Prawo autor­skie jest trud­ne głów­nie z tego powo­du, że poję­cia takie jak utwór czy egzem­plarz utwo­ru, potra­fią spra­wić nie­ma­ły kło­pot nawet praw­ni­kom. Pewien por­tal opu­bli­ko­wał krót­ki wpis, tu jeden jego istot­ny fragment:

Plik czy pro­gram? Podział może nie do koń­ca zgod­ny z zasa­da­mi logi­ki (bo każ­dy pro­gram jest pli­kiem), jed­nak na potrze­by niniej­sze­go wpi­su pozwo­li­łem sobie podzie­lić to co naj­czę­ściej ścią­ga­ją inter­nau­ci na dwie osob­ne kate­go­rie: pli­ki (mp3, fil­my itp.) oraz pro­gra­my (w tym gry). Podział ten ma bowiem kolo­sal­ne zna­cze­nie dla póź­niej­sze­go usta­le­nia ewen­tu­al­nej odpo­wie­dzial­no­ści kar­nej. […] to co jest ścią­ga­ne ma zasad­ni­cze zna­cze­nie dla usta­le­nia odpo­wie­dzial­no­ści. Nie każ­de bowiem pobra­nie wią­że się z kon­se­kwen­cja­mi natu­ry kar­nej. Inaczej nato­miast przed­sta­wia się kwe­stia odpo­wie­dzial­no­ści cywil­nej,… (Źródło: Ściąganie pli­ków okiem praw­ni­ka – pro​ce​so​wy​.pl

Tu przy­po­mnę pewien model, któ­ry opi­sa­łem w arty­ku­le Prawo autor­skie i war­to­ści nie­ma­te­rial­ne…

Dzieło model pojęciowy
(na dia­gra­mie poję­cie praw­ne «utwór» zosta­ło zastą­pio­ne poję­ciem «dzie­ło» z uwa­gi na kon­tekst jakim jest utwór jako pro­dukt umo­wy o dzieło)

Tak więc ten” plik, to nic inne­go jak dzie­ło nie­ma­te­rial­ne” (w pra­wie «utwór», war­to­ści nie­ma­te­rial­ne). Autor doko­nał, jak sam zresz­tą przy­zna­je, nie­lo­gicz­ne­go podzia­łu na pli­ki (mp3, fil­my itp.) oraz pro­gra­my (w tym gry)”. Od tego momen­tu dal­szy wywód pozo­sta­je nie­lo­gicz­ny, zaś mając na uwa­dze pra­wo Dunsa Szkota (z fał­szu wyni­ka wszyst­ko), bez­war­to­ścio­wy (lub mani­pu­la­cyj­ny). Nie ma żad­ne­go zna­cze­nia to, czy pobra­ny nie­le­gal­nie plik to muzy­ka czy pro­gram kom­pu­te­ro­wy, bo trak­to­wa­ne są dokład­nie tak samo przez pra­wo. Pojęcie korzy­ści z posia­da­nia utwo­ru (pomi­nę tu deta­le orzecz­nic­twa w kwe­stii osią­ga­nych korzy­ści) jest tak sil­nie zależ­ne od kon­tek­stu, że jego ogól­ne roz­pa­try­wa­nie nie ma więk­sze­go sen­su. Osoba, któ­ra w spo­sób nie­le­gal­ny uzy­ska­ła dostęp do utwo­ru (tre­ści) lub roz­po­wszech­nia ten utwór bez wyma­ga­nych praw do tego, łamie pra­wo. Wartość utwo­ru i stra­ty auto­ra okre­śla rynek a nie win­ny łama­nia prawa. 

Serwisy peer-to-peer reali­zu­ją model komu­ni­ka­cji w sie­ci kom­pu­te­ro­wej zapew­nia­ją­cy wszyst­kim bio­rą­cym w nim udział ser­we­rom, te same upraw­nie­nia (w odróż­nie­niu od archi­tek­tu­ry klient?serwer). Bardzo czę­sto taką archi­tek­tu­rę mają publicz­ne sys­te­my udo­stęp­nia­nia pli­ków (np. wspo­mnia­ny w cyto­wa­nym arty­ku­le tor­rent). Udostępniane tak pli­ki to nie raz głów­nie to, cze­go nie moż­na zna­leźć na publicz­nych ser­we­rach WWW. Często udo­stęp­nia­ne są róż­ne utwo­ry, na któ­rych roz­po­wszech­nia­nie nie ma zgo­dy wła­ści­cie­li praw autor­skich, takie jak: muzy­ka, fil­my, książ­ki w posta­ci elek­tro­nicz­nej, pro­gra­my kom­pu­te­ro­we. W związ­ku z powyż­szym, na pew­no pra­wo łamie oso­ba udo­stęp­nia­ją­ca pli­ki, nie mają­ca praw do tego (do roz­po­wszech­nia­nia). Łamie pra­wo tak­że każ­dy, kto pobie­ra plik i wie, że jest to nie­le­gal­ne. Czy wie? Jeżeli ktoś pobie­ra­jąc plik wie, że udo­stęp­nia­ją­cy nie ma do tego pra­wa, tak. A skąd ma wie­dzieć? Legalny dys­po­nent utwo­ru (posia­dacz praw mająt­ko­wych lub sto­sow­nej licen­cji) umiesz­cza sto­sow­ną infor­ma­cję w miej­scu roz­po­wszech­nia­nia (tak jak wydaw­ca, że ma pra­wa do two­rze­nia egzem­pla­rzy jaki­mi są np. papie­ro­we książ­ki i e‑booki). Brak tako­wej zgo­dy (licen­cji) to prze­słan­ka do uzna­nia, że dys­try­bu­cja odby­wa się w spo­sób nielegalny. 

Tak więc, wej­ście w posia­da­nie egzem­pla­rzy nie­le­gal­nych utwo­rów, tak­że ich dal­sze udo­stęp­nia­nie, wią­że się z odpo­wie­dzial­no­ścią. Trudno jest się z tego wytłu­ma­czyć, gdyż naczel­na zasa­da w pra­wie brzmi: nie­zna­jo­mość pra­wa nie zwa­la­nia z obo­wiąz­ku jego prze­strze­ga­nia” (rzym­skie: Ignorantia iuris nocet]: nie­zna­jo­mość pra­wa szkodzi”). 

Tak więc nie rozu­miem cze­mu ma słu­żyć arty­kuł roz­po­czy­na­ny sło­wa­mi Plik czy pro­gram? Podział nie do koń­ca zgod­ny z zasa­da­mi logi­ki..”. Mom zda­niem arty­kuł nie powi­nien powstać bo mąci w gło­wach ludzi nie oby­tych z pra­wem, myślę też, że u wie­lu budzi dodat­ko­wo budzi nie­słusz­ne poczu­cie bez­kar­no­ści lub uspra­wie­dli­wie­nia… I po trze­cie mam nie­od­par­te wra­że­nie, że autor po pro­stu chciał uspra­wie­dli­wić łama­nie prawa… 

Dlaczego o tym u mnie? Bo sys­tem praw­ny to opar­ty na logi­ce sys­tem reguł, a sys­te­my takie są bar­dzo czę­sto w zakre­sie moich pro­jek­tów ;). Po dru­gie każ­de ana­li­tycz­ne opra­co­wa­nie lub pro­jekt (przed­miot mojej pra­cy) to chro­nio­ny pra­wem utwór. 

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 8 komentarzy

  1. Michał Stachura

    Autor ŚCIĄGANIE PLIKÓW OKIEM PRAWNIKA” cał­ko­wi­cie widzę pomi­nął kwe­stię odpo­wie­dzial­no­ści pobie­ra­ją­ce­go jak­by każ­dy pobie­ra­ją­cy mógł zało­żyć, że jak ktoś udo­stęp­nia to ma do tego pra­wo a on może sobie to ściągnąć. 

    Dość naiw­ne ale może też i pan Adam dzię­ki tego typu arty­ku­ło­wi napę­dza sobie przy­szłych klien­tów jakich trze­ba będzie bro­nić w pro­ce­sach sądowych :).

    Ciekaw jestem co by zro­bił pan Adam jeśli jego pra­ca inte­lek­tu­al­na (przy­kła­do­wo wypra­co­wa­na z klien­tem umo­wa praw­na) krą­ży­ła w sie­ci jako sza­blon umów dostęp­ny za dar­mo i udo­stęp­nia­ny w sie­ci P2P. Czy był­by skłon­ny daro­wać wszyst­kim, któ­rzy ścią­gnę­li umo­wę i wyko­rzy­sta­li ją dla osią­gnię­cia wła­snych korzyści.

    Ogólnie jeśli weź­mie­my pod uwa­gę pra­wo – takie zakła­da­nie cze­goś” to naj­więk­sza głu­po­ta jaką moż­na sobie same­mu zro­bić. Nie znam pra­wa ale sobie zało­żę coś­tam… nie wiem czy autor dzie­ła pozwo­lił komuś dys­try­bu­ować to w sie­ci ale sobie zało­żę, że tak i nie będę pytał auto­ra utwo­ru czy fak­tycz­nie tak jest? Bzdura, no chy­ba że ktoś lubi bawić się w pro­ce­sy sądo­we cią­gną­ce się lata­mi i z kosz­ta­mi praw­ni­ka na pozio­mie kil­ku­dzie­się­ciu tysię­cy zło­tych… wte­dy pew­nie może i nawet taki ścią­ga­ją­cy by się wybronił.

    1. Jaroslaw Zelinski

      Z tre­ści i miej­sca publi­ka­cji wyni­ka, że autor jest prawnikiem…

  2. Cezary

    Rozróżnienie, o któ­rym pisze autor lin­ko­wa­ne­go arty­ku­łu doty­czy dozwo­lo­ne­go użyt­ku oso­bi­ste­go. Zgodnie z art. 77 pra­wa autor­skie­go pro­gra­my kom­pu­te­ro­we są z dozwo­lo­ne­go użyt­ku wyłą­czo­ne. Natomiast te pli­ki”, o któ­rych mówi autor nie są. Moim zda­niem to roz­gra­ni­cze­nie jest jak naj­bar­dziej uzasadnione.

    Łamie pra­wo tak­że każ­dy, kto pobie­ra plik i wie, że jest to nie­le­gal­ne. Czy wie? Jeżeli ktoś pobie­ra­jąc plik wie, że udo­stęp­nia­ją­cy nie ma do tego pra­wa, tak”. Twierdzi Pan, że jest tak tak­że przy mode­lu klient – ser­wer? Jeśli tak, to może jakieś bar­dziej szcze­gó­ło­we wyjaśnienie?

    1. Jaroslaw Zelinski

      Dozwolony uży­tek, to wyłącz­nie poję­cie” cyto­wa­nia oraz współ­dzie­lo­ne w miesz­ka­niu”, któ­re jest – bez utra­ty korzy­ści auto­ra – nie­re­ali­zo­wa­ne dla opro­gra­mo­wa­nia dla­te­go jest ono wyłą­czo­ne z dozwo­lo­ne­go użyt­ku. Model klient-ser­wer to archi­tek­tu­ra opro­gra­mo­wa­nia a nie model współ­dzie­le­nia pli­ków. Pliki moż­na sobie prze­sy­łać peer-to-peer” czy­li punkt-punkt. Nie ist­nie­je cos takie­go jak ser­wer i klient” w przy­pad­ku dzie­ła, tu są wyłącz­nie egzemplarze. 

      Autor to twór­ca dzie­ła i ma on 100% wła­dzy nad tym co two­rzy (bo może nie wytwo­rzyć) i on – autor – usta­la zasa­dy. Jestem pod wra­że­niem chciej­stwa w wie­lu ludzi przy­pad­ku chę­ci narzu­ca­nia auto­rom tego co im wol­no. Jako tak­że autor zawsze mówię: Jak Ci się nie podo­ba to jak ja chcę swój utwór roz­po­wszech­niać, to ja go po pro­stu nie stwo­rze i nikt mnie nie zmu­si bym go stwo­rzył, chy­ba, że zapłaci.

  3. sjacek

    Prawo autor­skie Art. 23. dość pre­cy­zyj­nie defi­niu­je dozwo­lo­ny użytek:
    1. Bez zezwo­le­nia twór­cy wol­no nie­od­płat­nie korzy­stać z już roz­po­wszech­nio­ne­go utwo­ru w zakre­sie wła­sne­go użyt­ku oso­bi­ste­go. Przepis ten nie upo­waż­nia do budo­wa­nia według cudze­go utwo­ru archi­tek­to­nicz­ne­go i archi­tek­to­nicz­no-urba­ni­stycz­ne­go oraz do korzy­sta­nia z elek­tro­nicz­nych baz danych speł­nia­ją­cych cechy utwo­ru, chy­ba że doty­czy to wła­sne­go użyt­ku nauko­we­go nie­zwią­za­ne­go z celem zarobkowym.
    2. Zakres wła­sne­go użyt­ku oso­bi­ste­go obej­mu­je korzy­sta­nie z poje­dyn­czych egzem­pla­rzy utwo­rów przez krąg osób pozo­sta­ją­cych w związ­ku oso­bi­stym, w szcze­gól­no­ści pokre­wień­stwa, powi­no­wac­twa lub sto­sun­ku towarzyskiego.”

    Zatem mam pra­wo obej­rzeć pobra­ny film, posłu­chać muzy­ki lub prze­czy­tać pobra­ną książ­kę, mam rów­nież pra­wo udo­stęp­nić te utwo­ry rodzi­nie i bez­po­śred­nim zna­jo­mym. Nie mam pra­wa roz­po­wszech­niać tych utwo­rów w inter­ne­cie. Dlatego też pobie­ra­nie pli­ków przez http jest legal­ne, ale wysta­wia­nie ich na ser­we­rach już nie jest legalne.
    Nielegalne jest rów­nież pobie­ra­nie tych utwo­rów pro­to­ko­ła­mi peer-to-peer, gdyż pro­to­ko­ły te natych­miast udo­stęp­nia­ją kolej­nym użyt­kow­ni­kom pobra­ne frag­men­ty utwo­rów. Należy jed­nak zastrzec, że pro­to­ko­ły peer-to-peer są jak naj­bar­dziej legal­ne, gdy chcę udo­stęp­nić swo­je utwo­ry, a tak­że utwo­ry z dome­ny publicz­nej oraz utwo­ry na licen­cji Creative Commons lub podobnej.

    Oczywiście pro­gra­my kom­pu­te­ro­we są wyłą­czo­ne z zasa­dy dozwo­lo­ne­go użyt­ku. Prawo do ich użyt­ko­wa­nia zawsze regu­lu­je licen­cja udzie­la­na przez auto­ra programu.

    Z tytu­łu dozwo­lo­ne­go użyt­ku ZAiKS pobie­ra zry­czał­to­wa­ne opła­ty od sprze­da­ży czy­stych nośni­ków takich jak papier dru­kar­ko­wy, dys­ki twar­de, pamię­ci SD, odtwa­rza­cze MP3 itp. http://www.zaiks.org.pl/745,111,czyste_nosniki_%E2%80%93_nie_podatek_i_nie_od_piractwa

    1. Jaroslaw Zelinski

      A czy ja pod­wa­żam, powyż­sze? Od sie­bie dodam, że zapis:

      2. Zakres wła­sne­go użyt­ku oso­bi­ste­go obej­mu­je korzy­sta­nie z poje­dyn­czych egzem­pla­rzy utwo­rów przez krąg osób pozo­sta­ją­cych w związ­ku oso­bi­stym, w szcze­gól­no­ści pokre­wień­stwa, powi­no­wac­twa lub sto­sun­ku towarzyskiego.?

      Budzi wie­le emo­cji bra­kiem pre­cy­zji poję­cia osób pozo­sta­ją­cych w związ­ku oso­bi­stym, w szcze­gól­no­ści pokre­wień­stwa, powi­no­wac­twa lub sto­sun­ku towarzyskiego.”

      Mam świa­do­mość, potrze­by takie­go zapi­su ale moim zda­niem for­ma jest dale­ka od ide­ału, gdzie jest gra­ni­ca sto­sun­ku towa­rzy­skie­go czy oso­bi­ste­go? Wielu ludzi ma na FB ponad tysiąc osób w «sto­sun­ku towa­rzy­skim” może się z nimi dzie­lić np. e‑bookiem?

      Dozwolony uży­tek, jest bar­dzo czę­sto narzę­dziem” nad­użyć oraz obro­ny złodziei. 

  4. Jaroslaw Zelinski

    Niestety pra­wo autor­skie na świe­cie jest pod ogrom­ną pre­sją lob­bin­gu orga­ni­za­cji takich jak nasz ZAiKS czy wiel­kich wydaw­ców fil­mów, ksią­żek, gier… Czyli nie auto­rów.… Ci nie mają żad­ne­go inte­re­su np. w tym, że po ich śmier­ci ktoś przez 70-lat będzie czer­pał z ich utwo­rów korzyści…

  5. Zatem mam pra­wo obej­rzeć pobra­ny film, posłu­chać muzy­ki lub prze­czy­tać pobra­ną książ­kę, mam rów­nież pra­wo udo­stęp­nić te utwo­ry rodzi­nie i bez­po­śred­nim zna­jo­mym. Nie mam pra­wa roz­po­wszech­niać tych utwo­rów w inter­ne­cie. Dlatego też pobie­ra­nie pli­ków przez http jest legal­ne, ale wysta­wia­nie ich na ser­we­rach już nie jest legalne.”

    W powyż­szym praw­dą jest tyl­ko to, że mając np. legal­nie naby­ty film, moż­na go legal­nie oglą­dać w swo­im domu z rodzi­ną i przy­ja­ciół­mi, resz­ta powyż­sze­go nie jest prawdą…

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.