No nic nie pora­dzę na to, że zna­ny w bran­ży autor ([[Alistair Cockburn]]) moim zda­niem pły­wa w czymś co ja nazy­wam mno­że­nie bytów”, świat zna to pod nazwą [[Brzytwa Ockhama]], tu raczej jest to zaprze­cze­nie tej zasa­dzie a w moich oczach A.C. jest mistrzem w tej dziedzinie:

Alistair Cockburn przy­ta­cza na swo­jej stro­nie defi­ni­cję stwier­dza­ją­cą, że ?komu­ni­ka­cja osmo­tycz­na ozna­cza, że infor­ma­cja prze­pły­wa w tle sły­sza­na przez człon­ków zespo­łu, dzię­ki cze­mu mogą zapo­znać się z infor­ma­cją jak­by przez osmo­zę. Zwykle jest to reali­zo­wa­ne przez zespół sie­dzą­cy w jed­nym pomiesz­cze­niu. W momen­cie, gdy jed­na oso­ba zada­je pyta­nie, inni w pomiesz­cze­niu mogą albo zare­ago­wać lub zigno­ro­wać pyta­nie, zaan­ga­żo­wać się w dys­ku­sję lub kon­ty­nu­ować swo­ją pra­cę.? (źr. Komunikacja osmo­tycz­na a pro­ces).

Czytam sobie o tej komu­ni­ka­cji osmo­tycz­nej i dziw bie­rze, że takie sło­wo­twór­stwo ma miej­sce. Dlaczego? Owa osmo­tycz­na komu­ni­ka­cja” to nic inne­go jak [[komu­ni­ka­cja meto­da publish/subscribe]]. Prosty mecha­nizm, zna­ny z teo­rii komu­ni­ka­cji mówią­cy, że sys­tem jakim jest ludz­ki mózg i ucho bro­niąc się przez nad­mia­rem infor­ma­cji, odbie­ra wszyst­kie dźwię­ki ale reagu­je jedy­nie na pew­ne ocze­ki­wa­ne”. To ocze­ki­wa­nie jest niczym innym jak infor­ma­cją pomoc­ną”, np. w prze­ży­ciu (kie­dyś). To bar­dzo sta­ry mecha­nizm ukształ­to­wa­ny przez ewo­lu­cje tak­że u zwie­rząt. Dokładnie tak samo są nie raz pro­jek­to­wa­ne sys­te­my komu­ni­ku­ją­cych się modu­łó, pro­ce­sów, podsystemów.

Klasyczny przy­kład uży­cia tego wzor­ca pro­jek­to­we­go w projektach:

Jak śle­dzę książ­ki Pana Cockburn’a to nie­ste­ty mam wra­że­nie, że po pierw­sze Przypadki Użycia daw­no sta­ły się u nie­go syn­dro­mem młot­ko­we­go” (czło­wie­ko­wi, któ­ry dosta­nie do ręki wiel­ki mło­tek natych­miast wszyst­ko zaczy­na koja­rzyć się z gwoź­dziem). Po dru­gie dzi­wi mnie, że moż­na z takim zacię­ciem igno­ro­wać pozo­sta­łe doko­na­nia tuzów ana­li­zy takich jak Yourdon, Fowler czy Evans.

Tak więc pro­po­nu­ję roz­wa­że­nie, by zamiast wpro­wa­dza­nia nowe­go poję­cia: komu­ni­ka­cja osmo­tycz­na (choć wiem, że brzmi super i pew­nie pozwa­la zostać cele­bry­tą nie­jed­nej kon­fe­ren­cji) pozo­stać przy sta­rym dobrym wzor­cu publish/subscribe nie tyl­ko w obsza­rze mode­lo­wa­nia pro­ce­sów czy opro­gra­mo­wa­nia ale tak­że na niwie zwy­kłej komu­ni­ka­cji. Dla zain­te­re­so­wa­nych wzor­cem i jego zasto­so­wa­niem w mode­lach pro­ce­sów wię­cej w arty­ku­le jaki napi­sa­łem o CRM.

A koń­cząc w kwe­stii Cockbourn’a i jego orę­dow­ni­ków: oso­bi­ście i bar­dzo subiek­tyw­nie uwa­żam, że nawet jeśli dowol­ną kupę mało spój­ne­go tek­stu roz­ło­ży­my na wier­sze i kolum­ny dowol­nej ilo­ści tabel (to się cza­sem nazy­wa cza­sem nada­wa­niem tek­sto­wi struk­tu­ry) to taki tekst nadal będzie mało spój­ny. Przypadki uży­cia jako tabe­la­rycz­na for­ma zapi­su user sto­ry” lub wyma­gań funk­cjo­nal­nych, nie uzy­ska­ją spój­no­ści poprzez sam fakt ich stabelaryzowania.

Przypadki uży­cia zaś jako efekt ana­li­zy cało­ści zacho­wań i świa­do­me­go wybo­ru czę­ści z nich to jest dopie­ro spój­ny i kom­plet­ny opis wyma­gań. Bo jak to ktoś powie­dział: kom­plet­na lista naj­ład­niej­szych kobiet w danym mie­ście to nie lista spo­tka­nych ład­nych w ostat­nim mie­sią­cu a lista wybra­nych spo­śród wszyst­kich w tym mie­ście. Taka lista ma sens bo nie gro­zi nam to, ze następ­ne­go dnia w tym mie­ście spo­tka­my inna ładniejszą.

Jeżeli ktoś Ci przy­nie­sie spe­cy­fi­ka­cję przy­pad­ków uży­cia do sys­te­mu i nie będzie potra­fił jed­no­znacz­nie odpo­wie­dzieć na pyta­nie dla­cze­go jest ich aku­rat tyle a nie np. jeden mniej lub dwa wię­cej albo dla­cze­go aku­rat te a nie inne, to naj­praw­do­po­dob­niej zna­czy to, że pod­czas wdro­że­nia na pew­no spo­tkasz kil­ka innych ład­niej­szych kobiet”.

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 4 komentarzy

  1. michal

    w któ­rym miej­scu Cockburn twier­dzi, ze «Przypadki uży­cia jako tabe­la­rycz­na for­ma zapi­su ?user sto­ry? lub wyma­gań funk­cjo­nal­nych, uzy­sku­ją spój­ność poprzez sam fakt ich stabelaryzowania.»?

    Bazując na ksiąz­ce «Jak pisać efek­tyw­ne przy­pad­ki uzy­cia» mia­łem zupeł­nie odwrot­ne wra­że­nie – Cockburn doklad­nie opi­su­je jak wyod­ręb­niać PU – poprzez trzy pozio­my celów.

    1. Jarek Żeliński

      Polecam dwa aka­pi­ty książ­ki Jak pisać efek­tyw­ne przy­pad­ki uży­cia” Cockbourna (wyda­nie pol­skie, WNT 2004). We wstę­pie pada stwier­dze­nie gdy przy­pad­ki uży­cia słu­żą do doku­men­to­wa­nia pro­ce­sów gospo­dar­czych…”, to już jest pogwał­ce­nie idei przy­pad­ków uży­cia: to nie są żad­ne pro­ce­sy. Rozdz. 1.2: przy­pad­ki uży­cia są rodza­jem pisar­stwa…”, dalej ten roz­dział (str. 33): nie wystar­czy jeden sza­blon przy­pad­ku uży­cia. Musza być co naj­mniej dwa: nie­for­mal­ny dla przed­się­wzięć z małym for­ma­li­zmem i w peł­ni sfor­ma­to­wa­ny, dla przed­się­wzięć z dużym formalizmem.”

      Z całym sza­cun­kiem dla auto­ra: w moich oczach to beł­kot. Reszta książ­ki jest w podob­nym duchu. Owszem, moż­na dora­biać ide­olo­gię do wszyst­kie­go ale są pew­ne regu­ły” for­ma­lizm to mię­dzy inny­mi zasa­dy: prze­strzeń nazw, syn­tak­ty­ka. Tworzenie całe­go sys­te­mu kolej­nych roz­bu­do­wa­nych wzo­rów tabel bez zde­fi­nio­wa­nia sys­te­mu poję­cio­we­go gwa­ran­tu­ją­ce­go pro­ste i jed­no­znacz­ne zasa­dy ich wypeł­nia­nia­mi to nie­ste­ty nadal nie­for­mal­na pro­za, a ubie­ra­nie jej w tabel­ki nicze­go nowe­go nie wno­si do tej prozy.

      Jeżeli miał bym pole­cić coś o przy­pad­kach uży­cia to: Stosowanie przy­pad­ków uży­cia, Geri Schneider, Jason P. Winters, WNT 2004. Tu sło­wo wstęp­ne napi­sał Ivar Jacobson (cie­ka­we, że Cockbourn’owi nie uda­je się na to namó­wić kla­sy­ków ana­li­zy obiek­to­wej). Podkreślam, to moje odczu­cia po lek­tu­rze książ­ki Cockbourna i moż­na się z tymi opi­nia­mi nie zga­dzać. Nie ja jeden mam takie wąt­pli­wo­ści, podob­ne wyra­ził w jed­nej z ksią­żek (nie­ste­ty nie pamię­tam któ­ra to) wyra­żał M.Fowler.

  2. Michal

    Zgadzam się z nie­któ­ry­mi stwier­dze­nia­mi, acz­kow­liek pozwo­le sobie na kil­ka spostrzeżeń:
    1. Stwierdzenie Cocburna, że «Musza być co naj­mniej dwa sza­blo­ny PU – for­mal­ny i nie­for­mal­ny» stoi nie­co w sprzecz­no­ści, w tym co suge­ro­wa­no w arty­ku­le jako­by «PU uzy­ski­wa­ły spój­ność poprzez sam fakt ich sta­be­la­ry­zo­wa­nia». Cocburn twier­dzi, ze for­ma nie jest naj­waż­niej­sza, wazniej­sze jest jej dosto­so­wa­nie do celu.

    2. Stwierdzenie z arty­ku­łu, że «kom­plet­ny opis wyma­gań to celo­wo wybra­ne PU» znaj­du­je moim zda­niem odzwier­cie­dle­nie w książ­ce Cocburna – autor suge­ru­je wydręb­nić trzy pozio­my celów – stresz­cze­nia, użyt­kow­ni­ka i pod­funk­cji i opi­sać tyl­ko dwa pierw­sze. To daje pod­sta­wy do wytłu­ma­cze­nia, dla­cze­go te a nie inne PU zna­la­zły się w doku­men­cie analizy.

    Generalnie zasko­czy­ła mnie tak nega­tyw­na opi­nia o auto­rze – czy kil­ka kolo­kwia­li­zmów i nie­pre­cy­zyj­nych stwier­dzeń ma prze­kre­ślać pozo­sta­łe war­to­ścio­we treści?:)

    1. Jarek Żeliński

      Moja dez­apro­ba­ta ma swo­je źró­dło w bra­ku for­ma­li­zmu Cockbourna, nie­ste­ty pro­wa­dzi to sytu­acji gdy tekst zdzier­ży wszyst­ko”.… a już jego suge­stia by mode­lo­wać pro­ce­sy przy­pad­ka­mi użycia…

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.