Wiele się mówi o wiedzy, uczeniu się i o systemie edukacji w naszym kraju i nie tylko w naszym. Na tle tego w gazetach pojawiają się artykuły o złej jakości np. projektów informatycznych. Pojawiają się także artykuły o złej jakości uczenia. Jeszcze kilka lat temu byłbym w skłonny przyznać racje tym, którzy uważają, że jak ktoś chce to może się uczyć. Jednak po kilku latach wykładów, między innymi na uczelniach, uważam, że system edukacji to nie tylko sama nauka, to także uczenie jak się uczyć. Skutki obecnego systemu doskonale w moich oczach obrazuje poniższa korespondencja pomiędzy mną a pewnym studentem piszącym pracę magisterską:
Witam,
Jestem studentem i planuję napisać pracę magisterską na temat „Nowoczesny analityk biznesowy”. W swej pracy pragnę ująć charakterystykę takowej postaci a także w części badawczej potrzeby rynku na specjalistów z tej branży. Niestety utknąłem w martwym punkcie i stąd moja prośba. Czy istnieją książki, które ujmują w sobie zakres kompetencji i wiedzy analityka biznesowego? Odnalazłem kilka pozycji aczkolwiek nie wskazują one wprost na analityka a głównie na nim pragnę się skupić.
tu ucieszyłem się, człowiek chce. Odpisałem więc:
sugeruję na stronie IIBA dokument o modelu kompetencyjnym analityka
i czar prysł:
Bardzo cenna sugestia lecz wymaga nakładów finansowych ponadto do pracy bardziej preferuję pozycje zwarte oraz artykuły prasowe. Dokument ten może być pomocny ale na tę chwilę rozważę nieco inne źródła informacji. (wytłuszczenie J.Ż.).
Niestety obecna „kadra analityczna” wielu firm, także ta „samodzielna freelancerska” to rzesza ludzi władająca pseudowiedzą. Na rynku księgarskim królują poradniki w rodzaju „analityk biznesowy w trzy tygodnie”, po audytach dokumentów spotykam się z argumentami w rodzaju „ale ja mam certyfikat analityka po dwudniowym kursie i tam tak pokazywano”. O testach egzaminacyjnych już nie będę pisał bo nie ja jeden uważam, że to odmóżdżanie a nie kontrola wiedzy. Więcej napisze przy następnej okazji… a teraz polecam artykuł:
Drodzy Młodzi Przyjaciele. Czuję się w obowiązku zwierzyć się Wam z bardzo przykrej tajemnicy. Nie jesteście – większość z Was – dobrze wykształceni, a jedynie tak Wam się wydaje. Zostaliście oszukani najpierw przez nauczycieli, a potem przez wykładowców – wyznaje Jan Stanek, profesor fizyki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
[…] Czy przyszliście na studia po to, aby zdobyć wiedzę i umiejętności, czy aby uzyskać dyplom? Czy wspieraliście wymagających nauczycieli, czy zwalczaliście plagiaty, czy chodziliście na wykłady, czy nie odpisywaliście (lub dawali odpisywać) na egzaminach? Teraz jesteście oburzeni, bo uważacie, że należy się Wam praca. Pracy jest wiele, ale nie ma ludzi potrafiących ją wykonać.
A studentom chcącym na prawdę coś wiedzieć radze czytać książki a nie tylko poradniki i prasę, i uczyć się a nie tylko ćwiczyć.
Studia, jako ostatni etap edukacji, wymagają wiele samodzielności, m.in. zostawiają dużą swobodę w doborze materiałów edukacyjnych. Zazwyczaj jest niewiele czasu na zaliczenie wszystkich przedmiotów, napisanie pracy magisterskiej i łatwiej jest sięgnąć po „skrócone” informacje.
Co możemy zrobić? Jako osoby rozpowszechniające wiedzę o dziedzinie (w internecie czy świecie edukacji) możemy wskazywać wartościowe pozycje literatury i źródła wiedzy. Jako studenci (jak pisze profesor z przytoczonego przez Pana artykułu) możemy więcej od siebie wymagać.
Wydaje mi się, że ważne jest mieć cel – określić, co chce się osiągnąć, kim być. Bez tego studia kończy się, żeby mieć papier, żeby mieć spokój, iść do pracy. Jeśli aspirujemy do bycia dobrym np. analitykiem biznesowym, wkładamy w to serce, swoją pasję, dążymy do tego, by być lepszym i wtedy książki nie są nam straszne:)
Jeśli chodzi o studia i analizę biznesową, wydaje mi się, że to wąska specjalizacja. Skończyłam Inżynierię Systemów na Informatyce na Politechnice Gdańskiej – bardzo polecam osobom, które chciałyby zostać analitykiem. Specjalność naprawdę daje szeroką perspektywę i solidne podstawy, nie do przecenienia. Jednak to wciąż ograniczona liczba godzin zajęć i nie da się przekazać wszystkiego. Trzeba dalej pogłębiać wiedzę i szukać już na własną rękę. Bardzo dużo daje też praktyczne doświadczenie, kiedy okazuje się, że dokumenty analityczne to nie tylko jakieś „papiery”, ale rzeczywiście użyteczne narzędzia służące wytwarzaniu właściwych systemów.
Zastanawiam się jak jest na innych uczelniach? Jest gdzieś kierunek, który jeszcze lepiej odpowiada profilowi analityka biznesowego?
Jak na razie nie spotkałem dedykowanego kierunku, analiza biznesowa to interdyscyplinarna wiedza, jak na razie największe szanse widzę na SGH na kierunkach firmowanych przez Katedrę Informatyki Gospodarczej. W brew pozorom analityk nie musi umieć programować, wystarczy że bardzo dobrze rozumie na czym programowanie polega.
Preferencje studenta chyba rozumiem – chodzi o pozycje bibliograficzne do których niektórzy profesorowie mają problem zaliczać strony internetowe. Inna sprawa, że to chyba poniekąd kwestia dyskusji i ostatecznie decyzja autora pracy.
Oby było jak mówisz…
Witam,
Trafiłem przypadkiem ciekawą dyskusję. Otóż już wkrótce będę absolwentem UWM Olsztyn ukończyłem w zasadzie 3 kierunki zarządzanie (rachunkowość i finanse) ekonomię (ekonomika przedsiębiorstw) oraz stosunki międzynarodowe – wszystko w jednym celu zdobycia wiedzy interdyscyplinaranej pozwalającej na dokonywanie pogłębionej analizy przedsiębiorstw. Specjalistą nie jestem ale zderzyłem się z murem, w pracy wymagane są różne umiejętności ale niestety nie te, które nabyłem w trakcie studiów i z całym szacunkiem do wypowiedzi prof. Jana Stanka, wiedza którą zdobyłem nadaje się do gospodarczego muzeum. Chwała że są praktycy którzy prowadzą kursy i zajęcia, to oni tak naprawdę kształcą a studia no cóż nawet ten dyplom jest niewiele wart czy to uczelnia ze szczytów rankingów czy z jej ogonów.
Jest chyba gorzej niż myślimy:
„Zmierzamy ku katastrofie. W PRL była sowietyzacja, dziś jest amerykanizacja w szczególnie uległy sposób. Choć akurat w Stanach Zjednoczonych już zrozumieli, że to ślepa uliczka, i odchodzą od testów. Testy nie mierzą głębi wiedzy i jej zakresu, ale powierzchowne umiejętności i kompetencje. Tymczasem wiedza uczniów jest wynikiem nie tylko pracy nauczyciela z uczniami, ale także ich samokształcenia, umiejętności i samodzielności uczenia się, a przede wszystkim jest uwarunkowana pozycją społeczno-ekonomiczną środowiska rodzinnego uczniów, zwłaszcza wykształceniem ich rodziców – mówi Bogusław Śliwerski.”
http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/701245,zmierzamy_ku_edukacyjnej_katastrofie_sowietyzacje_zastapila_amerykanizacja.html
Czy sytuacja polepszyła się przez te kilka lat ?
Obserwując całość, statystycznie, powiem: nie.. Ale podobnie ma każda branża: odsetek dobrych lekarzy też jest stały od setek lat ;).