Czytam sobie dzisiaj, że
…chociaż ustawa powstała pod naciskiem samorządów, to jednak prywatny lobbing ją zepsuł. Dlatego zespół samorządowo-rządowy, który powstał przy KWRiST, będzie monitorował wdrażanie ustawy i zbierał propozycje do nowelizacji tej regulacji już jesienią.Najwyższe stawki za odbiór odpadów ustalono w gminach miejskich 10 zł od osoby za segregowane odpady, a 15 zł za nieposegregowane; 16 zł za gospodarstwo domowe przy selektywnej zbiórce i 26 zł przy nieselektywnej; 5,60 zł za metr sześcienny wody za selektywnie zbierane odpady, 7,73 zł za nieselektywnie. (Serwis Samorządowy PAP, wytłuszczenia moje).
Pomyślałem, że jak na analityka systemów przystało, pochylę nad systemem wywozu śmieci i ekologią tego procederu.
Pierwsza rzecz to analiza i model zjawiska, celem jest zrozumienie “o co tu chodzi”.
Cel samorządów, z tego co można wyczytać, to zapobieżenie wyrzucania śmieci np. do lasów przez naszych kochanych uczciwych obywateli, gdyż do tej pory obywatel płacił za śmieci, które od niego odebrano. Wystarczyło “zutylizować” śmieci na własną rękę i były oszczędności. Drugi powód to ekologia, czyli maksymalizowanie odzysku (tak zwany [[recycling]]). Czy aby na pewno nam wyszło?
Pierwszy cel faktycznie można osiągnąć narzucając obligatoryjną opłatę za wywóz śmieci, wtedy wyrzucanie ich do lasu przestaje być oszczędnością i traci sens (niszczymy odnoszenie korzyści ze śmiecenia w lesie). Co prawda pomysł by opłata była naliczana na bazie deklarowanej liczby mieszkańców nie jest chyba dobrym pomysłem (podobno w Warszawie liczba mieszkańców zmniejszyła się – na bazie deklaracji – o ok. 600 tys. :)). Moim zdaniem znacznie lepszym sposobem naliczenia opłaty jest zależność od powierzchni lokalu lub np. zużycia wody (podobnie jak za nieczystości płynne) gdyż:
– od powierzchni: można założyć, że mieszkania i domy są zamieszkiwane przez liczbą osób stosownie do powierzchni użytkowej domu czy mieszkania (jeżeli ktoś ma “nadmetraż” to z reguły, z uwagi na zamożność czyli większą konsumpcję, i tak produkuje więcej śmieci), metoda zastosowana np. w Białymstoku,
– od zużycia wody: zakładamy, że jedna osoba musi zużyć do celów konsumpcji i higieny pewną ilość wody, metoda zastosowana np. w gminie Lesznowola,
Takie naliczenie opłat nie wymaga bardzo kosztownego procesu zbierania ankiet/deklaracji narażonego na nieweryfikowalne zatajanie faktycznej ilości osób w celu zaniżenia opłaty, tak więc ankiety i deklaracje są chyba zupełnym nieporozumieniem, a są powszechnie stosowane.
Druga, trudniejsza do “publicznej akceptacji” sprawa, to “moda na pseudoekologię”. Powiem uczciwie: nie mam pojęcia dlaczego zmusza się ludzi do sortowania śmieci.
Popatrzmy systemowo na to zjawisko:
Zarówno na wypisko śmieci jak i do odzyskanych surowców wtórnych prowadzą dwie drogi. Droga na wysypisko śmieci, jako wariant zły i niechciany, oznaczona linią czerwoną. Ścieżka ekologiczna prowadzi do recyklingu i odzyskanych surowców wtórnych. Co my tu mamy?
Górna ścieżka, to odbiór (transport) śmieci w stanie jak do tej pory (nie sortowane), sortowanie przemysłowe (tak! jest takie, znacznie tańsze per kilogram śmieci niż to, co robimy w domu, i znacznie skuteczniejsze). Dolna, pomarańczowa linia, to ścieżka forsowana nie tylko w Polsce.
Diagram ma dwa obszary: lewy jasno niebieski i prawy jasnoczerwony. Lewy zawiera prace, których koszty wykonania ponosi obywatel bezpośrednio z własnej kieszeni. prawy to koszty ponoszone przez firmy śmieciowe.
Ścieżka zielona – górna – pokazuje przejęcie “ekologii” w całości przez gminy (czyli firmy śmieciowe), dolna – pomarańczowa – przerzuca na obywatela koszty sortowania i dodatkowe koszty składowania (dodatkowe pojemniki, kolorowe worki itp.) posortowanych śmieci.
Kto ma na tym interes? Ja? Nie, płacę za dodatkowe worki, dokładam się do pojemników przed blokiem, poświęcam czas i miejsce we własnym domu na sortowanie. Czy jestem nieekologiczny? Nie, ekologia to kwestia tego jak zorganizuje to gmina. ja i tak nie mam wpływu na to, że jakaś nieuczciwa firma, posortowane śmieci wywiezie tanio na wysypisko lub do lasu. Biorąc do tego pod uwagę, zupełny brak możliwości kontroli kto nie sortuje lub robi to źle (znam ludzi, którzy w kolorowe worki wrzucają niesortowane odpady), korzyść z tego wątpliwa.
Tak więc, albo ja czegoś kompletnie nie rozumiem, nie wiem, albo wskazany przez autora cytowanego na początku artykułu, “prywatny lobbing” był i jest bardzo skuteczny.
Żeby nie było, że tylko narzekam
Powyższy diagram ma także zaznaczone znakiem X miejsca, w których ustawodawca lub samorząd może bardzo skutecznie sterować tym systemem ustalając opłaty i kary w zaznaczonych miejscach. To jednak wymaga większej wiedzy i przemyśleń, analiz. Za trudne czy godzi w czyiś interes? Monitorowanie całego systemu także nie jest niewykonalne, zapobieżenie temu by firmy śmieciowe same nie wywoziły śmieci do lasu, wymaga jedynie korelowania ilości śmieci zadeklarowanych i odebranych w punktach przerobu lub wysypiskach. Za trudne czy godzi w czyiś interes?
Dlaczego mamy taki system jaki mamy? Niewiedza moja, brak kompetencji urzędników, skuteczny lobbing firm śmieciowych (czyli chyba także urzędnicze niekompetencje, od urzędnika oczekuję tego, że reprezentuje mnie a nie prywatną firmę)?
To się moim zdaniem, da zrobić mądrze, wystarczy chcieć…
Na zakończenie
Często słyszę, nie tylko w TV: “ale na zachodzie sortują od dawna, to sprawdzone”. Mój Tata zawsze mi mówił: “w sprawach ważnych synu myśl, nie naśladuj”.
P.S. cena wynajmu mieszkań w warszawie to ok. 20-70zł/m2, dwa dodatkowe kosze to ok. 0,5m2 tak więc koszt sortowania to najmniej 10-35 zł/m-c plus worki, moja praca i inne uciążliwości z tym związane. A opłaty? Nie opłaci się sortować….a śmieci i tak zostaną (mogą być) posortowane.
Stołeczni radni uchwalili nowe, niższe opłaty za wywóz śmieci. Mieszkańcy Warszawy od 1 lipca zapłacą za segregowane śmieci od 10 zł do 60 zł, a za nieposegregowane – ok. 20 proc. więcej. Będą musieli jednak ponownie złożyć tzw. deklaracje śmieciowe. (Będą niższe stawki za wywóz śmieci w Warszawie – RMF24 – Polska – Fakty w RMF24 – najświeższe wiadomości).
Wymagasz od urzędnika myślenia i chociaż, jak często się zdarza, zgadzam się z Tobą to niestety jest to nierealne. A swoją drogą – jeśli odbiór śmieci nieposortowanych kosztuje x to jeśli je sortuję, czyli wykonuję część pracy, która należy się zakładowi przetwarzania odpadów, to chyba powinienem płacić za to mniej prawda? ZNACZĄCO mniej. A prawda jest taka, że per gospodarstwo koszty wywozu śmieci są wyższe niż przed tą ustawą w wiekszości gmin.
Podrzucone przez czytelnika:
źr. The Recycling Myth – Per Bylund – Mises Daily
Co to jest sortowanie przemysłowe? Chodzi o zwykłe sortownie śmieci?
Jest to wspomagane maszynowo, na dużą skalę, sortowanie (rozdzielanie) śmieci i odzyskiwanie surowców wtórnych. Technologie stosowane są od dość dawna do odzyskiwania surowców wtórnych z odpadów przemysłowych i śmieci. Najczęściej stosowane mechaniczne sortowanie odpadów: rozdrabnianie, rozwłóknianie, stapianie, mielenie, elektromagnetyczne wydzielanie metali żelaznych lub wydzielanie metali nieżelaznych i ich prasowanie, segregację powietrzną i balistyczną, separację optyczną, separację termiczną, flotację.
Np. ta dość prosta inwestycja Maszyny pomogą sortować śmieci, a jest takich technologii nie mało… Każdy kto ogląda np. kanał Discowery wie, że maszynowe odzyskiwanie jest skuteczniejsze. Owszem są to kosztowne inwestycje ale jednostkowy koszt posortowania np. kg. śmieci jest nieporównanie mniejszy.
A czy są jakieś badania, wyliczenia potwierdzające, że ta manualna segregacja robiona przez ludzi nie ma ekonomicznego sensu? Nie jest tak, że wstępnie posegregowane śmieci sortowane są dużo większa skutecznością przez maszyny i dużo więcej z nich nadaje się do recyklingu?
Co do badania kosztów to namiastkę wykonałem powyżej. Po drugie w wersji masowej zawsze zadziała prawo skali. Po trzecie domowa segregacja nie daje nikomu miejsc pracy a przemysłowe sortownie daję prace najmniej wykształconym czyli grupie, której najtrudniej znaleźć obecnie pracę. Po czwarte, jakość segregacji domowej jest niesprawdzalna (czyli nie bezie jej), firmy śmieciowe nie maja możliwości np. reklamowania mi mojej jakości sortowania więc i tak muszą to wziąć na swoje barki.
Generalnie sortowanie w domu nie znajduje żadnego ekonomicznego uzasadnienia patrząc z perspektywy zarówno “miejsc powstawania śmieci” jak i Państwa odpowiedzialnego za utylizację. Co najwyżej obniżamy koszty firmom, które zajmują się odzyskiwaniem surowców wtórnych i utylizacją. Powyższy diagram – znaki X – pokazuje, że odpowiednie ustawienia poziomu kar bez problemu uczyni cały proces ekologicznym. Problem widzę w tym, że system w wersji obecnej jest tak nielogiczny, że kontrola nadużyć ze strony firm śmieciowych jest niemalże niewykonalna. Może taki był cel tego “lobbingu prywatnego”?
ad 1. badaniem kosztów, a nawet namiastką bym tego niestety nie nazwał. Czy są jakieś realne badania, wyliczenia?
ad 2. prawo skali – ale do czego: zysków czy strat? potrzebne są twarde dane, a nie gdybania
ad 3. miejsca praca – tutaj opisuje Pan mit zbitej szyby, która daje prace (nie segreguję śmieci, wiec inni będą mieli pracę. Najlepiej więc segregować wszelkie odpdy ręcznie przez pracowników)
ad 4. statystycznie na pewno jest sprawdzalna. Jaki jest np w Gdańsku procent tzw. odrzutów z recyklingu, gdy mieszkańcy nie segregują śmieci i robi to tylko maszyna.
“Sortowanie w domu nie znajduje żadnego ekonomicznego uzasadnienia” – poruszamy się na razie niestety tylko w sferze gdybania. Podałem co najmniej 2 powody, dla których ta segregacja może mieć jak najbardziej sens. Przydałyby się jakieś badania specjalistów w tym zakresie, a nie tylko gdybania niestety.
Co do samego systemu nie będę się wypowiadał, bo nie jest w sprawach politycznych i prawnych kompetentny.
Pozdrawiam,
Powyższe pytania to próby skłonienia mnie do indukcyjnego dowodzenia słuszności mojej tezy, problem w tym, że indukcja jako metoda nie ma tu absolutnie zastosowania. Wskazując na to co piszę, brak korzyści z segregacji w naszych domach, wykazałem w moim modelu. Przykład ze Szwecji potwierdza to, że żadnych korzyści nie osiągnięto, gorzej, widać, że nakłady na segregacje w miejscu powstawania śmieci są nieekonomiczne. Ja bym chciał zobaczyć kontrmodel pokazujący sens tego sortowania. Badań porównawczych nie ma bo żadne Państwo nie prowadzi jednocześnie dwóch polityk śmieciowych.
W kwestii tłuczenia szyb: zarzut demagogiczny, nikt rozsądny nie będzie tłukł własnych okien by dać prace szklarzowi i nie o tym piszę. W przeciwieństwie do faktycznej bezsensowności tłuczenia własnych okien, Śmieci wytwarzamy czy nam się to podoba czy nie. Problem jest analogiczny do sprzątania własnej klatki schodowej: robimy to sami metoda chałupniczą czy zlecamy (i płacimy) profesjonalnej firmie sprzątającej dając jej pracę…
Mądrość ludowa mówi: “co da się przewidzieć, tego można uniknąć”. Szkoda, że naszym ustawodawcom i politykom brak odwagi, by przeciwstawić się szkodliwemu lobbingowi. Może dzięki Pana artykułom coś zrozumieją, bo jak mawiała nasza rodaczka, Maria Skłodowska-Curie “… co ktoś zrozumiał, tego nie będzie się już bał …”. Jest tylko jedno ryzyko… trzeba trochę wysiłku, aby spotkać Pana lub dotrzeć do przedstawianych tutaj artykułów.
Cóż, mogę powiedzieć: wierzę, że kropla drąży kamień ;).
Jak widać np. miasto Warszawa ignoruje zjawisko recyklingu: czytaj o kolejnym odwołaniu od pzretargu
Sortownia przemysłowa BYŚ – kliknij by obejrzeć
Kolejne efekty tej ustawy: “Grożą góry odpadów wyrzuconych przez nieuczciwe firmy. Na Mazowszu, żadna ze skontrolowanych gmin nie sprawdzała jak firmy odbierających odpady komunalne wywiązują się z zawartych umów. Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku nie przewiduje sankcji dla samorządów za brak takich kontroli.”
Śmieci na chodniku …
“Wprowadzony dwa lata temu nowy system gospodarowania odpadami komunalnymi nie doprowadził do rozwiązania problemu ?dzikich wysypisk?, których przybywa zamiast ubywać. Rosną także koszty gospodarowania odpadami, bo gminy nie potrafią rzetelnie oszacować ilości wytwarzanych śmieci i asekuracyjnie nakładają na mieszkańców wyższe opłaty. Poza tym z firmami odbierającymi śmieci rozliczają się ryczałtem, niezależnie od ilości wywożonych nieczystości. W efekcie w nowym systemie mieszkańcy płacą więcej, choć często rzeczywiście mogliby mniej.”
(źr. https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-odpadach-komunalnych.html )