Wstęp

Temat wynagrodzeń dyskutowany jest od pewnego czasu, na ich zbyt niski poziom narzeka wielu. Pracodawcy i szeroko pojęci liberałowie, bronią się przed zarzutami o wyzysk [[machiawelizmem]]: „wolno wszystko to co nie jest zabronione” i dodają, że przecież ludzie się na niskie wynagrodzenia godzą, nikt ich nie zmusza, więc w czym problem? Czy aby na pewno nikt lub nic ich nie zmusza?

Bardzo ciekawa ocena zjawiska w Forbes:

Wiadomo bowiem nie od dziś, że na etapie negocjowania wynagrodzenia między zatrudniającym a zatrudnionym, istotne znaczenie ma różnica miedzy tym, co pierwszy finansuje jako brutto i tym, co ten drugi otrzymuje jako netto. […] Eksperci podatkowi podkreślają, że istotną funkcją konstrukcji fiskalnych jest stymulowanie przez państwo (regulatora), określonych zachowań podatników. Wyżej opisane przykłady pokazują, że państwo trzymające się kurczowo odrealnionych rozwiązań podatkowych oraz różnicujące korzyści podatkowe, lub parapodatkowe, przy umowach wykorzystywanych przez zatrudniających i zatrudnianych do tych samych celów, wspiera patologie, z którymi później musi walczyć. (Źródło: Skąd się biorą umowy śmieciowe?)

Pomyślałem, że to dobry materiał na systemową analizę.

Metoda

Bardzo dobrą praktyką i metodą analizy jest stworzenie opisu (modelu) ideału badanego zjawiska, wykonanie analizy i ocena na ile ideał różni się od badanego stanu faktycznego, jakie ograniczenia powodują, że ideał jest nieosiągalny (jeżeli nie jest) i jaki ma to wpływ na wynik analizy (obliczeń, opisu mechanizmu).

… zdefiniowanie ideału pozwala ocenić (zmierzyć) odstępstwo konkretnego projektu od niego [od ideału]. To pozwala ocenić ryzyko takiego projektu. Fizyka ma np. nieistniejące w naturze ciało doskonale czarne, po co? Z jednej strony by model i wzór do obliczeń był prosty (i zrozumiały) i by móc ocenić (uwzględnić) błąd wyników opisujących rzeczywistość. Zdaję sobie sprawę, że to filozofia, ale taki mam cel , nie tylko analizować i modelować ale w 100% rozumieć (Czym jest a czym nie jest tak zwany model dziedziny systemu).

Rynek pracy i umowy o świadczenie pracy

Popatrzmy na przedsiębiorstwa i rynek pracy. Najpierw kilka definicji:

praca 1. ?celowa działalność człowieka zmierzająca do wytworzenia określonych dóbr materialnych lub kulturalnych? 3. ?zajęcie, zatrudnienie jako źródło zarobku; też: instytucja, w której się pracuje zarobkowo? (Źródło: praca – Słowniki PWN)

dzieło 1. ?utwór literacki, naukowy lub artystyczny, zwłaszcza dużej wartości? 2. ?praca, działanie? 3. ?efekt czyjejś pracy lub jakichś procesów? (Źródło: dzieło – Słowniki PWN)

zlecenie 1. ?polecenie wykonania czegoś? 2. ?umowa, w której osoba lub instytucja zobowiązuje się do wykonania jakiejś pracy? (Źródło: zlecenie – Słowniki PWN)

Przedsiębiorstwo to zasoby, są nimi także tak zwane „zasoby ludzkie” czyli pracownicy. Każde przedsiębiorstwo, w ramach realizacji procesów operacyjnych,  wymaga stałego dostępu do określonych zasobów, ludzie także są tymi zasobami. Przedsiębiorstwo do sprawnego funkcjonowania potrzebuje:
1. stałego dostępu do określonych umiejętności w celu wytwarzania oferowanych na rynku produktów,
2. okazjonalnego wykonania pracy wymagającej określonych umiejętności,
3. okazjonalnego dostarczenia określonego produktu.

Idźmy dalej. Sytuacja idealna, firma funkcjonuje na rynku:
1. jeżeli firma ma stałe źródło przychodu, czyli dostarcza na rynek swoje produkty w sposób nieprzerwany, zatrudnia grupę pracowników jako stałą obsadę (wymagane stałe zasoby), ta grupa pracowników ma stabilną pracę, pracodawca  gwarantuje im (musi) utrzymanie,
2. jeżeli firma potrzebuje okazjonalnie i na krótko nietypowych umiejętności, na ten krótki czas zatrudnia kogoś i korzysta z jego umiejętności, daje wszelkie wymagane do wykonania pracy wyposażenie, płaci za tę prace, nieco więcej niż „zwykłemu pracownikowi”, bo jest to praca dorywcza (taki najemny pracownik sam dba o siebie, także w przerwach między jednym a drugim kontraktem, to też kosztuje),
3. jeżeli firma potrzebuje okazjonalnie określonego produktu (czyjegoś dzieła) za określone pieniądze płaci komuś za jego wykonanie, ten ktoś tworzy produkt z pomocą swoich środków.

Model przedsiębiorstwa działającego na rynku:

Umowy o pracę

Powyższy model pomoże nam stworzyć system pojęciowy dla „rynku pracy”, tworząc definicje tych (trzech) pojęć będziemy przestrzegali zasady wyłączonego środka (np. jeżeli coś jest umową zlecenie to nie jest żadną inną z tych trzech umów). Obecnie mamy do czynienia z trzema rodzajami zatrudnienia, jak wyżej:

  • umowa o pracę (świadczenie pracy, w domyśle stałe),
  • umowa zlecenia  (zatrudnienie kogoś na określony czas w celu wykonywania określonej pracy czyli czasowego wykorzystania określonej umiejętności),
  • umowa o dzieło czyli wytworzenie i pozyskanie określonego przedmiotu (zatrudnienie kogoś w celu otrzymania produktu czyjejś samodzielnej pracy).

Dzisiejsza relacja pracodawca-pracobiorca jest bardzo niesymetryczna. Pracy z reguły zawsze jest mniej niż ludzi (utrzymujące się na jakimś poziomie bezrobocie) więc pracodawca ma przewagę, możliwe jest, że w nieuczciwy sposób ją wykorzysta. Pracownik to nie tylko siła robocza ale także człowiek z jego potrzebami, koszt jego „funkcjonowania” da się określić.

Załóżmy, że chcące przeciwdziałać potencjalnej nieuczciwości pracodawców Państwo chce ustalić zasady, jakie powinny one być? Powinny utrudnić „psucie” opisanych wyżej „idealnych” relacji i wyrównać szanse pracobiorcy. Powinno jednak prawo nadal chronić także pracodawców.

Opisane wyżej trzy potrzeby firm to odpowiednio: Wariant 1. to umowa o pracę, chroni obie strony tej umowy. Wariant 2. Umowa zlecenia (w prawie cywilnym: starannego działania). Wariant 3. to umowa o dzieło (w prawie cywilnym umowa efektu).

Nadużycia

Pierwsza ważna rzecz w toku oceny i analizy: ważne jest by te trzy pojęcia (ich prawne definicje) się wykluczały, wtedy nie będzie nadużyć w postaci zastępowania jednym umów drugimi. Podstawą może być uznanie, że zatrudnienie kogoś na umowę zlecenia lub o dzieło świadczy o tym, że nie ma sensu zawieranie z kimś takim umowy o pracę, gdyż fakt dania komuś zlecenia lub zamówienie dzieła, świadczy o tym, że nie jest to stałe korzystanie z umiejętności tej osoby. Wobec tego wystarczy uznać, że np. kontrakt z tą samą osobą na ponad 3 miesiące to z automatu umowa o pracę, a umowa o dzieło może być zawierana a tą samą osobą tylko raz, a kolejna po okresie nie  krótszym niż 3 miesiące (ten okres to tylko przykład). W przeciwnym wypadku oznacza to, że umiejętności tej osoby są stale potrzebne i należy ją zatrudnić na stałą umowę o pracę z zakresem obowiązków stosownym do potrzeb firmy i umiejętnościami zatrudnianego.

Oczywiście powyższe, sposób na blokowanie patologii, na pewno wymaga większej precyzji, jednak celem moim było tylko pokazanie podejścia. Potrzeba istnienia umów cywilnoprawnych w prawie jest. Co do ich obecnego nadużywania, to jest to moim zdaniem skutek złego prawa, to jest złych definicji tych umów w ustawach, szczególnie umowy o pracę (posiadanie szefa, zasobów od pracodawcy itp.).

Generalnie łamana jest kluczowa reguła: praca stała to etat, praca „dorywcza” to umowy cywilno-prawne, ich koszty są różne bo różne obciążenia i ryzyka ponoszą pracobiorca i pracodawca, jak słusznie zauważył Prof. Blikle swego czasu, śmieciowi są raczej niektórzy pracodawcy, bo jako monopoliści na rynku pracy narzucają „dorywczy” charakter pracy pracownikom, innymi słowy przerzucają wszystkie ryzyka i koszty na pracobiorców wmawiając im dodatkowo, że Ci nie płacąc „danin” państwu więcej zarabiają, jest to ukrywanie faktu, że pracujący tak pozbawiają się wielu praw np. do emerytury czy służby zdrowia.

Wnioski: samozatrudnienie

To „nowomowa” korporacyjna forsująca na rynku coś co nazywam „pseudofirmy”. Jeżeli ktoś pracuje na rzecz jednej firmy i jego obciążenie godzinowe to pełny zakres ustawowego czasu pracy w miesiącu lub określona jego część, to znaczy że jest pracownikiem tej firmy (w myśl definicji powyżej) na cały etat lub jego część. Czym więc jest „coś”  co nie jest ani podmiotem gospodarczym (potocznie zwanym firmą) z rygorami przedsiębiorczości i jej pełnej opłacalności (po prostu firmą, tu polecam ustawę o dzielności gospodarczej), nie jest osobą pracująca na umowę zlecenia lub umowę o dzieło?  Pod wpływem nacisków pracodawców budujących zyski poprzez (tu) obniżanie  kosztów pracy, powstało na świecie (bo nie tylko w Polsce) pojęcie „samozatrudnienia”, co tak na prawdę jest rezygnacją pracobiorcy z wszelkiej ochrony prawnej jaką ma pracownik firmy (jest traktowany jak firma, czyli ponosi 100% konsekwencji własnego działania).

Kuriozum to powstało, gdyż obchodzenie prawa poprzez utrzymywanie pracownika przez dłuższy czas na umowach cywilnoprawnych jest ograniczane przez prawo. Zmuszenie pracownika do zarejestrowania działalności gospodarczej pozwala na przerzucenie na niego, nie raz, wszystkich kosztów np. stanowiska pracy i dodatkowo przenosi odpowiedzialność prawną na skutki wykonywanej pracy (bo to firma a nie pracownik). Fakt wystawiania faktur przez samozatrudnionego przerzuca na niego także wszelkie daniny takie jak podatki i składki. Tak więc samozatrudniony wyłącznie traci, gdyż najczęściej stosowaną praktyką jest przejście na samozatrudnienie bez zmiany (albo i z obniżeniem) kosztu po stronie byłego pracodawcy.

Kilka ciekawych artykułów:

Coraz więcej przedsiębiorstw zmusza pracowników do samozatrudnienia, czyli zakładania własnych firm, z którymi pracodawca zawiera umowy o dzieło.Dzięki temu redukuje wysokie koszty pracy. Budzi to jednak niepokój ZUS, któremu może z tego powodu zabraknąć pieniędzy na wypłaty bieżących emerytur. (Źródło: Patologiczne samozatrudnienie | Poradnik Pracuję

Nikt nie wie, ile jest w Polsce firm jednoosobowych. GUS określa ich liczbę na ok. 1,1 mln. Stanowią prawie jedną czwartą sektora małych i średnich firm. Tylko ilu z nich rzeczywiście można określić przedsiębiorcami, a ilu jest nimi tylko z nazwy? (Źródło: Polscy przedsiębiorcy mimo woli. Fala fałszywego samozatrudnienia – Temat dnia – Forsal.pl ? Biznes, Gospodarka, Świat

Przedsiębiorcy tylko z nazwy. Zmuszeni do samozatrudnienia przez pracodawców, uciekający przed bezrobociem *Źródło: Przedsiębiorcy tylko z nazwy. Zmuszeni do samozatrudnienia przez pracodawców, uciekający przed bezrobociem – GazetaPrawna.pl 

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Michal M

    Ciekawa analiza. Z wnioskami zgadzam się.
    Aby wypracować rozwiązanie trzeba przeprowadzić symulacje na liczbach ( rachunek korzyści i start każdej grupy: pracownicy, pracodawcy, budżet państwa ) Szczególnie ciekawy byłby wynik analizy dla ostatnio bardzo popularnej działalności outsourcingu usług.

    1. Jaroslaw Zelinski

      Outsourcing ma dwa oblicza, jedno to zlecenie usługi zamiast posiadania zasobów. Mniej znane oblicze, to pozbycie się problemu zatrudniania na umowach śmieciowych na rzecz firmy outsourcingowej, innymi słowy: „my nie zatrudniamy nikogo na umowach śmieciowych”, jednak preferując cenę jako kryterium wyboru dostawcy usług, promujemy firmy zatrudniające pracowników najniższym kosztem..

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.