Elektroniczny biznes jest nadal przedmiotem intensywnych … no właśnie? Najczęściej są to intensywne kampanie reklamowe dostawców technologii. Nie będę się tu rozwodził nad tym czemu one służą, w końcu każdy chce zarobić ale skupmy się na naszych pieniądzach gdyż nie my jesteśmy producentami tej technologii. Ceny tych produktów są dostępne więc na tym zakończę o tej części naszych pieniędzy a raczej wydatków.
W Sierpniu 2000 z badań ankietowych przeprowadzonych przez OBOP wynika między innymi, że dostęp do sieci Internet ma prawie 4mln Polaków w wieku powyżej 15 lat. W ciągu miesiąca więc liczba ta się podwoiła. Wzrost zainteresowania internetem nie spowodował jednak istotnego zwiększenia sprzedaży w sieci. Do jakichkolwiek zakupów w sieci przyznaje się niecałe 10% internautów.
Ponad połowa (ok. 64%) korzysta z sieci w domu. Kolejnym ważnym faktem są wyniki badań przeprowadzone w USA (przeprowadzone przez Taylor Nelson Sofres) a dotyczące rodzaju produktów i usług kupowanych ta drogą (patrz wcześniejsza publikacja tego serwisu). Okazuje się, że ponad 3/4 deklaracji dotyczy towarów o wartości rzędu $100 co w przypadku naszego kraju należy moim zdaniem skorygować i uznać za miarodajną liczbę 200zł. Są to głównie książki, płyty i kasety, oprogramowanie komputerowe do zastosowań domowych. Produkty takie jak odzież, elektronika domowa itp. to ok. 20% ogółu zakupionych produktów. Brak jednak danych dotyczących częstotliwości dokonywania tych zakupów dlatego na potrzeby tego szacowania dokonałem dalszych założeń. Idąc więc drogą tych założeń można przyjąć, że raz na kwartał opisana grupa internatów wydaje 100zł (co jest i tak optymistycznym założeniem).
Policzmy. 10% z 4mln to 400.000 osób przyznających się do zakupów w sieci. Oznacza to, że obroty na rynku detalicznym w sieci Internet w Polsce to ok. 160.000.000zł. (fragment tekstu poprawiony z powodu nieścisłości w wyliczeniu, 2001-03-05) Jest to bardzo mało jeśli weźmiemy pod uwagę istnienie setek sklepów Internetowych w Polsce. Z powodu braku dokładnych danych trudno jest oszacować dokładniej liczbę transakcji miesięcznie. Bardzo często w ankietach do transakcji wykonanych przez sieć internauci zaliczają usługi finansowe (banki, biura maklerskie) więc nie ma dokładnych danych na temat podziału obrotu na towary i usługi. Otrzymana liczba nadal jest przeze mnie traktowana jako wynik bardzo optymistyczny.
Gdzie sa jeszcze pieniądze w sieci? Kolejny dynamicznie rosnący rynek to reklama. Wartość tego rynku jest znacznie trudniejsza do oszacowania gdyż brak jest porównania z innymi analogicznymi mediami bo takich nie ma. Można się tu posłużyć jednak innymi wyliczeniami.
Reklama to w pewnym uproszczeniu problem dotarcia z konkretną informacją we właściwym czasie do właściwych ludzi. Jak widać z wielu różnych badań internauci stanowią dość specyficzną grupę odbiorców gdyż można ich dość dokładnie wyselekcjonować. Daje to reklamo dawcy bardzo dobre narzędzie do kontrolowanego dostarczania informacji. Internet jest miejscem o pełnej dobrowolności w odbieraniu informacji. Mówiąc inaczej internauci oglądają tylko to co chcą zobaczyć. Jeżeli tylko będziemy w stanie ich sklasyfikować mamy doskonałe medium reklamowe. Jak się okazuje sklasyfikowanie internauty jest bardzo proste i są dwie główne metody zdobywania tej wiedzy: prowadzenie tematycznego serwisu oraz darmowe produkty w zamian za wypełnienie ankiety. Serwis tematyczny skupia internautów na podstawie ich zainteresowań. Serwis z darmowym produktem natomiast daje dokładne informacje (ankieta) o internaucie jednak w porównaniu z serwisem tematycznym ma zawsze mniejszą oglądalność.
Jak to się ma do reklamy? Otóż dwa rodzaje produktów można wyróżnić wśród dóbr konsumpcyjnych: dobra powszechnego użytku, kupowane z uwagi na ich przydatność w życiu codziennym (niejednokrotnie są wręcz konieczne) oraz dobra o charakterze nadmiarowym. Przykładem pierwszych są środki czyszczące, kosmetyki, odzież czy żywność a do drugiej grupy zaliczyć tzw. dobra luksusowe oraz produkty z grupy pierwszej powszechnie zaliczane do markowych a więc uznawanych za drogie.
Upraszając produkty grupy pierwszej mogą być skutecznie reklamowane w serwisach tematycznych gdyż stosunkowo łatwo dobrać tematykę serwisu do cech reklamowanego produktu czy usługi (np. na stronach serwisu dla wędkarzy można reklamować spławiki). Największą trudnością było zawsze sprzedawane produktów luksusowych gdyż ich potencjalni nabywcy wyłamują się tym podziałom. Trudno jest wybrać właściwe medium do reklamy samochodów Jaguar czy platynowych sygnetów. W takich przypadkach nieocenioną wiedzę dostarczają bazy danych zawierające takie dane o odwiedzających serwis jak zajmowane stanwisko czy roczne dochody. A tylko serwisy z ankietami mogą dostarczyć takich informacji. Te serwisy rzadko oferują bannnery reklamowe. Są to najczęściej usługi tzw. reklamy bezpośredniej najczęściej poprzez pocztę elektroniczną, ewentualne bannery wyświetlane są ściśle adresowanej grupie na podstawie wcześniej wypełnionych ankiet. Wykształciła się także metoda pośrednia łączące niektóre cechy obu wymienionych metod adresowania. Polega ona na prowadzeniu pocztowej subskrypcji serwisu tematycznego.
Jak ocenić wartość tego rynku? Najprościej jest oszacować koszt dotarcia do adresata reklamy metodami tradycyjnymi (prasa, radio, telewizja) i przeliczyć to na oglądalność wybranego serwisu albo wprost pomnożyć koszt dotarcia do jednego adresata przez 4mln. polskich internautów co da pewne przybliżenie wartości rynku reklamy w internecie. osobnym tematem jest niezależna ocenia skuteczności dwu podstawowych metod: bannery reklamowe na stronach popularnych serwisów oraz bezpośrednia poczta. Pierwsze są praktycznie powszechnie akceptowane drugie wręcz potępiane (SPAM) lub co najmniej nie lubiane i w przypadkach np. darmowych konto pocztowych.
Co prawda na użytek np. biznesplanu wymagałoby to nieco głębszej analizy ale już na tym etapie pozwala na zorientowanie się w tym o co walczą wlaściciele portali: o subskrypcje! (Wrzesień 2000)
Po zakończeniu roku 2000 mamy wyniki
Ukazały się pierwsze dane za ubiegły rok na temat sklepów internetowych i handlu B2B.
Obroty B2C w 2000r 30mln zł Obroty B2C w 2003r 800mln zł (Polska) (Prognoza firmy eCard, źr.: CRN Polska nr 4 19 Luty 2001)
Taki optymizm budzi respekt, ja będę znacznie ostrożniejszy. Prognozę tę pozostawię bez komentarza z jedną tylko drobną uwagą: analizując rozwój sieci Internet w Polsce odjął bym jedno zero i z zrobiłbym przyrost z 30 mln. do 80 mln zł (nieścisłości poprawione po uwagach czytelnika, za które dziękuję, 2001-03-05) . Wygląda na to, że mój ubiegłoroczny pesymizm w stosunku do wielu ubiegłorocznych optymistów był uzasadniony. Moje wyliczenie siły nabywczej internatów było bardzo bliskie rzeczywistego wyniku. Choć publikowana tu liczba w ubiegłym roku należała do najmniejszych i u wielu „ludzi z branży” uznawana była za bezpodstawną. Okazało się, że metody prowadzenia zimnych wyliczeń bez nadmiernego optymizmu i bałwochwalczej wiary w prognozy „dostawców” narzędzi i technologii sprawdzają się. Ciekawostką jest także to, że niewiele ponad 30% sklepów w Polsce realizuje więcej niż 100 wysyłek miesięcznie, czyli mają dziennie trzech lub nieco więcej klientów! (dane PART, źr.:Teteinfo nr 9 Luty 2001). Potwierdza się więc ogólna zasada: projekty na styku informatyki i biznesu muszą być planowane bardzo dokładnie. Nie można ich opierać tylko na podstawie ogólnoświatowych trendów, muszą być lokalnie weryfikowane i korygowane. Osoby zainteresowane planowaniem takich i podobnych przedsięwzięć zapraszam do pisania do mnie.
Notatka: J.Ż. Wrzesień 2000
Fragment odpowiedzi na list czytelnika, za który bardzo dziękuję:
Co do wartości tego rynku moje szacunki na poziomie 160mln (przy okazji poprawiłem błąd rachunkowy w tekście z Września 2000) na stronie traktuję jako ostrożne gdyż w połowie ubiegłego roku w prasie dominowały raczej wyliczenia, których wyniki prezentują Panowie z eCard (te 800mln na 2003r) z 1283% wzrostem średniorocznym. Moje „zaokrąglenie” z 800 do 80mln daje średnioroczny przyrost 83%, to jest liczba którą jestem w stanie zaakceptować i ironię daleko większą od mojej zaprezentował chyba podający tę większą liczbę. 30mln to, jak podałem, deklaracje przebadanych sklepów. […] Idąc dalej przypuszczam, że do wartości 30 mln zł należy dodać jeszcze obroty produktami na pograniczu legalności i nie chodzi tylko o pornografię ale np. o sprzedaż antyradarów i wielu podobnych nie osiągalnych w „normalnych” sklepach produktów. Następnie należy wziąć pod uwagę obroty generowane przez serwisy aukcyjne oraz zakupy w nie ankietowanych tu sklepach zagranicznych np. AMAZON a są to w końcu także pieniądze wydawane przez naszych internautów. Co do szacowania rynku na rok 2003 to nie do końca moim zdaniem trzeba patrzeć w sufit. Mając na uwadze ostanie dwa lata i parametr korygujący jakim jest zbyt powolny postęp rozbudowy infrastruktury oraz jej cena byłbym za tymi 83% przyrostu rocznie (przy założeniu że mówimy o tym co wydają Polacy nie tylko w Polsce). Do tego (dane GUS) mamy na ten okres zerowy przyrost naturalny, liczba wchodzących w wiek pełnoletności ma podobną zerową dynamikę więc rynek nie rośnie, rośnie tylko udział w nim. Oznacza to, że łatwo się ten rynek w Polsce nasyci. Daleko nam do kultury technicznej w USA gdzie ocenia się, że 50% dorosłych ma dostęp do Internetu. […]
Jeszcze raz dziękuję za krytyczny list i mimo wszystko zachęcam do korzystania z mojego serwisu. J.Z. Marzec 2001