Ten przewrotny tytuł tylko pozornie jest przenośnią. Tym razem będziemy mówić faktycznie o zabijaniu ale nie ludzi a własnych inwestycji mimo, że będzie o pracownikach a raczej ich zwalnianiu i tym co po nich zostaje a raczej właśnie ginie.
Czymże, jak nie inwestycją, jest ponoszenia kosztów na zatrudnienie, szkolenie i utrzymanie pracownika. Taki człowiek następnie przez kilka lat pracuje dla firmy, zdobywa doświadczenie i nawiązuje w imieniu firmy kontakty z klientami, bądź dostawcami.
Nie będę teraz pisał o systemie zarządzania wiedzą w firmie. Nie ale może kiedyś napisze (tu pytanie do Państwa czy chcecie).
Będę pisał o tym co mnie a raczej wielu z Państwa spotyka prawie co miesiąc. A spotyka mnie echo tego co się dzieje na rynku pracy, mianowicie mam swoisty monitoring zwolnień. W jaki sposób? Mając serwis i newsletter wysyłany do kilku tysięcy osób, które podały tu swoje adresy, mam także informacje o tym, że ten czy inny adres już nie istnieje i list jest ?odbijany? do mnie z powrotem. Oczywiście ma to miejsce także gdy likwidowana jest także cała domena (znika cała firma).
Ale skupmy się na naszych pracownikach
Oprócz biurka, komputera, telefonu, być może samochodu otrzymują także adres poczty elektronicznej. Wszystkie rzeczy z wyjątkiem adresu e-mail to mierzalne koszty i to stanowiące z reguły ułamek wynagrodzenia. A czym są kontakty naszego pracownika, jego wyjazdy na targi, seminaria no i oczywiście jego wizyty handlowe zarówno formalne jak i te nieformalne, których zresztą jest nie raz więcej? Po odejściu pracownika z firmy zostawia on w firmie samochód, biurko i telefon reszta? Jaka reszta?
Ta reszta to kontakt do niego na adres poczty elektronicznej. Bardzo wiele rzeczy załatwia się obecnie za pomocą poczty elektronicznej. Adres e-mail jest nie raz jedynym kontaktem naszego klienta lub potencjalnego klienta do firmy. Ktoś może powiedzieć, że osoba zainteresowana znajdzie sposób by skontaktować się z firmą. Prawda, ale nasi klienci kontaktują się z firmą czy z ludźmi? Można tu polemizować ale ja uważam, że to ludzie ludziom sprzedają korzyści, ludzie od ludzi kupują produkty i usługi, Firmy są jedynie tymi produktami.
W moim wieloletnim doświadczeniu zawsze okazywało się, że najważniejsze są relacje między ludźmi. Nie ma czegoś takiego, że firma sprzedała coś firmie bo niby kto to jest Firma? Jej prezes, dyrektor handlowy, może serwisant a może recepcjonistka? Otóż każda z tych osób po trosze jest firmą, którą reprezentuje, każdy na swoim szczeblu i poziomie. Nie będę ciągnął tego wątku, ma on swoją kontynuację w moim opracowaniu o systemach CRM. Tu skupimy się na jednym wniosku.
Prawie zawsze usuwany jest z serwera pocztowego adres e-mail pracownika, który już dla nas nie pracuje. Po każdej wysyłce newslettera informują mnie o tym skwapliwie komunikaty pochodzące z serwera pocztowego, że dany adres nie figuruje na liście posiadaczy kont pocztowych. Na szczęście ja wysyłam tylko informacje rynkowe, o które poprosił mnie kiedyś ten człowiek, ale gdybym bym był potencjalnym klientem, może kimś kto ma coś ciekawego do zaoferowania? Dużo zależy od funkcji jaką sprawował pracownik ale nigdy nie wiemy z czym i do kogo zwracają się nasi potencjalni klienci.
Dobra rada
Osobiście jestem zdania, że każdy adres po byłym pracowniku powinien być zachowany a poczta na niego przychodząca powinna być przekierowywana do jego przełożonego lub zastępującego go nowego pracownika. Praktyka polegająca na tym, że z serwera pocztowego usuwa się konto byłego pracownika przynosi same szkody, że nie wspomnę o uszczerbku na wizerunku firmy.
Ktoś może powiedzieć, że to niemoralne bo ktoś mógł używać poczty do celów osobistych. Owszem ale cóż nieprzyzwoitego w tym jest? Każdy podpisuje regulamin pracy, w którym jest (powinno być) napisane, że adres e-mail służy przede wszystkim do załatwiania spraw służbowych, że można go używać także do innych celów jeżeli nie koliduje z wykonywanymi obowiązkami. Zmiana pracy to zmiana adresu. Jak wykazują badania internauci mają, przeciętnie po dwa, czasem trzy adres e-mail i służy to między innymi do rozdzielania spraw prywatnych od służbowych. Prawie każdy szanujący się internauta ma oprócz adresu w firmie, w której pracuje, także stały adres prywatny. Służy on do prowadzenia korespondencji prywatnej i do tego, by nasi znajomi wysyłali listy do nas a nie do naszego pracodawcy.
Tym razem nie podejmuję się nawet próby wyliczenia strat ponoszonych z powodu wyrzucania listów nadchodzących do naszych byłych pracowników.
auxiliary