Papier wygry­wa z komputerem 

Tworzony od trzech lat sys­tem moni­to­ro­wa­nia unij­nej pomo­cy dzia­ła tyl­ko czę­ścio­wo. Powodem jest przy­wią­za­nie urzęd­ni­ków do pra­cy papier­ko­wej i zanie­dba­nia administracji

System (SIMIK) wyko­rzy­sty­wa­ny jest w nie­wiel­kim stop­niu. Rozważamy zatrud­nie­nie osób do kon­tro­li pra­cy urzęd­ni­ków – twier­dzi wice­mi­ni­ster finan­sów Marian Moszoro. Na stwo­rze­nie SIMIK wyda­no już 12,8 mln zł. […] Resort ten zamie­rza wydać kolej­ne 12,8 mln zł na prze­szko­le­nie i wyna­ję­cie 54 koor­dy­na­to­rów odpo­wie­dzial­nych za nad­zór i obsłu­gę sys­te­mu SIMIK. […] Mamy ogrom­ne pro­ble­my ze zmo­bi­li­zo­wa­niem insty­tu­cji do pra­cy na SIMIK. To jest kwe­stia kul­tu­ry infor­ma­tycz­nej admi­ni­stra­cji – przy­zna­je Beata Rudzka.” (źr. Rzeczpospolita)

Przyznam się, że jestem pod wra­że­niem lek­ko­ści wyda­wa­nia pie­nię­dzy i nie­kom­pe­ten­cji. Przypomina mi to pro­jekt, w któ­rym ktoś roz­dał by urzęd­ni­kom łyż­ki i kazał jeść lewą ręką zaś teraz narze­ka, że roz­le­wa­ją zupę a jako śro­dek zarad­czy zatrud­nia za dodat­ko­we pie­nią­dze oso­by ze szma­ta­mi do wycie­ra­nia poroz­le­wa­nej zupy. Cudowne.

Po raz kolej­ny widać, że sys­tem wdra­ża­ny jest tech­nicz­nie”. Po raz kolej­ny widać, że wdro­że­nie pro­wa­dzo­ne jest przez oso­bę (fir­mę) któ­rej celem było (może posta­wio­no taki cel…) zro­bie­nie apli­ka­cji a nie wdro­że­nie. Wdrożenie sys­te­mu do zada­nie dale­ko bar­dziej wyma­ga­ją­ce niż tyl­ko napi­sa­nie apli­ka­cji. Zrobienie pro­jek­tu i napi­sa­nie pro­gra­mu to tyl­ko część pro­jek­tu wdro­że­nio­we­go. Należy zapro­jek­to­wać taki mecha­nizm orga­ni­za­cyj­ny by stwo­rzo­ne narzę­dzie było w nie­go wple­cio­ne a nie sta­no­wi­ło gar­ba na ple­cach. Jeżeli urzęd­nik (kto­kol­wiek) nie uży­wa jakie­goś opro­gra­mo­wa­nia to nasu­wa się tyl­ko jeden wnio­sek: nie poma­ga mu ono w pra­cy! Proszę mi poka­zać kogoś kto na siłę szu­ka pra­cy, szcze­gól­nie w Urzędzie i to papierkowej.

Jak pro­jek­to­wać i wdrażać?

Po pierw­sze nale­ży opi­sać wyko­ny­wa­ne czyn­no­ści ale nie tyl­ko jako pro­ste zda­rze­nia (nazy­wam to syn­dro­mem Use Case pro­gra­mi­sty). Należy opi­sać mecha­nizm i cel czyn­no­ści, jej rolę w całym łań­cu­chu i naj­waż­niej­sze: ziden­ty­fi­ko­wać tak zwa­ne czyn­ni­ki ste­ru­ją­ce (wyma­ga­nia i ogra­ni­cze­nia) ale cho­dzi tu nie o pro­ste try­ge­ry” tyl­ko o warun­ki sys­te­mo­we w jakich wyko­ny­wa­na jest ta pra­ca. Nie da się zmu­sić niko­go (lub moż­na ale jest to kosz­tow­ne) do wyko­ny­wa­nia pra­cy nie­chcia­nej. Co zro­bić żeby była chcia­na? Zaprojektować sys­tem nie jako narzę­dzie obsłu­gi sekwen­cji zda­rzeń ale jako łań­cuch war­to­ści dla osób wyko­nu­ją­cych tę pra­cę z uwzględ­nie­niem całe­go oto­cze­nia. To dia­me­tral­nie zmie­nia postać pro­jek­tu zaś sys­tem po ukoń­cze­niu łatwo wdro­żyć bo jest chcia­ny” przez użyt­kow­ni­ków (w koń­cu wno­si war­tość do ich pra­cy bo tak został zapro­jek­to­wa­ny). Najczęściej jest tak, że sys­tem któ­re­go nie uda­je się wdro­żyć jest albo źle zapro­jek­to­wa­ny, albo nikt nie rozu­mie jego celo­wo­ści więc po co go uży­wać, albo nie poma­ga on oso­bom wyko­nu­ją­cym pra­ce (mimo, że być może pomógł by ich przełożonym).

Jak powie­dział ojciec” japoń­skiej rewo­lu­cji prze­my­sło­wej W.Edwards Deming: Jeżeli ludzie nie rozu­mie­ją, o co cho­dzi, nie napra­wiaj ich – napraw pro­ces. Nic dodać nic ująć: cie­kaw jestem czy ktoś pro­jek­tu­jąc sys­tem SIMIK ujął w pro­jek­cie warun­ki orga­ni­za­cyj­ne i praw­ne. Dla mnie wnio­sek jest pro­sty: sko­ro dopusz­czo­no dwa kana­ły obsłu­gi spraw: papie­ro­wy i elek­tro­nicz­ny i ten pierw­szy jest dla urzęd­ni­ka z jakie­go­kol­wiek powo­du łatwiej­szy to dla­cze­go miał­by być ten sys­tem używany?

Czy ten tekst jest kry­ty­ką Urzędników? Nie tyl­ko: po pierw­sze cie­ka­we z cze­go jest roz­li­cza­ny dostaw­ca sys­te­mu: z napi­sa­nia pro­gra­mu czy z efek­tów całe­go wdro­że­nia. Ciekawe też jak to zosta­ło zor­ga­ni­zo­wa­ne przez urzęd­ni­ków; w koń­cu to oni sta­wia­ją wyma­ga­nia wyko­naw­com. Nie wiem, dla­te­go nie kry­ty­ku­je żad­nej ze stron a cały pro­ces. A kto odpo­wia­da za cały pro­ces? Czyżby Minister? Może szef resor­tu? Bo jeże­li ktoś nazy­wa zanie­dba­niem admi­ni­stra­cji brak dodat­ko­we­go nad­zo­ru nad Urzędnikami to jest to bez sen­su ale jeże­li zanie­dba­niem nazwie­my spo­sób orga­ni­za­cji całe­go pro­jek­tu to jest to po pro­stu niekompetencja.

Może jed­nak oce­nić to dro­gą deduk­cji detek­ty­wi­stycz­nej: kto sko­rzy­sta na zatrud­nie­niu 54 koor­dy­na­to­rów (kto ma moty­wy)? Jedno jest pew­ne: wyglą­da na to, że zno­wu wyda­wa­nie pie­nię­dzy ma pierw­szeń­stwa nad myśle­niem. To jest kwe­stia kul­tu­ry infor­ma­tycz­nej, tu się zga­dzam dodam jesz­cze i kompetencji”.

Pełny tekst arty­ku­łu na stronie:

https://​www​.rp​.pl/​g​a​z​e​t​a​/​w​y​d​a​n​i​e​_​0​6​0​2​0​6​/​e​k​o​n​o​m​i​a​/​e​k​o​n​o​m​i​a​_​a​_​3​.​h​tml

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.