Należy stwierdzić jedną rzecz: moim zdaniem panuje straszny bałagan pojęciowy wywołany tym, że mamy do czynienia niestety z modą na procesy i wielu producentów aplikacji ma ambicję użyć magicznej sekwencji słów “business process management” nawet, jeżeli to nie ma sensu.

W czym problem?

Po pierwsze proces biznesowych to sekwencja zdarzeń (czynności) w firmie a nie w systemie IT. System co najwyżej może pomagać je śledzić i kontrolować. Po drugie: nie należy mylić trzech rzeczy: modelowania, zarządzania i informatycznego wspomagania procesów biznesowych.

Modelowanie lub mapowanie procesów: polega na stworzeniu np. w postaci diagramów (można także je opisać tekstem) dokumentacji procesów w firmie t.j. graficznej reprezentacji w celu utrwalenia ich na papierze. Zarządzanie procesami: to stałe śledzenie modelu procesowego firmy i ulepszanie go tak by firma postępująca zgodnie z tym modelem możliwie najefektywniej realizowała swoją strategię rozwoju. Informatyczne wspomaganie procesów biznesowych to po prostu wykorzystywanie narzędzi wspierających powyższe procesy.

Na rynku, niezależnie od tego jak same się określają, mamy do czynienia z rozwiązaniami wspomagającymi modelowanie procesów i zarządzanie procesami, są to takie pakiety jak MS Visio, iGrafx, ARIS i wiele innych. Pakiety takie jak Ultimus czy FileNet to systemy zarządzania obiegiem informacji (w tym dokumentów) w firmach, choć same o sobie często mówią, że zarządzają procesami biznesowymi.

Pamiętajmy, że proces to czynności a nie papier ani jego elektroniczna reprezentacja. Dokument lub plik, rekord bazy danych to co najwyżej “namacalne” produkty procesów.

Zintegrowane systemy informatyczne coraz częściej mają w nazwie słowa “zorientowane procesowo” lub “zorientowane na procesy”. To już bliższe prawdy stwierdzenia, gdyż są one właśnie tak zbudowane by implementacja systemu polegała niemalże wprost na “przepisaniu” do nich modeli procesowych (map procesów).

Tak więc zorientowane na procesy są: Ultimus, FileNet, SAP BusinessOne i inne. Wdrożenie tych systemów polega (w dużym uproszczeniu) na “wpisaniu” do nich map procesów.  Po tej czynności system taki jest dopasowany do stylu pracy firmy. Różnica między nimi polega np. na tym, ża system SAP to system ERPII, FileNet to system typu “document flow management” itp. czyli każdy z nich wspiera nieco inny obszar pracy w firmie.

A gdzie systemy typu IBM WebSphere czy BizTalk? To są systemy będące w pewnym sensie “generatorem aplikacji”. Mając model procesowy firmy można go “ucieleśnić” właśnie z pomocą jednego z tych (są jeszcze inne) systemów. Systemy tego typu są też używane jako narzędzie do integracji innych systemów. W takim przypadku spełniają rolę systemów midlleware. Dlaczego? Systemy takie to motory aplikacyjne. Zdefiniowane procesy “ubierają” w ciało w ten sposób, że definiuje się proces (regułę), dane wejściowe i ich źródło, dane wyjściowe i ich cel. Jak widać definicja bardzo ogólna ale tak to właśnie wygląda.

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.