open_signJuż w naj­bliż­szym cza­sie będzie moż­na przy pomo­cy Profilu Zaufanego zała­twiać spra­wy w urzę­dach ? zapo­wia­da MSWiA. Odpowiednie roz­po­rzą­dze­nie cze­ka tyl­ko na pod­pis. (śr. Serwis Samorządowy PAP.). Bardzo mnie ta infor­ma­cja ucie­szy­ła. Powody są dwa: po pierw­sze w koń­cu będzie moż­na real­nie coś zała­twiać dro­gą elek­tro­nicz­na w urzę­dzie. Drugi powód to moja oso­bi­sta satys­fak­cja. Nie tyle dla­te­go, że przy­pad­kiem wykra­ka­łem to sześć lat temu, ale dla­te­go, że to kra­ka­nie nie było efek­tem przy­pad­ku a prac ana­li­tycz­nych bazu­ją­cych na ana­li­zie sys­te­mo­wej. Metodyka ta choć trud­na, pozwa­la pro­gno­zo­wać. Prognozy te nie mają nic wspól­ne­go z ana­li­zą ogrom­nych ilo­ści danych histo­rycz­nych, bazu­ją na mode­lo­wa­niu i bada­niu sce­na­riu­szy. Zresztą skąd wziąć dane histo­rycz­ne na tema cze­goś co się jesz­cze nigdy nie wyda­rzy­ło, bo e‑podpis w tym kra­ju to nowość. Ktoś powie, że gdzie indziej, pytam gdzie i pytam w jakich warunkach?

Ale po kolei.

Mamy rok 2002

Tuz przed wej­ściem w życie usta­wy o pod­pi­sie elek­tro­nicz­nym. Moje pierw­sze wątpliwości:

e‑Podpis: zasto­so­wa­nia i ograniczenia

Podpis odręcz­ny jest uni­kal­nym zna­kiem wyko­na­nym ręką pod­pi­su­ją­ce­go. Jego pod­ro­bie­nie jest trud­ne ale nie nie­moż­li­we. Podrabianie pod­pi­sów jest wbrew pozo­rom dość powszech­nym pro­ce­de­rem. Robią to już dzie­ci w dzien­nicz­kach szkol­nych pod­ra­bia­jąc pod­pi­sy rodzi­ców. Role pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go speł­nia sys­tem kodo­wa­nia będą­cy tak napraw­dę pew­ną mate­ma­tycz­ną ope­ra­cją na cią­gu zna­ków (zapi­sy­wa­nych tak na praw­dę w pamię­ci kom­pu­te­rów w posta­ci liczb). Podrobienie pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go jest dale­ko trud­niej­sze niż pod­pi­su odręcz­ne­go dla­cze­go więc wpro­wa­dza się go z takim trudem?

Po pierw­sze elek­tro­nicz­ny pod­pis musi być co naj­mniej tak łatwy w uży­ciu jak odręcz­ny co wbrew pozo­rom nie jest łatwe do osią­gnię­cia (posia­da­nie kom­pu­te­ra, dostęp do Internetu). Problem ten jest nie­ba­ga­tel­ny, doty­czy to tak­że dostrze­ga­nia zasto­so­wa­nia u sie­bie. Widać to w wyni­kach ankie­ty (źr. TELEINFO 24/2002). 100 infor­ma­ty­ków z firm nie infor­ma­tycz­nych zapy­ta­no: ? Czy od Sierpnia b.r. fir­ma będzie korzy­stać z e‑podpisu??. Tylko jede­na­stu odpo­wie­dzia­ło TAK, pozo­sta­li odpo­wie­dzie­li NIE (72) i NIE WIADOMO (17).

Podpis odręcz­ny jest w pew­nym sen­sie cechą oso­bo­wą czło­wie­ka podob­nie jak np. odcisk pal­ca. Trudno jest go zmie­nić nawet jego wła­ści­cie­lo­wi. Grafologia poczy­ni­ła postę­py nie gor­sze od mate­ma­ty­ki i spe­cja­li­ści potra­fią z dużym praw­do­po­do­bień­stwem potwier­dzić toż­sa­mość na bazie prób­ki pisma odręcz­ne­go. Nie trze­ba nicze­go ze sobą nosić, pod­pi­su nie da się ukraść. W przy­pad­ku pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go pod­sta­wo­wy pro­blem pole­ga na tym, że trze­ba mieć przy sobie swój klucz pry­wat­ny oraz pamię­tać PIN pozwa­la­ją­cy z nie­go sko­rzy­stać. W efek­cie tak na praw­dę war­tość pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go jaki i jego sku­tecz­ność jest porów­ny­wal­na z elek­tro­nicz­ną kar­tą kre­dy­to­wą. Dla wie­lu z Państwa pew­nie zabrzmi to dziw­nie ale tak na praw­dę samo korzy­sta­nie z pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go w niczym nie odbie­ga od posłu­gi­wa­nia się elek­tro­nicz­ną kar­ta kre­dy­to­wą. Oczywiście od stro­ny mecha­ni­zmu jaki został uży­ty (skom­pli­ko­wa­ne ope­ra­cje mate­ma­tycz­ne) są to dwa róż­ne sys­te­my ale od stro­ny tego ?co widać? wiel­kiej róż­ni­cy nie ma. Gdyby ktoś nam skradł nośnik z klu­czem pry­wat­nym (lub sam klucz) i poznał PIN jest w sta­nie pod­pi­sy­wać się za nas. (frag­ment arty­ku­łu e‑podpis, co to za zwie­rze i do cze­go słu­ży)

Generalnie istot­ne jest to, że e‑podpis w ogó­le w niczym nie jest podob­ny do pod­pi­su odręcz­ne­go i jego uży­cie wią­że się z two­rze­niem dla czło­wie­ka śro­do­wi­ska (tech­no­lo­gii), któ­re­go nie wyma­ga on przy posłu­gi­wa­niu się pod­pi­sem odręcznym.

Rok 2005, Styczeń

W arty­ku­le Centrast w likwi­da­cji, co dalej z elek­tro­nicz­nym pod­pi­sem napisałem:

Podpis elek­tro­nicz­ny w posta­ci zaapli­ko­wa­nej przez media i nie­któ­rych ?wizjo­ne­rów?, tak­że tych z Wielkich Firm Doradczych świad­czy dla mnie tyl­ko o tym, że cel był jeden: nakrę­cić koniunk­tu­rę na zakup tech­no­lo­gii. Nie trze­ba było spe­cjal­ne­go wysił­ku myślo­we­go by obło­żyć tego typu inwe­sty­cje dużym ryzy­kiem. Po pierw­sze dla­te­go, ze w 100% zależ­ne są od sku­tecz­no­ści nasze­go usta­wo­daw­stwa. Po dru­gie sys­tem pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go ist­nie­je od lat, jest uży­wa­ny np. w sys­te­mach EDI, tak­że w sys­te­mach bez­piecz­nej pocz­ty itp. Wystarczyło prze­ana­li­zo­wać barie­ry wej­ścia na rynek publicz­ny (usług publicz­nych). Szybko by się oka­za­ło, że pierw­szą barie­rą jest powszech­ność (ile ludzi w Polsce ma dostęp do kom­pu­te­ra i sie­ci ), dru­gą jest koniecz­ność utrzy­my­wa­nia kom­pa­ty­bil­no­ści z sys­te­mem papie­ro­wym, któ­rej po pro­stu brak.

W arty­ku­le tym zwró­ci­łem uwa­gę na pewien sys­te­mo­wy szcze­gół: celem e‑podpisu jest wła­snie nie nowa tech­no­lo­gia a zaufa­nie. Technologia to kosz­ty, brak zaufa­nia ludzi i dodat­ko­we dzia­ła­nia, któ­rych do tej pory ludzie nie musie­li wyko­ny­wać i nadal nie chcą (PIN, posia­da­nie dodat­ko­we­go urzą­dze­nia i jego kosz­ty itp.).

Rok 2005, Październik

Kolejny mój arty­kuł: Podpis elek­tro­nicz­ny – wal­ka z cie­niem. Powstał na bazie dys­ku­sji na liście dys­ku­syj­nej Polskiego Towarzystwa Informatycznego ([[PTI]]). Moja gene­ral­na uwa­ga po tej dyskusji:

Prawda, że jest to groź­ne jed­nak pod­ra­bia się nie wiszą­ce w powie­trzu pod­pi­sy a pod­pi­sy na doku­men­tach, trze­ba je naj­pierw pozy­skać? Zresztą na tej samej zasa­dzie bar­dzo łatwo pod­słu­chać i pod­ro­bić list (treść) e‑mail i jakoś nie jest to zja­wi­sko maso­we??. Nie negu­ję koniecz­no­ści ochro­ny doku­men­tów jed­nak zwró­ci­łem tyl­ko uwa­gę na to, że pod­pis powi­nien być wystar­cza­ją­co dobry a nie naj­lep­szy bo im lep­szy tym droższy.

I tu moim zda­niem jest pro­blem: pod­pis elek­tro­nicz­ny jest po pro­tu za dobry do potrzeb. Nadal mam wra­że­nie, celem byo sprze­da­nie pro­duk­tu a nie popra­wa czegokolwiek.

Tak wła­śnie się kreu­je nie­któ­re pro­duk­ty ryn­ko­we: nale­ży poten­cjal­ne­go klien­ta dobrze wystra­szyć a potem sprze­dać mu sto­sow­ne dobre zabez­pie­cze­nie za sto­sow­ną dobra cenę. Dlatego mię­dzy inny­mi sprze­da­ją się sta­lo­we drzwi do dom­ków jed­no­ro­dzin­nych ze zwy­kły­mi szy­ba­mi w oknach na par­te­rze. Prawdopodobieństwo zda­rze­nia, któ­rym jeste­śmy stra­sze­ni jest zni­ko­me acz­kol­wiek nikt przy zdro­wych zmy­słach nie powie że nie­moż­li­we i na tym pole­ga tu sprzedaż.

Niestety meto­da sprze­da­ży powszech­nie stosowana.

Rok 2006, Czerwiec

Kolejny mój arty­kuł: E‑podpis do sza­fy (razem z inny­mi tru­pa­mi) a w nim mię­dzy innymi:

Po raz kolej­ny widać, że nie sztu­ka uchwa­lić usta­wę, sztu­ka ją wdro­żyć. A tu nie­ste­ty urzęd­ni­cy po raz kolej­ny się prze­ko­na­li, że rynek to rynek: ste­ro­wa­nie nim jest trud­ne. […] Proste pyta­nie: po co mi pod­pis elek­tro­nicz­ny? Jeżeli zre­zy­gnu­je­my ze slo­ga­nów w rodza­ju: bo to nowo­cze­sne i tym podob­nych bzdur to oka­że się, że pod­pis elek­tro­nicz­ny nie ma dla nas żad­nej war­to­ści! Dlaczego? Model ryn­ku i obie­gu danych jasno wska­zu­je na to, że korzy­ści z elek­tro­nicz­nych doku­men­tów mogą się poja­wić tyl­ko tam, gdzie moż­li­we jest 100% wyeli­mi­no­wa­nie papieru.

Owszem, jest taki obszar, daw­no zago­spo­da­ro­wa­ny, wymia­na doku­men­tów biz­ne­so­wych o krót­kim cza­sie życia (rzę­du 5 lat). Relacje oby­wa­tel – urzę­du wyła­mu­ją się tej regu­le. Tak więc po co to było? Czy rynek IT musi być podob­ny do ryn­ku far­ma­ceu­ty­ków? Korporacje chcąc zebrać z ryn­ku kolej­ne żni­wo two­rzą nowy nie­po­trzeb­ny, by rzec bez­war­to­ścio­wy dla prze­cięt­ne­go oby­wa­te­la pro­dukt, lob­bu­ją za sto­sow­ną usta­wą. Ciesze się, że pod­pis elek­tro­nicz­ny, podob­nie jak szcze­pie­nie na gry­pę, jest dobro­wol­ny bo to uczy poko­ry zachłannych.

W tym 2006 roku napisałem:

Podpis będzie zawsze pew­ną niszą na ryn­ku. Będą z niej korzy­sta­li nie­licz­ni odno­szą­cy korzy­ści tyl­ko w pew­nych warun­kach. Jednym z pod­sta­wo­wych warun­ków jest moż­li­wość sto­so­wa­nia pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go w całym łań­cu­chu zda­rzeń (na całej dro­dze doku­men­tu). Jakiekolwiek przej­ście na papier i z powro­tem prak­tycz­nie pozba­wia ten sys­tem jakich­kol­wiek korzy­ści takich jak obni­że­nie kosz­tów i auto­ma­ty­za­cja. Upowszechnienie się wśród oby­wa­te­li jest mało praw­do­po­dob­ne gdyż z uwa­gi na ?kom­pa­ty­bil­ność wstecz? zawsze każ­dy urząd będzie musiał przy­jąć tak­że doku­ment papie­ro­wy. Dla więk­szo­ści oby­wa­te­li licz­ba koniecz­nych kon­tak­tów z urzę­da­mi w cią­gu roku nie zre­kom­pen­su­je koniecz­nych inwe­sty­cji w tech­no­lo­gię e‑podpisu.

Rok 2010

Tu pole­cam cały arty­kuł, koń­czą­cy się słowami:

Zacytuję jed­ną z licz­nych obiet­nic: MSWiA pla­nu­je w naj­bliż­szym cza­sie wpro­wa­dze­nie tzw. zaufa­ne­go pro­fi­lu” (z 2008 roku). Dziś mamy koniec roku 2010. Z punk­tu widze­nia oby­wa­te­la ani zaufa­ny pro­fil ani nowe for­my pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go nadal nie ist­nie­ją (Źródło: Ilu Polaków korzy­sta z admi­ni­stra­cji elek­tro­nicz­nej? | IPSec​.pl)

Mamy rok 2011

Za nami przy­ję­te rok temu dekla­ra­cje podat­ko­we bez pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go, moż­na powie­dzieć triumf e‑dokumentu bez e‑podpisu. Przed nami dowód poraż­ki tech­no­kra­tów: pro­fil zaufa­ny dla oby­wa­te­la. Dlaczego poraż­ka e‑podpisu? Bo inży­nier­ski umysł uznał, że zamien­ni­kiem pod­pi­su odręcz­ne­go będzie nie­da­ją­ca szan­sy pod­ro­bie­nia tech­no­lo­gia ? typo­wy przy­kład ?lep­sze wro­giem gor­sze­go?. Osiągnięty obec­nie efekt ryn­ko­wy to zigno­ro­wa­nie pod­pi­su elek­tro­nicz­ne­go i to nie dla­te­go, że ?nie daje szan­sy? pod­ró­by ale dla­te­go, że jest za dobry i przy tym zbyt kosz­tow­ny. (Cytat z arty­ku­łu Technokracja i wdro­że­nia sys­te­mów ? mode­lo­wa­nie).

Prawdę mówiąc cie­szę się z tego, że dobra ana­li­za ma sens, mar­twi mnie zaś, że nie sto­su­ją jej Ci, któ­rzy wyda­ją nasze pieniądze …

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma jeden komentarz

  1. Jarek Żeliński

    E‑administracja roz­wi­ja­ła­by się szyb­ciej, gdy­by lepiej spraw­dził się pod­pis elek­tro­nicz­ny. Wprowadzamy w życie nową stra­te­gię, na któ­rą skła­da się pro­fil zaufa­ny, nowe dowo­dy oso­bi­ste oraz nowe­li­za­cja usta­wy o pod­pi­sach elek­tro­nicz­nych ? mówi dr Mariusz Grajek, wice­dy­rek­tor CPI MSWiA. (źr. .

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.