– Cloud Computing doskonale sprawdzi się w sektorze przemysłowym jako element uzupełniający, dostarczając funkcjonalności komplementarne, np. wsparcie analityki zarządczej, rozszerzenia zarządzania łańcuchem dostaw i relacjami z dostawcami, CRM, czy aspekty zarządzania kadrami ? uważa Łukasz Piątkowski. – Ważnym problemem do rozwiązania będzie kwestia integracji danych pomiędzy systemami on-premise w firmowej serwerowni a danymi w chmurze. Integralność danych transakcyjnych to warunek konieczny uruchomienia takich usług. (Źr. Cloud Computing sprawdzi się w sektorze przemysłowym jako element uzupełniający..)
Na ostatniej konferencji o Cloud Computing wspominałem, że model ten będzie raczej hybrydowym rozwiązaniem, gdyż z różnych powodów, zarówno technicznych jak i biznesowych (np. ryzyka), niektóre systemy zawsze będą w wielu firmach instalowane lokalnie. Pozostaje jednak architektura cloud jako metoda integracji komponentów systemu wewnątrz firmy.
Taka myśl, a propos:
Co do Cloud Computing to wydaje mi się, że zanim zacznie się o nim mówić, należy zdefiniować co się ma namyśli. Bo w ostatnich czasach termin ten stał się najbardziej pojemnym terminem w informatyce 🙂
Teoria spiskowa: Czasami myślę, że taka dezinformacja jest szerzona przez niektóre firmy celowo 🙂
Dla mnie cloud computing to architektura, w której aplikacje posiadają takie API, które pozwala na ich wykorzystanie bez wiedzy o tym jak to API działa. Główna różnica w stosunku do ASP czy SaaS to API to nie interfejs użytkownika, aplikacje „współpracują” bez bezpośredniego udziału użytkownika (to jakaś tam definicja ad-hoc ;)). Co do buzz words też odnoszę takie wrażenie: wielu dostawców oprogramowania pisze, że „mają cloud computing” a tak na prawdę nic tam takiego nie ma…. poza płatną usługą integracji…
@Jarek Żeliński
Dobrze, jeśli jest tam usługa integracji, gorzej, jak to tylko możliwości uruchamiania maszyn virtualnych, albo zwykły hosting – pod nową nazwą 🙂
Co do API to pojawia się pytanie co to API umożliwia. Powiem szczerze, że dla mnie jedynie Google App Engine jest Cloudem 🙂 Reszta (może oprócz jednej czy dwóch mniej znanych platform podobnych do GAE, ale nie oglądałem ich zbytnio) to wariacje na temat wirtualizacji i hostowania.
Widać to było ostatnio przy padzie Amazona. Amazon nie dba o redundację/replikację pomiędzy centrami danych, musisz sam o to zadbać 🙂 Śmieszne jest, że ktoś mówi o chmurze i jednocześnie zwala obowiązek odpalania nowych instancji i replikacji aplikacji na programistę – Azure, Amazon. Chmura to nie jest bardziej zaawansowany hosting.
Podejście Google najbardziej mi się podoba. Są o kilka kroków przed wszystkimi. Wszystko oparte o API, instancje są właściwie tylko po to by mieć podstawę rozliczania użycia (chociaż teraz od tego odchodzą), baza danych przygotowana z myślą o wielkich ilościach danych (API, architektura), mechanizmy zabezpieczające przez DoS (choć na razie prymitywne) no i łatwość użycia, czyli przyjazność dla programisty :). Minusy: musisz porzucić i zapomnieć o serwerowym świecie PC. Tam się to robi inaczej. Trzeba stworzyć nowe aplikacje.
Jestem ciekaw jakie jest Twoje zdanie Jarku na ten temat.
Pzdr.
Jacek
Dla mnie CC (cloud computing) to tworzenie architektury systemu na zasadzie „ty zrób to czego ja nie potrafię lub nie chcę robić”. Metaforą tego było by:
– własny system: potrzebny mi wynik operacji 2+2 więc biorę kalkulator (mój system) i używając, go liczę
– CC: potrzebny mi wynik operacji 2+2 wiec pytam osobę, która potrafi liczyć,
to taka praca grupowa na poziomie komponentów systemu.
Nie zawężał bym tego (CC) do platform i wirtualizacji. Np. mam na WordPress (WP) dane o ruchu na witrynie ale raport o statystykach nie wykonuje się w moim WP tylko surowe dane są wysyłane do wordpress.com i na życzenie zwracana jest mi gotowa statystyka do prezentacji, robią to same pluginy bez mojego (jako użytkownika) udziału.
Usługą CC jest także np. BIK i jego API. System windykacyjny wysyła do systemu BIK identyfikator osoby (dłużnika) a BIK zwraca wynik TAK/NIE. Ja nie muszę w swoim systemie implementować scoringu, korzystam z cudzego „w chmurze”… przykłady można mnożyć, jednak dla CC to nie dokumenty google, bo to zwykłe SaaS lub ASP (jak kto woli). System wewnątrz firmy także można projektować w ten sposób, integracja poprzez komunikację „jak by CC”.
Tak, to dla mnie też SaaS. Dokumenty Google to dla mnie też SaaS, ale taki bardziej „niskopoziomowy” :). Ja widzę CC bardziej jako usługę dla dostawców i klientów służącą do wdrażania rozwiązań dedykowanych. Na bazie CC można budować np. SaaS.
Jeżeli dedykowane rozwiązanie tu, to dobrze dobrane komponenty (z tych dostępnych na rynku jako CC) tworzące pakiet oprogramowania dostosowany do potrzeb konkretnej firmy, to ja tez tak to postrzegam.
@Jarek Żeliński:”Jeżeli dedykowane rozwiązanie tu, to dobrze dobrane komponenty (z tych dostępnych na rynku jako CC) tworzące pakiet oprogramowania dostosowany do potrzeb konkretnej firmy, to ja tez tak to postrzegam.”
Jeśli masz na myśli np. komponenty typu: wystawianie faktur, katalog produktów itd. To widziałem chyba tylko jedno (może dwa) takie rozwiązanie chyba w nazwie było „open erp”. Mi chodziło o niższy poziom komponentów, np. w GAE to API do kolejek, autoryzacji, zadań, przechowywania, przetwarzania obrazów itd.
Ale to nie ma znaczenia w obu przypadkach dla mnie to CC (te Twoje to raczej nazwał SaaS :)). Mi chodziło o aspekty techniczne, np. skalowalność w większości tzw. chmur skalowalność oznacza : mogę uruchomić „pierdylion” maszyn wirtualnych (inaczej instancji). Co zwala na barki developera/klienta obowiązek oprogramowania rozłożenia pracy pomiędzy ten „pierdylion”. Odnosząc do tego Twój sposób rozumowania, dostawca wie jak zrobić infrastrukturę dla „pierdyliona” maszyn wirtualnych, Ty możesz tego nie wiedzieć lub za drogo będzie Cię taki „kalkulator” kosztował to kupujesz usługę 🙂 Dla mnie to nie jest chmura, to jest hosting 🙂 Chmurę pojmuję jako środowisko z API, która problem ze skalowalnością rozwiąże sama.
PS: Znowu guzik do odpowiedzi wcięło 🙂 Dlatego zaczynam nowy wątek.
Mam na myśli komponenty „działające w tle”…:) , coś w rodzaju usług domenowych, które są wykorzystywane ale użytkownik „nie używa ich” bezpośrednio…
Użytkownik nie używa, ponieważ używa gotowej aplikacji, która jest zbudowania z tych komponentów (usług) i użytkownik nie musi sobie z tego zdawać sprawę – czy dobrze Cię zrozumiałem ?
Praktycznie tak, dla przykładu nikt, także ja, nie używa bezpośrednio komponentu, który pobiera dane z logów tego bloga, przetwarza i zwraca w postaci sformatowanych statystyk, ja je jedynie oglądam a dane przetwarza komponent na wordpress.com…
Właśnie tak. To jest kwestia poziomu/rodzaju interfejsu użytkownika. Albo jest to API (interfejs dla developera, czy innego systemu), albo GUI/Web interfejs (end user), albo konsola do zarządzania (administrator) itp.
Najlepiej jak w usłudze (komponencie) występują te trzy interfejsy 🙂
kontynuując: dla mnie GUI/Web to Saas, API to CC…:) , przy czym to API może być „automatem” działającym jak instalacja plugina, wystarczy go skopiować (także automatycznie na kliknięcie użytkownika w menu).