Od pew­ne­go cza­su czy­tu­je felie­to­ny Edwina Bendyka. Wnikliwe, peł­ne potrze­by zro­zu­mie­nia postrze­ga­nej rze­czy­wi­sto­ści, spoj­rze­nie na oto­cze­nie. Tym razem wpa­dło mi w oko to:

W naj­now­szym ?The Economist? moż­na prze­czy­tać felie­ton ?Angst for the Educated?. Autora stwier­dza, że skoń­czy­ła się epo­ka, kie­dy uni­wer­sy­tec­ki dyplom gwa­ran­to­wał dobrą pra­cę. Coraz czę­ściej prze­sta­je być w ogó­le prze­pust­ką do pra­cy. Przyczyn jest wie­le: wzrost licz­by absol­wen­tów to jed­na z nich. O wie­le jed­nak poważ­niej­sza wyni­ka z restruk­tu­ry­za­cji same­go kapi­ta­li­zmu i ?uto­wa­ro­wie­nia? pra­cy inte­lek­tu­al­nej, któ­ra coraz bar­dziej ruty­ni­zu­je się i sta­je przed­mio­tem auto­ma­ty­za­cji (źr. Antymatrix – Młodzi: obu­rze­ni mutanci).

Otóż, jako oso­ba sta­le żywa” na ryn­ku pra­cy (kon­trak­to­wa pra­ca ana­li­ty­ka to nie­koń­czą­ca się rekru­ta­cja), sta­le spo­ty­kam się z jed­nej stro­ny z ocze­ki­wa­nia­mi z dru­giej z efek­ta­mi cudzej pra­cy. Jednocześnie pro­wa­dzę cyklicz­ne szko­le­nia i warsz­ta­ty z dzie­dzi­ny, któ­ra się zaj­mu­je. I cóż obser­wu­ję? Dokładnie to na co zwró­cił uwa­gę Pan Bendyk:

  1. kan­dy­da­ci na ana­li­ty­ków szu­ka­ją tej pra­cy bo jest dobrze płat­na” (publi­ko­wa­ne rapor­ty poda­ją, że wyna­gro­dze­nia tu zaczy­na­ją się od 7 tys. w Warszawie),
  2. kan­dy­da­ci i pra­co­daw­cy trak­tu­ją te pra­cę jako sza­blo­no­wą” (pra­ca ruty­ni­zu­je się i sta­je przed­mio­tem automatyzacji”),
  3. Państwo (urzę­dy) rekru­tu­jąc na sta­no­wi­ska ana­li­ty­ka pro­po­nu­je 2000 tys. zł ale ofe­ru­je tak­że sta­bil­ność”.

Od sie­bie powiem, że nie­ste­ty jest to pra­ca nie mają­ca nic wspól­ne­go z ruty­ną. Żadna pra­ca pole­ga­ją­ca na ana­li­zie zmien­ne­go oto­cze­nia i pro­jek­to­wa­niu roz­wią­zań jakichś pro­ble­mów nie jest ruty­ną. Każdy kto potrak­to­wał inży­nie­rię opro­gra­mo­wa­nia jak ruty­nę wie, że jakość tak powsta­łych pro­duk­tów jest niska lub pro­jek­ty są wręcz zarzu­ca­ne. Zaryzykował bym tezę, że wszyst­kie pro­duk­ty powsta­ją­ce jako efekt ruty­no­wej, zauto­ma­ty­zo­wa­nej pra­cy są co naj­wy­żej przeciętne.

Do tego, spójrz­my na kapi­ta­lizm (rynek), na to jak poka­zu­je go autor Korporacji (gorą­co pole­cam tę książ­kę i film). Rozpoczynając czy­ta­nie tej książ­ki trak­to­wa­łem ją począt­ko­wo jak kolej­ny efekt spi­sko­wej teo­rii dzie­jów”, jed­nak z każ­dą kolej­ną, prze­czy­ta­ną stro­ną zmie­nia­łem zda­nie, gdyż z duży­mi fir­ma­mi mam do czy­nie­nia regu­lar­nie a tak zwa­ne afe­ry, opi­sy­wa­ne w pra­sie, sta­no­wią nie­ja­ko natu­ral­ną ilu­stra­cje tej książki.

Jedną z klu­czo­wych tez auto­ra tej książ­ki jest to, że klu­czem do zysków kor­po­ra­cji są: wyzysk pra­cow­ni­ków i prze­rzu­ca­nie swo­ich kosz­tów na klien­tów (nabyw­ców ich towa­rów i usług). Nie będę tu się roz­pi­sy­wał na ten temat, wystar­czy poczy­tać w pra­sie i na forach dys­ku­syj­nych jak wyglą­da reali­za­cja nie­jed­ne­go pro­jek­tu IT. Najpierw jest prze­targ na pod­sta­wie wąt­pli­wej jako­ści opi­su potrzeb, potem dostaw­ca – zatrud­nia­jąc naj­tań­szych pra­cow­ni­ków na ryn­ku – pró­bu­je zre­ali­zo­wać swo­je zobo­wią­za­nie ruty­no­wo (czy­li niskim kosz­tem) prze­rzu­ca­jąc kosz­ty każ­de­go ryzy­ka na zama­wia­ją­ce­go. W efek­cie otrzy­mu­je­my niskiej jako­ści i bar­dzo kosz­tow­ny produkt.

Autor (Pan Bendyk), w swo­im arty­ku­le, wymie­nia tak­że Państwo jako wyzy­ski­wa­cza. I tak to wyglą­da na praw­dę: wszyst­kie kosz­ty złe­go (kosz­tow­ne­go) funk­cjo­no­wa­nia Państwa są prze­rzu­ca­ne na podat­ni­ka, ten zaś jako usłu­go­bior­ca (Państwo świad­czy usłu­gi dla oby­wa­te­li) jest dokład­nie w takiej samej sytu­acji, jak w przy­pad­ku bra­nia kre­dy­tu w ban­ku czy kupo­wa­nia pasty do zębów w supermarkecie.

Na koniec coś opty­mi­stycz­ne­go: oso­bi­ście widzę świa­teł­ko w tune­lu: przy­by­wa ludzi ocze­ku­ją­cych jako­ści od tego co dosta­je. Pojawiły się nie­co zdrow­sze sałat­ki w sie­ciach fast-food, nabie­ra war­to­ści na ryn­ku dobre ręko­dzie­ło, nawet piwo z regio­nal­nych bro­wa­rów (droż­sze nie raz dwu­krot­nie od pro­du­ko­wa­ne­go maso­wo) dało się we zna­ki gigan­tom bro­war­nic­twa (każ­dy ma ostat­nio ambi­cję na piwo nie­pa­ste­ry­zo­wa­ne itp.) odbie­ra­jąc im część ryn­ku. Oby tyl­ko to świa­teł­ko nie pozo­sta­łą niszą…

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 6 komentarzy

  1. zdziwiony

    Najmniej 7 brut­to zara­bia ana­li­tyk w Wawie ?
    A to b. inte­re­su­ją­ce, ponie­waż wła­śnie szu­kam pra­cy w Warszawie lub Wrocławiu. Zastanawiałem się jakie są stan­dar­dy pła­co­we w tym zawodzie.
    Czy ta infor­ma­cja jest wia­ry­god­na? np. czy jeże­li moje ocze­ki­wa­nia będą na pozio­mie 6 tysię­cy brut­to zosta­nie to odczy­ta­ne, że czło­wiek się chy­ba nie ceni” ?

    1. Jarek Żeliński

      bada­nia poka­zu­ją, że i dwa razy tyle ale wyna­gro­dze­nie zale­ży od tego co na praw­dę potra­fi i do jak ryzy­kow­nych pro­jek­tów zosta­nie zatrudniony…

  2. jacek2v

    …nie­ste­ty jest to pra­ca nie mają­ca nic wspól­ne­go z rutyną.”
    Prawda, ale dla­cze­go nie­ste­ty” :)? To jest po pro­stu pięk­no tej pracy 😀
    Gorzej, gdy zda­rza się, że ład­nie zana­li­zo­wa­li­śmy”, a pro­dukt taki jakiś nie tego” 🙂

    Rutyna w pra­cy inte­lek­tu­al­nej?!!! To dla mnie sprzeczność 🙂

  3. Sławek Sobótka

    Można się zasta­no­wić czy rzą­dy oraz kor­po­ra­cje w ogó­le mogą dzia­łać na innych zasa­dach, jeże­li stę­że­nie osob­ni­ków pew­ne­go typu jest w nich kil­ka­krot­nie więk­sze niż w ogól­nej populacji: 

    1. Jarek Żeliński

      pozo­sta­je mi chy­ba przy­znać, że jak tak patrzę to te bada­nia mówią prawdę” :))

  4. Paweł Krawczyk

    Kluczem do zysków kor­po­ra­cji jest efek­tyw­ność i efekt ska­li, czy­li zmniej­sza­nie kosz­tów jed­nost­ko­wych przez zwięk­sze­nie wiel­ko­ści sprze­da­ży. Tak zwa­ny wyzysk jest moż­li­wy jedy­nie tam, gdzie pra­ca ludz­ka ma niską war­tość. A ma niską war­tość zazwy­czaj tam gdzie szwan­ku­je sfe­ra publicz­na – na przy­kład nad­mier­ną poda­żą nic nie umie­ją­cych absol­wen­tów uczel­ni wyż­szych”. Do tego prze­strze­gam przez eks­tra­po­lo­wa­niem obser­wa­cji z pol­skie­go podwór­ka na cały świat i, co gor­sza, kapi­ta­lizm jako taki. Oczywistym jest, że w kra­ju gdzie egze­ku­cja należ­no­ści umow­nej zaj­mu­je śred­nio 900 dni znacz­na część firm, w tym tak­że nazy­wa­ją­cych się kor­po­ra­cja­mi”, będzie z tego po cham­sku korzy­stać i wpro­wa­dzać opóź­nie­nia w płat­no­ściach. Ale rzu­to­wa­nie tego na cały świat ma mniej wię­cej taki sens jak wnio­sko­wa­nie o meto­dzie agi­le” na pod­sta­wie tego co z bra­ku inne­go okre­śle­nia nazy­wa się agi­le” w Polsce – czy­li pisa­nie na żyw­ca, bez żad­nej doku­men­ta­cji czy założeń.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.