[toc]
Wprowadzenie
Rozgorzała dyskusja o ACTA (kliknij tu i poznaj treść), powodów wiele ale tu nie będą omawiane. Przedstawię próbę analizy rynku praw autorskich by wskazać kluczowy moim zdaniem problem. Skorzystam z prezentowanego wcześniej modelu rynku oraz pewnej zasady logiki mówiącej, że:
kluczową cechą modelu dla potrzeb analizy systemowej jest traktowanie go, pojęć z których się składa, jako pewnej przestrzeni nazw (konceptów) spełniających podstawową zasadę wzajemnego wykluczania się definicji pojęć (zasada wyłączonego środka w logice).
Nieco prostszymi słowami: jeżeli jakaś definicja definiuje jakieś pojecie, mówi, że „coś jest czymś”, to definiowane pojęcie nie jest już niczym innym. Stosowanie tej zasady w analizie pozwala eliminować niejednoznaczność tworzonej treści (opisu).
Wykorzystane narzędzia
Do analizy tej wykorzystano podstawowe narzędzia analizy systemowej jakimi są model pojęciowy oraz model struktury analizowanego systemu.
Model pojęciowy – dzieło i jego postacie
Pojęcie dzieła w kontekście sztuki pozostawiam komu innemu :). Tu skupimy się na definicji z prawa cywilnego:
Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór)
Utworem, w rozumieniu Kodeksu Cywilnego jest dzieło, w rozumieniu Umowy o Dzieło, produkt wykonawcy Dzieła (powstają prawa autorskie majątkowe i prawa autorskie osobiste, dysponować można prawem majątkowym, autorskie osobiste jest niezbywalne, trzeba tu dodać, że pojęcie prawa własności jest wyłącznym prawem dysponowania np. tu majątkowym prawem autorskim to dlatego mówimy, że autor dzieła jest jego pierwotnym właścicielem).
Kilka definicji pojęć na początek (Słownik języka polskiego PWN, przypominam, że pojęcia są definiowane w ustawach, jeżeli nie zawierają takich definicji przyjmuje się powszechne znaczeni słów w danym języku):
- dzieło: 1. utwór literacki, naukowy lub artystyczny, zwłaszcza dużej wartości, 2. praca, działanie, 3. efekt czyjejś pracy lub jakichś procesów.
- utwór: 1. dzieło naukowe, literackie, muzyczne, filmowe itp., 2. część jakiegoś narządu spełniająca określone funkcje w organizmie, 3. guz, narośl rozwijające się w organizmie, 4. minerał lub skała pochodzące z jednego okresu geologicznego, mające taką samą budowę lub inną wspólną cechę.
- prawo: 1. ogół przepisów i norm prawnych regulujących stosunki między ludźmi danej społeczności, 2. norma prawna, 3. nauka o prawie, studia nad prawodawstwem,4. uprawnienia przysługujące komuś zgodnie z obowiązującymi przepisami, 5. zasada rządząca procesami przyrodniczymi i społecznymi, stanowiąca cel badań naukowych, 6. kierunek studiów związanych z nauką o prawie, z prawoznawstwem.
- autor: 1. twórca dzieła literackiego lub naukowego, też: dzieła sztuki, wynalazku, projektu itp., 2. inicjator jakiegoś przedsięwzięcia, 3. wykonawca jakiejś czynności.
- twórca: 1. osoba, która coś tworzy, zwłaszcza w dziedzinie sztuki, 2. osoba, która jest sprawcą czegoś.
- materialny: 1. istniejący fizycznie, 2. odnoszący się do dóbr ekonomicznych, 3. dotyczący treści, a nie formy.
- mecenat: opieka nad sztuką, literaturą i nauką sprawowana przez osobę, instytucję lub państwo; patronat.
Dalsze zrównanie pojęcia dzieła i utworu wynika z treści dwóch ustaw: O Prawie autorskim i Kodeksu Cywilnego (tu Umowa o Dzieło, które jest traktowane jako unikalny efekt pracy). W dalszej części będę używał głównie pojęcia dzieła, jednak pamiętać należy, że w tekście tym jest ono równoznaczne z pojęciem utworu. W moim przekonaniu słowo dzieło ma w języku polskim szersze znaczenie niż utwór (patrz powyższe definicje), pojęcie utwór mieści się w definicji dzieła. Podobny pogląd ma ustawodawca, w obszarze umów o dzieło, wskazując że nie każde dzieło jest utworem w kwestii ulgi jaką jest uznanie, że autorowi dzieła będącego utworem, przysługuje ulga podatkowa 50%.
Dzieło może mieć postać materialną i niematerialną. Dzieło materialne (rzeźba, obraz malarski) ma swój oryginał, mogą powstać reprodukcje. To drugie dzieło, niematerialne, dotyczy w szczególności utworów muzycznych, zdjęć czy treści (każda wypowiedź to proza lub poezja ;)). Dzieło niematerialne może być utrwalone na wybranym nośniku (muzyka na płycie CD, proza na papierze, …), wtedy powstają jego egzemplarze.
Pojawia się pojęcie praw do dzieła. Mamy dwa prawa autorskie: osobiste i materialne. Prawo osobiste to niezbywalne prawo autora do oznaczenia dzieła jego imieniem (imię autora jest niejako cechą, integralną częścią utworu). Prawo autorskie majątkowe to prawo dysponowania prawami do dzieła w tym także prawami do tworzenia dzieł zależnych, egzemplarzy, reprodukcji itp., w szczególności czerpania korzyści majątkowych np. z jego udostępniania. Prawo autorskie majątkowe jest zbywalne (można je sprzedać i kupić, jest to tak zwana wartość niematerialna, prawna). Prawo korzystania z dzieła w jakiejkolwiek firmie i zakresie (muszą być one określone) to licencja. Licencja (w zasadzie umowa dzierżawy) nie daje licencjobiorcy żadnych praw do dzieła nie licząc prawa do korzystania (przy czym samo korzystanie nie daje żadnego innego prawa, w szczególności do tworzenia kopii lub egzemplarzy, chyba że praw takich udzelono). Tu należy zwrócić uwagę, że posiadanie nośnika z egzemplarzem utworu nie daje żadnych praw do samego utworu, w tym prawa do jego rozpowszechniania.
Warto też podkreślić, że często mylone jest nabycie i posiadanie egzemplarza (nośnika z utworem), z nabyciem praw do samego utworu. Niestety nie jest tak (na diagramie powyżej obszar zacieniony magentą), że nabycie płyty z utworem czyni z nabywcy nośnika także właściciela utworu (autorskie prawo majątkowe). Nabycie płyty z utworem muzycznym czy filmem, to jedynie techniczne umożliwienie nabywcy odsłuchania go (obejrzenia filmu) w dogodnej porze, raz lub wiele razy. Ta swoboda pory i ilości jest wartością dodaną w stosunku do radia, kina czy TV gdzie nie my decydujemy kiedy i czego posłuchamy. Tak więc dotarliśmy do pojęcia wartości.
Dziełami materialnymi (rzeźby, obrazy) nie zajmujemy się tu, gdyż ich „namacalność” zrównuje je w sensie „posiadania” z każdym innym materialnym przedmiotem (chodzi o egzemplarz będący oryginałem dzieła). Raczej nie mamy problemu z określeniem, kto jest posiadaczem oryginału rzeźby czy obrazu. Może pojawić się problem z reprodukcją, ale uznając za reprodukcję, kopię rzeźby czy obrazu wykonaną w tej samej technice (kopia rzeźby to rzeźba, kopia obrazu to także obraz) można uznać, że nie ma tu mowy o wartości niematerialnej w rozumieniu utworu jak powyżej. Jednak autorskie prawa majątkowe do dzieła to prawo udzielania zgodny na utworzenie reprodukcji.
Cechą niematerialnego dzieła jest to, że wymaga ono nośnika oraz to, że łatwo je powielać po prostu kopiując w sposób bezstratny. Dziełem jest treść, jej bezstratne i praktycznie bez-kosztowe powielanie, w dobie technologii jakimi dziś dysponujemy, nie stanowi żadnego problemu (ani istotnego kosztu).
Prostą, nadal funkcjonującą, barierą blokującą powielanie (tworzenie replik, reprodukcji oryginałów np. rzeźb) dzieł materialnych jest wymagana umiejętność porównywalna do tej, jaką cechuje się autor oryginału. W przypadku dzieł niematerialnych ta bariera nie istnieje, do skopiowania najlepszego nawet utworu literackiego czy muzycznego wystarczy np. komputer, nie są potrzebne żadne, poza obsługą komputera, umiejętności.
Model biznesowy – Łańcuch wartości na rynku dóbr niematerialnych
Wprowadzenie pojęcia rynku teraz jest tu nieuniknione. Wartość rynkowa to nic innego jak źródło popytu, skoro jest popyt na coś, to ma to coś na rynku wartość. Jaką? Łatwo zmierzyć: akceptowalny dla nabywcy koszt zakupu. Tu pojawia się pora na przypomnienie prawa popytu:
- wraz ze wzrostem ceny maleje popyt,
- wraz ze wzrostem podaży maleje cena, progiem malejącej ceny jest koszt wytworzenia,
- progiem popytu jest chłonność rynku czyli zaspokojenie potrzeb wszystkich nabywców (rosnąca podaż nie powoduje wzrostu popytu).
(tu uwaga, cena rynkowa – zwana także spekulacyjną – nie jest tą ceną w rozumieniu ekonomii wymiany dóbr jako ekwiwalentu/parytetu pracy). Tak więc mamy produkt: jest to coś co ma określoną wartość dla nabywcy i cenę. Od tego momentu zaniedbujemy dzieła materialne, np. rzeźby, bo podlegają znanym od tysiącleci prawom. Skupimy się na wartościach niematerialnych: dziełach i utworach takich jak muzyka, tekst czy film (także oprogramowanie). Model łańcucha wartości:
Mamy tu:
- twórcę: autora dzieła,
- dzieło: pojęcie już tu wcześniej zdefiniowane,
- właściciel dzieła: jest nim sam twórca lub jego sponsor w ramach umowy (np. pracodawca),
- nabywca: ktoś kto zapłacił za dane dobro, tu jest tym dobrem dzieło,
- nabywca nielegalny to nabywca pozyskujący dzieło poza siecią dystrybucji posiadacza praw majątkowych do dzieła, nie uiszczający zapłaty.
Korzystając z opisanego wcześniej modelu biznesowego (a w zasadzie metamodelu) powstał powyższy model biznesowy sprzedaży dzieła (utworów) na rynku, tu dzieła niematerialnego. Tak więc mamy twórcę (autora dzieła) oraz posiadacza autorskich praw majątkowych. Mogą to być odrębne podmioty, jeżeli autor zawarł umowę przenoszącą autorskie prawa majątkowe na inną osobę.
Jeżeli dzieło ma być źródłem przychodu autora, musi zostać sprzedane. Pamiętając prawo popytu, sprzedanie jednego tylko egzemplarza książki czy utworu muzycznego raczej nie ma ekonomicznego sensu (raczej nikt nie wyda tyle pieniędzy na takie dzieło), dlatego z zasady są sprzedawane całe setki i tysiące egzemplarzy nośników z dziełem (podaż). Koszt ich wytworzenia rozkłada się na cały nakład i rynkowa cena egzemplarza spada. Tu polecam cały artykuł, którego fragment cytuje:
Nowe modele sprzedaży treści przez Internet są faktem ? dzięki niemu możemy sprzedać 1 mln egzemplarzy po 1 zł zamiast 100 tys. po 10 zł i efekt będzie ten sam. Ale wszystko to działa jednak przy założeniu, że jakaś ochrona praw autorskich istnieje. W Polsce nadal sporo osób uważa, że są bardzo sprytni nie płacąc 2 zł za bilet czy 4 zł za parkowanie. (źr. Czy potrzebujemy zmiany paradygmatu własności intelektualnej? | echelon.pl).
Każda nielegalna kopia po pierwsze niszczy wszystkie założenie biznesplanu wydawcy, po drugie łamie wyłączne autorskie prawo majątkowe autora do dysponowania swoim dziełem. Argumenty w rodzaju „autor nic nie traci bo i tak bym, nie zapłacił” są chybione z prostego powodu: demoralizujemy tych, którzy zapłacili. A po drugie nielegalne kopie niszczą rynek (jego chłonność).
Czy do kultury i nauki powinien być darmowy dostęp?
A kto zdefiniuje kulturę? Bo chyba nie są to setki nielegalnych filmów czy utworów muzycznych na terabajtowych dyskach „młodzieży”…. Nie przekonuje mnie Pan Palikot:
Możliwość obejrzenia filmów za darmo w internecie to dla młodych ludzi element ich podstawowych praw – stwierdził Janusz Palikot. (za Palikot przeciw ACTA: Godność, równość, ściąganie – m.newsweek.pl).
Praw do czego? Darmowy dostęp oznacza istnienie sponsora, kto nim tu będzie? Danie praw do „pomijania” praw twórcy, bez zagwarantowania twórcy praw do swoich utworów to jakieś kuriozum ekonomii. Ale kultura…
Kultura powinna mieć mecenasa. Od tysięcy lat niejedno Państwo utrzymywało na własnym garnuszku uznanych twórców, udostępniając całemu społeczeństwu ich dzieła za darmo. Wystarczy wykupić autorskie prawa majątkowe od twórcy, dać mu dożywotnią rentę i jego dzieła upublicznić, niech się kultura i nauka rozwija swobodnie dla chwały społeczeństwa. Historia zna takie przypadki.
A co my mamy? Ci, którzy mają strzec prawa sami są na bakier z szacunkiem dla autorów:
Gwizdała chce wytoczyć proces komendantowi o naruszenie praw autorskich i majątkowych: – Nie może być tak, że policja ściga obywateli za kradzież w internecie, a sama jest na bakier z prawem. (za Policja winna kradzieży praw autorskich?).
Problem w tym, że generalnie szwankuje etyka. Mało kto niestety postępuje etycznie, dowodem jest liczba użytkowników pirackich kopii. Z drugiej strony środowiska autorów raczej nie wychodzą na ulice protestować przeciwko prawu autorskiemu…
Podsumowanie
Ostatnie protesty moim zdaniem pokazały, że problem tkwi w rozumieniu twórców, rozumieniu praw autorskich i tego, że jednak istnieją wartości niematerialne. Jeżeli jedynym powodem, dla którego obecnie nie ma nielegalnych rzeźb Nike z Samotraki jest to, że stworzenie takiej nielegalnej kopii wymagało by talentu rzeźbiarza, to kim są kopiujący nielegalnie muzykę, książki czy filmy?
Osobiście odcinam się w tym artykule od relacji rząd a społeczeństwo, bo to dyskusja polityczna a nie systemowa. Nie znaczy to, że uchylam się od udziału w niej, po prostu nie robię tego na ulicy. Martwi mnie to, że w rządzie chyba nikt nie myśli systemowo, w każdym razie nie widać tam produktów systemowego myślenia. Obym się mylił…
Kończąc, piratów należy ścigać, warto jednak to robić w imieniu autorów dzieł. Nie podoba mi się ściganie piratów z urzędu – pakowania tego do prawa karnego. Prawo autorskie to sprawy cywilne i powinien być poszkodowany i pozew a nie ściganie „bo tak”, to zmusi twórców do samodzielnego dbania o własny interes, bez przerzucania kosztów prowadzonej działalności (egzekwowanie swoich praw autorskich) na Państwo czyli na nas wszystkich. Po drugie nie da się uniknąć mecenasów, jednak warto zastanowić się nad czasem ochrony i patentowej i majątkowych praw autorskich. Wydaje mi się, że ochrona z tytułu praw autorskich majątkowych powinna wygasać wraz ze śmiercią autora. A ochrona patentowa powinna wygasać po upływie okresu zwrotu z inwestycji, który to okres łatwo sprawdzić w biznesplanie.
Twórca i jego dzieła muszą być chronione ale posiadacze praw majątkowych nie powinni być dyktatorami… a posiadacze praw majątkowych do cudzych utworów: nie powinni być pasożytami… i to pasożytnictwo powinno być tępione a nie prawo autorskie i prawa autorów.
Kilka słów współautora naszej ustawy z 1994 roku:
Czy ACTA zawiera rozwiązania, które są bardziej restrykcyjne niż te zawarte w polskim prawie?
Prof. Jan Błeszyński: Generalnie nie, bo polskie prawo spełnia standardy tej umowy. W wielu kwestiach ochrona praw autorskich w naszej ustawie idzie jeszcze dalej. Jeżeli okaże się, że trzeba wprowadzić zmiany w naszym prawie, to dotyczyć to będzie kwestii szczegółowych.
To skąd protesty?
… (czytaj Prawo autorskie znacznie surowsze niż ACTA).
oraz skutki obecnego podejścia do kultury i nauki:
Obowiązuje przecież kultura tzw. ?fluorescencyjnego pisaka? ? czytam tylko to, co jest zaznaczone. W ten sposób ucieka kontekst. Nikt nie szuka źródeł, tylko opracowań. I stąd też ogromna rola mediów w tłumaczeniu świata. Widać to też przy proteście dotyczącym ACTA. (za Roje, które nie dają miodu ? Małgorzata Bogunia-Borowska ? Instytut Obywatelski).
2012-04-12
Polecam cały artykuł, z którego cytuję:
należy zachować w tej materii zdrowy umiar, bo nie wszystkie treści mogą być publikowane w Sieci za darmo (a zwłaszcza premierowe odcinki seriali, czy filmy, które dopiero wchodzą do kin), czy na zasadzie licencji Creative Commons., protest przeciwko ACTA miał charakter ?wolnościowy?, ale w dużej części spowodowany był też obawą, że nagle zostanie zakręcony kurek z pirackimi plikami. (Bunt Sieci po tygodniu. Remanent | Antymatrix).
2012-04-15
Pokazała się publikacja badania: nic nie potwierdza tego, jakoby piraci potem kupowali kupowali i napędzali kulturę…
Raport ?Obiegi kultury. Społeczna cyrkulacja treści? stawia pod znakiem zapytania obraz świata kultury niszczonego przez ?piratów? poprzez nielegalne ściąganie i kopiowanie muzyki, filmów i książek. Przeprowadzone przez zespół badaczy z Centrum Cyfrowego Projekt: Polska badanie pokazuje, że granice między legalnymi a nielegalnymi obiegami kultury są płynne i często niezdefiniowane, bo internet rozwija się szybciej, niż legislacja. (za Obiegi Kultury. Społeczna cyrkulacja treści).
2018-10-03
Spory o prawa autorskie wróciły po pojawieniu się roszczeń Sapkowskiego (autor sagi Wiedźmin) wobec CD Project, o dodatkowe wynagrodzenie (gra Wiedźmin osiągnęła bardzo duży sukces rynkowy i przyniosła duże zyski).
Wynagrodzenie przyznane twórcy jest zbyt niskie w stosunku do korzyści osiągniętych przy okazji eksploatacji utworu – stwierdzili prawnicy Andrzeja Sapkowskiego. Od CD Projekt żądają co najmniej 60 mln zł z tytułu udziału w zyskach ze sprzedaży gry „Wiedźmin”. (źr.: WP money).
Tego typu spory mają ciekawy rodowód: zyski a nie prawa autora. Pojawia się tu temat kto ma zyski z utwory i jakie te zyski są. na początku artykuły zwróciłem uwagę na pojęcie ceny rynkowej, jest ona wynikiem spekulacji i korzystania monopolu. Zysk netto podmiotu prawnego, jakim tu jest CD Project, na poziomie setek milionów dolarów, nie ma innego niż spekulacyjne, uzasadnienia gdyż, albo powinien być wynagrodzeniem wszystkich zaangażowanych pracowników firmy, albo nie powinno go być a egzemplarze gry na rynku powinny być tańsze. Ale to temat na inny artykuł ;)…
Niezwykle interesujący wpis. Szczególnie fakt, iż większość zjawisk ma tu pojęcie względne, przez co tak ciężko jest rozwiązywać spory dotyczące praw autorskich. Fajnym pomysłem wydaję mi się Creative Commons, które reguluje relacje między twórcą a osobami korzystającymi z utworów. Twórca ma tu możliwość określić poziom dostępności swojego utworu, natomiast społeczeństwo dostaje w ten sposób pewną legalną możliwość korzystania z niego.
Wydaje mi się, że twórca jako „autor” licencji zawsze mógł określić „na co pozwala”, licencja CC to chyba klasyfikowanie tych „pozwoleństw”… moim zdaniem problemem jest nie tylko sam twórca do organizacje OZZPA i wydawcy korzystający ze swojej dominującej pozycji na rynku. Rozumiem tych drugich bo chcą chronić swój biznes i tu twórcy po prostu muszą się po protu nauczyć negocjować. Jednak OZZPA to w moich oczach twory pasożytnicze lub, jak nazwał to jeden ze znanych piosenkarzy, zmowa miernych twórców którzy nie potrafią inaczej zarobić.
Ogólnie zgadzam się z tezą, że świat praw autorskich nie jest czarno-biały bo sposobów udostępnienia swoich utworów, każdy ma nieskończenie wiele. Problem widzę w pasożytnictwie wielu podmiotów handlujących prawami majątkowymi… które moim zdaniem powinny wygasać wraz ze śmiercią autora.