Bardzo czę­sto spo­ty­kam się z tezą, że dobry dostaw­ca opro­gra­mo­wa­nia dosko­na­le zna bran­że klienta”:

… nale­ży się upew­nić, że pra­cow­ni­cy dostaw­cy, a w tym pro­jek­tan­ci, ana­li­ty­cy sys­te­mów, spe­cja­li­ści ds. tech­nicz­nych, dorad­cy biz­ne­so­wi i spe­cja­li­ści ds. finan­sów, dosko­na­le zna­ją bran­żę klien­ta. Ponadto dostaw­ca musi wie­dzieć, jak udo­stęp­niać klien­tom naj­bar­dziej eko­no­micz­ne oprogramowanie.

Wydaje się to oczy­wi­ste, ale wła­ści­wy dostaw­ca musi rozu­mieć śro­do­wi­sko, w któ­rym funk­cjo­nu­je fir­ma klien­ta. (za 11 Kluczowych kry­te­riów wybo­ru naj­lep­sze­go sys­te­mu ERP).

Jest to czę­sty spo­ty­ka­ny argu­ment zarów­no po stro­nie dostaw­cy opro­gra­mo­wa­nia jak i firm szu­ka­ją­cych dostaw­ców roz­wią­zań. Zastanówmy się nad tym co poka­zu­je praktyka.

Najpierw małe przy­po­mnie­nie: pro­ces ana­li­zy systemowej

analiza systemowa oraz modelowanie jako jej główne narzędzie.

W przy­pad­ków biz­ne­so­wych pro­jek­tów IT mamy nastę­pu­ją­ce fazy:

  1. ziden­ty­fi­ko­wa­nie i opi­sa­nie pro­ble­mu (cel biz­ne­so­wy, co che osią­gnąć organizacja),
  2. pomysł na roz­wią­za­nie: hipo­te­za (co chce­my zro­bić by osią­gnąć cel),
  3. ana­li­za i opra­co­wa­nie mode­li biz­ne­so­wych (ana­li­za biz­ne­so­wa, audyt i mode­lo­wa­nie orga­ni­za­cji – powsta­je narzę­dzie do dal­szej pra­cy: model dzia­ła­nia organizacji),
  4. ana­li­za moż­li­wo­ści osią­gnię­cia celu poprzez testo­wa­nie wybra­nych sce­na­riu­szy osią­gnię­cia celu (testo­wa­ne na bazie modeli),
  5. opra­co­wa­nie reko­men­da­cji i spo­so­bu osią­gnię­cia celu (pro­jekt roz­wią­za­nia: jeże­li oka­za­ło się że nowe opro­gra­mo­wa­nie pozwo­li osią­gnąć cel, opi­sa­nie wyma­ga­nej wewnętrz­nej jego logi­ki i usług jakie ma świad­czyć użytkownikom),
  6. imple­men­ta­cja roz­wią­za­nia (wybór wyko­naw­cy i zle­ce­nie realizacji).

I teraz najważniejsze:

Na każ­dym eta­pie pro­jek­tu powin­na być zakła­da­na moż­li­wość porzu­ce­nia pro­jek­tu gdy tyl­ko kolej­ne, pozy­ski­wa­ne infor­ma­cje pozwo­lą uznać, że jest nierentowny.

Powyższe jest bar­dzo czę­sto pomi­ja­ne w pro­jek­tach IT a jest wręcz stan­dar­dem w innych bran­żach np. budow­la­nych. Dostawcy opro­gra­mo­wa­nia wma­wia­ją swo­im klien­tom już na eta­pie sprze­da­ży, ze jak się zaczę­ło koniecz­nie trze­ba skoń­czyć. Kto z Państwa, z tych któ­rzy wdro­ży­li jakie­kol­wiek opro­gra­mo­wa­nie, mia­ło w umo­wie klau­zu­lę o moż­li­wo­ści prze­rwa­nia reali­za­cji pro­jek­tu z uza­sad­nio­nych przy­pad­kach? Zresztą dużo lep­sze jest zawar­cie umo­wy ze zde­fi­nio­wa­ny­mi eta­pa­mi i warun­ka­mi jakie muszą być speł­nio­ne by moż­li­we było roz­po­czę­cie kolej­ne­go etapu?

Jakie doświad­cze­nie i gdzie jest potrzebne

I teraz pyta­nie: jakie archi­tekt budow­la­ny musi mieć doświad­cze­nie, jeże­li chce zapro­jek­to­wać most? Wypadało by, by nie był to jego pierw­szy most, ale czy musi znać mia­sto, w któ­rym ten most powsta­nie? Czy musi mieć doświad­cze­nie kole­jo­we” dla­te­go, że to most kole­jo­wy? Raczej nie, powi­nien mieć doświad­cze­nie w pro­jek­to­wa­niu mostów. Poznanie spe­cy­fi­ki mia­sta i pocią­gów to etap ana­li­zy pro­ble­mu, każ­dy pro­jekt jest inny i powi­nien być bada­ny na świe­żo”, powie­la­nie tu wie­dzy np. z innych miast, może być bar­dziej szko­dli­we niż pomocne.

Dlatego ktoś, kto ma rolę ana­li­ty­ka i pro­jek­tan­ta w pro­jek­cie, powi­nien mieć bar­dzo duże doświad­cze­nie w ana­li­zie i pro­jek­to­wa­niu, w róż­nych pro­jek­tach i róż­no­rod­nych bran­żach, bo zna­jo­mość głów­nie jed­nej kon­kret­nej bran­ży nie wno­si tu żad­nej war­to­ści doda­nej, a bio­rąc pod uwa­gę fakt, że ruty­na zabi­ja, potra­fi być wręcz szkodliwe.

Jeżeli to zama­wia­ją­cy ocze­ku­je ana­li­ty­ka z doświad­cze­niem w swo­jej bran­ży, nie raz kie­ru­je się on przy­pusz­cze­niem, że to uła­twi komu­ni­ka­cję z nim. Jednak pro­blem tkwi nie w zna­jo­mo­ści bran­ży a w komu­ni­ka­tyw­no­ści ogól­nie. Analityk powi­nien się cecho­wać bar­dzo dobry­mi zdol­no­ścia­mi komu­ni­ka­cyj­ny­mi a nie zna­jo­mo­ścią kon­kret­nej bran­ży (wte­dy raczej ryzy­ku­je popad­nie­cie w slang bran­żo­wy, co raczej prze­szka­dza niż pomaga).

Z per­spek­ty­wy dostaw­cy roz­wią­zań, popu­la­ry­zu­ją­ce­go tezę, że on jest lep­szy bo ma wie­dzę z danej bran­ży”, jest to raczej pró­ba stwo­rze­nia sztucz­nej barie­ry wej­ścia dla kon­ku­ren­tów, bo z wyżej opi­sa­nych powo­dów trud­no o inne uza­sad­nie­nie… Zwróćmy uwa­gę, na to, że fir­ma­mi, poza nie­licz­ny­mi wyjąt­ka­mi, zarzą­dza­ją spe­cja­li­ści od zarzą­dza­nia. Branża ich doświad­czeń ma tu dru­go­rzęd­ne zna­cze­nie bo kon­kret­ny rynek musi znać dyr. mar­ke­tin­gu a nie pre­zes fir­my, ten dru­gi musi się umieć z tym pierw­szym doga­dy­wać. Inżynierowie dzie­dzi­no­wi w roli pre­ze­sów, Ci czę­ściej dopro­wa­dza­ją swo­je fir­my do upadku…

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 9 komentarzy

  1. jacek2v

    …jest to raczej pró­ba stwo­rze­nia sztucz­nej barie­ry wej­ścia dla kon­ku­ren­tów, bo z wyżej opi­sa­nych powo­dów trud­no o inne uzasadnienie”

    Inne uza­sad­nie­nie jest pro­ste: klient nie­rzad­ko nie chce się anga­żo­wać w pro­jekt, w myśl zasa­dy pła­cę i wyma­gam”. Albo też ma nie­wiel­kie zaufa­nie do wła­snych eks­per­tów dzie­dzi­no­wych. Czasami też z leni­stwa bo nie musi tłu­ma­czyć od pod­staw oczy­wi­stych oczy­wi­sto­ści” – oczy­wi­ście 🙂 dla będą­cych w branży.

    Moim zda­niem pobież­na zna­jo­mość bran­ży przez ana­li­ty­ka jest wręcz nie­zbęd­na. Musi znać słow­nic­two by zbu­do­wać odpo­wied­ni słow­nik (bez któ­re­go naj­lep­sze nawet umie­jęt­no­ści komu­ni­ka­cyj­ne są na nic) – nie moż­na dopro­wa­dzić do tego, że klient uczy ana­li­ty­ka, to ana­li­tyk świad­czy usłu­gę 🙂 Odnosząc to do przy­kła­du archi­tek­ta budu­ją­ce­go most. Musi on znać spe­cy­fi­kę obcią­że­nia skła­dem kole­jo­wym (roz­ło­że­nie mas, wibra­cje itp.), znać spo­sób budo­wy toro­wisk i zapew­ne jesz­cze kupę innych tema­tów z doświad­cze­nia kole­jo­we­go”. O szcze­gó­ły archi­tekt dopy­ta spe­cja­li­stów, ale musi wie­dzieć o co pytać i jak zapytać.
    Oczywiście zna­jo­mość bran­ży przez ana­li­ty­ka nie musi być głę­bo­ka”, wręcz nie powin­na być – zaczy­na wymy­ślać swo­je teo­rie”, zamiast słu­chać klienta 🙂

    1. Jarek Żeliński

      To chy­ba jest istot­ne: pobież­na zna­jo­mość bran­ży owszem- trze­ba się doga­dy­wać, leni­stwo kadry po stro­nie (nie­ste­ty per­ma­nent­ne) nie poma­ga a naci­ska­nie na bran­żo­wość” ana­li­ty­ka to raczej pró­ba szu­ka­nia ali­bi, że jest z nimi pro­blem. Faktem jest, że zna­jo­mość obcią­żeń kole­jo­wych” jak naj­bar­dziej ale tu sta­wiam na umie­jęt­ność zada­wa­nia wła­ści­wych pytań” i to chy­ba klucz do sed­na… wła­ści­we pytania.

  2. Jacek Ledworowski

    Panie Jarosławie
    Pisze Pan, że ana­li­tyk powi­nien być bar­dziej oso­bą komu­ni­ka­tyw­ną, niż doświad­czo­ną w okre­ślo­nej bran­ży, by – jak się Pan wyra­ził – nie popa­dać w bran­żo­wy slang”. 

    Zgoda, ale …
    Trzeba mieć świa­do­mość, że róż­ne dzie­dzi­ny mają cał­ko­wi­cie odmien­ne słow­nic­two – czę­sto odręb­ne od języ­ka, któ­rym posłu­gu­ją się spe­ce od IT lub mar­ke­tin­gu, ina­czej defi­niu­ją pro­ce­sy i skró­ty myślo­we. A wła­śnie to rodzi czę­ste nie­po­ro­zu­mie­nia na każ­dym eta­pie roz­mów i realizacji.
    Więc – nawią­zu­jąc do tre­ści arty­ku­łu, okre­ślał­bym poziom nie­wie­dzy ana­li­ty­ka tak, aby zacho­wać świe­żość i unik­nąć ruty­ny, ale znać bran­żę na tyle, by posłu­gi­wać się tym samym języ­kiem, zesta­wem pojęć i ope­ro­wać niu­an­sa­mi zawar­ty­mi w bran­żo­wym slangu”.

    1. Jarek Żeliński

      Nie tak daw­no mia­łem pro­jekt” u pro­du­cen­ta che­mii do pigu­łek. Ich slang to była mie­szan­ka bran­ży i nawy­ków jed­ne­go z człon­ków zarzą­du. Słowo temat” ozna­cza­ło wszyst­kie pro­jek­ty, oka­zje sprze­da­żo­we i nowe recep­tu­ry… pew­ne pro­ce­sy nazy­wa­li od nazwy sub­stan­cji pierw­sze­go przy­pad­ku”, to co opo­wia­da­li było w ich ustach strasz­nie skom­pli­ko­wa­ne, po spro­wa­dze­niu mode­li pro­ce­sów (nazw czyn­no­ści i obiek­tów danych) do słow­ni­ka pojęć nor­mal­nych” sami przy­zna­li, że jaki pro­ściej się zrobiło…

  3. Ewa Wardzała

    Bardzo cie­ka­wy arty­kuł, ale jed­nak trud­no mi się zgo­dzić z posta­wio­ną tezą, zwłasz­cza, że jest ona poda­na nie­co przewrotnie 😉
    Co do poda­nych przy­kła­dów, to jak rozu­miem, zna­jo­mość bran­ży jest nie­ja­ko dodat­ko­wą kom­pe­ten­cją, któ­ra może zwięk­szyć praw­do­po­do­bień­stwo suk­ce­su, może tak­że skró­cić ana­li­zę. Ale nie, żeby była warun­kiem koniecz­nym dla analityka.
    Trudno mi się też zgo­dzić z tezą, że zna­jo­mość bran­ży może prze­szka­dzać. To by ozna­cza­ło, że naj­le­piej robić tyl­ko jed­ną ana­li­zę w danej bran­ży, potem naj­le­piej zmie­niać branżę 😉
    Co do zna­jo­mo­ści mia­sta przy budo­wie mostu, to zno­wu uwa­żam, że archi­tekt kto ktoś wię­cej niż tyl­ko spraw­ny kon­struk­tor. Mistrza pozna­je się wła­śnie po szer­szym spoj­rze­niu, nie tyl­ko przez pry­zmat warsz­ta­tu rze­mieśl­ni­cze­go (to waru­nek koniecz­ny). Może w tym miej­scu, gdzie jest budo­wa­ny most kie­dyś było coś inne­go w histo­rii tego mia­sta, może inny most, a może młyn i może war­to do tego nawiązać?
    Co do warsz­ta­tu ana­li­ty­ka (tak z życia), to może ana­li­tyk ze zna­jo­mo­ścią bran­ży wzbu­dza więk­sze zaufa­nie? Bo już zna niu­an­se branży,które trze­ba znać, a któ­rych nie ma kto tłu­ma­czyć, bo każ­dy robi swój kawa­łek pro­ce­su? I zna­jo­mość bran­ży moż­na łatwo zwe­ry­fi­ko­wać, a warsz­tat ana­li­ty­ka trudniej …
    Co do pre­ze­sów, to oso­bi­ście nie ufam zbyt­nio spe­cja­li­stom od zarzą­dza­nia w dowol­nej bran­ży, co nie znaczy,że naj­lep­szy eks­pert w bran­ży miał­by nią dobrze zarzą­dzać. W życiu jest tyle moż­li­wych kom­bi­na­cji ilu jest ludzi 🙂

    pozdra­wiam serdecznie

    1. Jarek Żeliński

      Te moje prze­my­śle­nia” to efekt zaob­ser­wo­wa­nych pro­jek­tów spa­lo­nych” ruty­ną. Zapewne zmia­na bran­ży po pierw­szym pro­jek­cie może nie koniecz­nie ;), ale dana bran­ża pierw­szy raz nie jest czymś nie­do­pusz­czal­nym” … Na pew­no doświad­cze­nie poma­ga jed­nak ono nie powin­no nakła­dać kla­pek na oczy”…

    2. Ewa Wardzała

      Zakładam,że pro­fe­sjo­na­lizm wyklu­cza klap­ki na oczach albo ina­czej, gwa­ran­tu­je zacho­wa­nie czuj­no­ści w każ­dej sytu­acji, to taka oczy­wi­sta oczywistość 🙂

      pozdra­wiam serdecznie

    3. Jarek Żeliński

      owszem, ale to tak­że zna­czy, że ten pro­fe­sjo­na­lizm nie wyma­ga bran­żo­we­go zawo­dow­stwa ;), to tak­że oczy­wi­sta oczywistość 😉

  4. Jarek Żeliński

    Oczywiście nie jest to teza kate­go­rycz­na :), celem było zwró­ce­nie uwa­gi nie pew­na bał­wo­chwal­czość” tezy, że doświad­cze­nie bran­żo­we to wymóg konieczny…

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.