Tak więc proponuję praktykom uważającym, że strategia jest już zbędna, podziękować. Podobnie proponuję podziękować także konsultantom, którzy uważają, że strategia to szczegółowy plan na wiele lat. Nie ma sensu re-definiowanie tych pojęć na chwilowe potrzeby "mody" czy nawet demagogicznego uzasadniania sensu jakiegoś projektu. To i tak na nie zadziała w dalszym horyzoncie działań. Strategia to deklaracja na długi okres, w konsekwencji nie ma sensu by była "szczegółowa", ona ma być ogólna ale musi być "konkretna", musi pozwalać na stwierdzenie w dowolnym momencie, czy to co robimy lub planujemy zrobić (taktyka i podejmowane zadania) jest zgodne z naszą strategią czy nie. W przeciwnym wypadku mamy problem albo ze strategią, albo z planowanymi działaniami, albo z jednym i drugim :) czyli z zarządzaniem w ogóle.
W literaturze można spotkać różne "definicje" studium wykonalności, jednak ta którą opisałem, zdaje się być najbliższa definicji, którą przytoczyłem na początku: bazującej na znaczeniu słownikowym. Wydaje się, że intencje sponsorów tych analiz są z nią zbieżne: celem jest podjęcie decyzji o najmniejszym ryzyku w świetle posiadanej na dany temat wiedzy. Definicje bazujące na technicznej i finansowej wykonalności danego projektu, są spotykane dość często i w literaturze i na stronach wielu instytucji. Metoda prowadzenia takich analiz, bazująca na modelowaniu czyli na analizie systemowej, wydaje się być najwłaściwszą.
Poszukiwanie Świętego Graala realizacji celów osobistych albo projektów trwa. Od czasu do czasu pojawiają się "magiczne" metody na sukces. Jedna z regularnie odgrzewanych jest SMART i jej odmiany. Poniżej kolejna próba ożywienia tego tematu i mój komentarz. Model ZOOM mówi o tym, że każdy cel, który sobie wyznaczasz musi być: (Wyznaczaj cele w modelu ZOOM). Moim zdaniem, nie ma znaczenia jaki wymyślimy "fajny" akronim SMART, ZOOM itp...każdy cel w swoim opisie ma trzy kluczowe parametry: to co chcemy osiągnąć, stworzyć itp., to kiedy planujemy to osiągnąć, to jak stwierdzimy, że…
Oprogramowanie workflow, w tak zwanej chmurze, ma wiele zalet, jednak ma także poważną wadę: kłopotliwa integracja z lokalnymi systemami (np. ERP) wynikająca z tego, że dokumenty pokonują zawsze podwójną drogę od naszej lokalizacji do usługodawcy i z powrotem. W przypadku małych firm (mała ilość danych) z reguły nie stanowi to problemu. Dla dużych firm może to być nawet bariera nie do pokonania, dlatego tak zwana "chmura prywatna" czyli lokalna instalacja może być jedynym wyjściem.
Na koniec: zanim zawrzecie Państwo umowę na taką usługę warto się skonsultować z prawnikiem wyspecjalizowanym w tego typu usługach.