Najpierw krótkie wprowadzenie. Kolega Andrzej Sobczak (specjalizacja to Architektura Korporacyjna) pisze, zaskoczony „opiniami praktyków”:
Rozmawiając w ostatnim czasie z praktykami z różnych branż zaczęli oni podkreślać swoje sceptyczne podejście do zwrotu „długookresowy plan działania firm”. Według nich taki plan działania w obecnych warunkach ekonomicznych, przy obecnym natężeniu konkurencji (i szybkości podejmowanych przez nią działań) nie ma po prostu racji bytu. Czyli co z tego, że taka strategia powstaje (często sporym nakładem sił i środków wewnętrznych, nie mówię tutaj o dodatkowych wydatkach na konsultantów ;)), jeżeli po roku, góra dwóch latach, przestaje ona być aplikowalna bo tak szybko się dezaktualizuje. (Czy nadeszła śmierć strategii biznesowej?).
Teraz inny mój kolega (jego specjalizacja to strategie marketingowe, nie chciał podawać nazwiska), podobnie zaskoczony pisze:
Przede wszystkim nie istnieje coś takiego jak „strategia krótkoterminowa”. Otóż jest to klasyczny oksymoron (przenośne zestawienie pojęć o przeciwstawnym, wykluczającym się wzajemnie znaczeniu, np. spieszyć się powoli, sucha woda; antylogia, epitet sprzeczny?[1]). Dlaczego tak często się z nim spotykamy? (Strategia krótkoterminowa).
Zacytowałem obu, bo są nie tylko praktykami ale także świetnymi teoretykami, a uważam, że „praktyka bez teorii” to zwykłe, tępe, siłowe łupanie kamienia bez świadomości istnienia praw fizyki.
Mój poprzedni artykuł na ten temat zawierał definicje słownikowe pojęć, przytoczę je ponownie dla porządku:
strategia: przemyślany plan działań w jakiejś dziedzinie, dział sztuki wojennej obejmujący przygotowanie i prowadzenie wojny oraz poszczególnych jej kampanii i bitew (Słownik języka polskiego).
taktyka: sposób postępowania mający doprowadzić do osiągnięcia celu, dziedzina sztuki wojennej obejmująca teorię i praktykę prowadzenia walki przez jednostki różnych rodzajów wojsk (Słownik języka polskiego).
W artykule tym (Strategia krótkoterminowa) skupiłem się głównie na modelu BMM, tam pojawiają się zarówno strategia jak i taktyka jako pojęcie. Teraz krótko o tym, gdzie widzę problem tych „praktyków i konsultantów”.
Otóż, często spotykam się tak zwaną „nowomową” nie tylko u tych „praktyków” ale także o owych „konsultantów” (o sensie ponoszenia wydatków na niektórych z nich nich nie będę tu pisał). Ta nowomowa to przykrywanie „braków w teorii” czy niezrozumienia, hipotetycznymi „zmianami w teorii”, czyli tezami typu: strategia jako „długoterminowy plan działania w obecnych warunkach ekonomicznych, […] nie ma po prostu racji bytu? „. Gdzie tkwi haczyk? W demagogii polegającej na re-definiowaniu (świadomym lub wynikającym z braku wiedzy) pojęć na potrzeby dowodzenia swojej tezy. To troszkę jak metoda dowodzenia, że głupi jest jednak mądrym: wystarczy przedefiniować słowo „mądry”.
Do powyższych definicji dodajmy słowo plan:
plan: to, co się zamierza zrobić
Pierwsze częste nadużycie: słowo „planowanie” to nie to samo co „planowanie szczegółowe”. jak widać, plan to nic innego jak określona deklaracja, a to co w danym momencie deklarujemy i jak szczegółowa jest tak deklaracja, to zupełnie inna kwestia.
Jeżeli strategia to „coś stabilnego w długim okresie”, to znaczy, że wszystko to co nie jest stabilne w długim okresie, z zasady nie jest strategią. Tu mógłbym skończyć bo ostatnie zdanie to czysta logika (porównaj najwyższe prawa myślenia), między innymi aksjomat: jeżeli coś jest czymś to znaczy, że nie jest niczym innym (zasada wyłączonego środka). Racje więc, moim zdaniem, ma kolega Maciej pisząc, że stwierdzenie „strategia krótkoterminowa” to oksymoron.
Ale jak to się jednak ma do analiz biznesowych i marketingu? Przytoczę jeszcze raz diagram (notacja BMM https://www.omg.org/spec/BMM/) :
Strategia jest „połączona” pojęciowo z Misją firmy i jej celami. Misja to coś stabilnego w organizacji, więc nie zmieniamy jej co kwartał. Wizja firmy to w ogóle jej fundament (tym bardziej go nie zmieniamy). Stawiane więc sobie cele, na tym poziomie, to wyzwania (więc raczej na lata niż na miesiące). Bieżące prace to dopiero zadania i ich mierzalność: w przypadku zadania musi istnieć (przed jego rozpoczęciem!) kryterium oceny, jak stwierdzimy, że zadanie zostało wykonane. Zadanie to coś co „materializuje” osiąganie celu, sposób realizacji konkretnego zadania to taktyka jego realizacji (elementem taktyki może być wsparcie realizacji zadań jakimś oprogramowaniem).
A co z rynkiem i jego zmiennością? No nic, po prostu zmiany na rynku wymuszają kolejne nowe taktyki podejmowanych działań, a czas ich realizacji się skraca. Strategia wojenna zawsze oznaczała (i nadal oznacza) ogólne „podejście do wszczynanej wojny”. Taktyka kiedyś miała prawo być „długim planem” bo prędkość przemieszczania się wojska była konsekwencją zdolności do pieszej wędrówki. Teraz mamy nie tylko samochody transportowe ale i samoloty. Więc taktyka to dzisiaj nawet pojedyncze dni. Nie zmienia to jednak faktu, że całość ma (powinno mieć) strategię, ta nadal obejmuje „całą wojnę” a wojny to nadal raczej lata niż tygodnie (albo nie nazywajmy czegoś wojną a jedynie bitwą, pamiętamy, że „blitzkrieg” nikomu jeszcze nie wyszedł).
W tym kontekście popatrzmy na ten diagram:
Strategia to najstabilniejszy element firmy, jego zmiana to rewolucja w organizacji i jeżeli się ją robi, to bardzo rzadko, bo preferowane są metody ewolucyjne w takich przypadkach. Zmiana strategii to np. zmiana grup docelowych, zmiana z „mamy towary luksusowe o wysokich cenach” na „mamy powszechnie dostępne towary po niskich cenach” itp. Strategia (jej ustalenie) to umiejscowienie firmy w określonym miejscu określonego łańcucha wartości rynkowej. Konsekwencją strategii jest jej wewnętrzny łańcuch wartości (więcej w artykule Proces to strategia a nie taktyka). Implementacja „na dzisiaj” konkretnego sposobu działania, to dopiero miejsce na planowanie szczegółowe: to budowanie taktyki. Wdrażanie nowego oprogramowania może być zarówno elementem strategii (tu wymaganiami są raczej pryncypia) jak i taktyki, gdzie wymagania to konkretne działania, które mogą szybko ulec zmianie. W takich wypadkach, nowa taktyka, może mieć sens zakup lub stworzenie oprogramowania efemerydy, tylko „na czas jednej bitwy”.
Tak więc proponuję praktykom uważającym, że strategia jest już zbędna, podziękować. Podobnie proponuję podziękować także tym konsultantom, którzy uważają, że strategia to szczegółowy plan na wiele lat. Nie ma sensu re-definiowanie tych pojęć na chwilowe potrzeby „mody” czy nawet demagogicznego uzasadniania sensu jakiegoś projektu. To i tak na nie zadziała w dalszym horyzoncie działań. Strategia to deklaracja na długi okres, w konsekwencji nie ma sensu by była „szczegółowa”, ona ma być ogólna ale musi być „konkretna”, musi pozwalać na stwierdzenie w dowolnym momencie, czy to co robimy lub planujemy zrobić (taktyka i podejmowane zadania) jest zgodne z naszą strategią czy nie. W przeciwnym wypadku mamy problem albo ze strategią, albo z planowanymi działaniami, albo z jednym i drugim 🙂 czyli z zarządzaniem w ogóle.
Ja odniosę się do wątku związanego z artykułem Andrzeja Sobczaka. Mam wrażenie, że tenże wpis jest bardziej polemiką z tytułem artykułu „Czy nadeszła śmierć strategii biznesowej?” niż z samym artykułem. W moim rozumieniu artykuł przedstawia różne definicje i podejścia do terminu strategia „biznesowa” (Ty przedstawiasz jeszcze jedno). Jedną z tych definicji, która zresztą była bazą i początkiem artykułu jest ta zaczynąjąca się od: „..strategia biznesowa to długookresowy plan działania firmy, uwzględniający niezbędną alokację zasobów tej organizacji..”. Poza tym autor przytacza jeszcze kilka. Niefortunny w tym artykule jest wg mnie tytuł, który nie współgra z resztą artykułu za to jest „chwytliwy marketingowo”. Myślę, że lepiej oddawałby sens tytuł, który wyrażałby to, że strategia biznesowa rozumiana jako długookresowy plan działania firmy, uwzględniający niezbędną alokację zasobów tej organizacji się zdezaktualizowała. Ta teza została przedstawiona przekonywująco w tymże artykule.
Andrzej faktycznie stwierdził, że narzekają, zwrócił uwagę na spotykaną różnorodność „definicji”. Ja się odniosłem, do tez „praktyków i konsultantów” i do tego, że przytoczona definicja strategii (plan działania i alokacji zasobów) także nie jest do końca poprawna. Opisałem nie tyle „moja definicję”, co definicję wynikającą z samej „nazwy” (plan długookresowy) bez zawężania jej do „zasobów” i literatury przedmiotu w obszarze analizy i zarządzania. Strategia wyznacza reguły działania, a te służą to tworzenia każdej kolejnej taktyki działania.