Profesor Łukaszewski swego czasu opublikował bardzo ciekawy tekst: “Psychologia podzielona” . Publikacja ta to porównanie metod, autor pisze we wstępie:

W historii psychologii, choć jest to historia krótka, wiele było szkół, systemów teoretycznych, zwalczających się orientacji, piewców jedynej słusznej drogi. Nie o przeszłości jednak zamierzam pisać, tylko o funkcjonujących współcześnie, w pewnej izolacji od siebie, ale w jakiś sposób na siebie wpływających trzech odmian psychologii. Pierwsza, to psychologia rozumiana jako praktyka społeczna, druga ? to psychologia potoczna (ludowa, domowa, zdroworozsądkowa, bo wiele nosi ona nazw) i wreszcie trzecia, to psychologia naukowa.

Po lekturze tego tekstu zauważyłem, że autor poruszył problem każdej dziedziny nauki, nie tylko psychologii. Pomijając kwestie specyficzne dla psychologii, moim zdaniem można by zastąpić słowo psychologia nazwą innej dziedziny wiedzy i artykuł nadal byłby “prawdziwy” (np. analiza systemowa organizacji). Poniżej kilka wybranych zjawisk, trapiących niejedną naukę oraz to czym się zajmujemy: analiza systemowa i projektowanie (inżynieria programowania i systemy informacyjne to także nauka).

Praktyka społeczna:

Interesującą cechą psychologii jako praktyki społecznej jest postulowana zbędność wszelkiej teorii, zbędność syntez, uogólnień, a nawet argumentów natury statystycznej. Wystarczy prosta obserwacja. […] Jeśli wiemy, że ?zdarta płyta?, czyli powtarzanie w kółko tych samych argumentów zamęczy każdego, to żadna koncepcja psychologiczna nie jest już potrzebna do męczenia swoich oponentów ? głoszą przedstawiciele tej psychologii.

Wstawmy tu pojęcie “metody agile”, “wywiady z użytkownikiem”, “user story” (bazy danych jako model dziedziny systemu…) itp. a odnajdziemy się natychmiast w naszej branży. Regularnie słyszę od wielu developerów argumenty typu “my (ja) tak od wielu lat i działa, mam więc ogromne doświadczenie” czy też “tak mnie nauczono i nie tylko mnie”.

Innymi słowy, podstawową właściwością tej psychologii jest odwoływanie się do osobistego doświadczenia (?sam to wypróbowałem z powodzeniem?) lub zaufanie do doświadczenia cudzego (?on to wypróbował, a ja mu wierzę?). Niektóre z rekomendacji bywają dość powszechnie podzielane, choć niekoniecznie bywają zasadne. Niektóre w świetle wyników badań są dobitnymi przykładami złudnej skuteczności.

Powyższe brzmi jak wpisy na StackOverflow… Do tego warto dodać, że:

Doniosła rola przekonań potocznych bierze się także z tego, że spełniają one dwie bardzo ważne funkcje. Najważniejsza jest funkcja tożsamościowa ? przekonania te są częścią kolektywnego systemu znaczeń czy też podzielanego światopoglądu (?wszyscy wiemy to samo i tak samo rozumiemy świat?). Jest też funkcja afektywna, bowiem proste narzędzia rozumienia świata (niezależnie od jakości czy głębokości tego rozumienia) są zazwyczaj źródłem poczucia osobistego bezpieczeństwa.

Wielu ludzi uważa, że postępowanie wg. zasad starych i do najczęściej spotykanych jest bezpieczne (konformizm). Argument “nikt tak nie robi” należy czytać “nie spotkałem sie z tym, by ktoś tak robił”. To cecha większości projektów grupowych (realizowanych w grupie). A jeżeli będzie porażka?

Z tego punktu widzenia niezastąpiony wydaje się scenariusz ?Bóg tak chciał? lub ?taka jest wola Boga?.

Metody naukowe (pisałem o nich nie raz) mają pewną cechę:

Słowem, psychologia jako nauka oferuje (a w każdym razie czyni takie wysiłki) teorie, co do których znane są warunki ich obalalności. […] Właściwością psychologii naukowej, która wyraźnie odróżnia ją od psychologii potocznej czy też praktyki psychologicznej jest sposób dochodzenia do twierdzeń naukowych. O ile psychologia potoczna (jeśli czyni to w ogóle) oraz psychologia praktyczna odwołują się głównie do strategii konfirmacyjnych, a więc poszukują potwierdzenia formułowanych hipotez, to psychologia naukowa, nie rezygnując ze strategii konfirmacyjnych, nie poprzestaje jednak na nich. Korzysta także ze strategii falsyfikacyjnych (Brzeziński, 1996). W ten sposób zabezpiecza się (choć nie zawsze skutecznie, czego przykładem może być psychologia ewolucyjna, zob. Buss, 2001) przed tworzeniem koncepcji nieobalalnych.

To znaczy, że nasz opis analizowanej organizacji powinien mieć cechę sprawdzalności, polegającą na zrozumieniu, że potencjalnie istnieje możliwość podważenia efektu naszej pracy. Bez tego nasze analizy (czyli opis tego jak działa to co analizowano), stają się dogmatem, a powinny być teorią wyjaśniającą.

Wynika z tego dość oczywista, ale nadal ważna prawda, że zgodność ze zdrowym rozsądkiem nie może być kryterium wartości badań naukowych.

I to jest sedno tego co chciałem tu napisać: opieranie się tylko na tym, co mówią pracownicy analizowanej organizacji, ich intuicja i ich wiedza, oraz zdrowy rozsądek, jest bardzo kiepskim pomysłem.

Dodać jednak muszę, że krytykowana przeze mnie nie raz praca grupowa, jako narzędzie poprawy jakości zupełnie nie znajduje potwierdzenia w faktach:

Badania nad tak zwanym próżniactwem społecznym odwołują się do teoretycznych założeń na temat rozproszenia odpowiedzialności. Z zebranych danych wynika, że im większa jest grupa wykonująca wspólne zadanie, tym mniejszy jest średni wkład pracy każdego z uczestników (Doliński, 2000; Latane, Wiliams, i Harkis, 1979). Co więcej, działania grupowe są mniej wytrwałe niż indywidualne (Łukaszewski i Marszał-Wiśniewska, 2006).

Praktyka pokazuje, że w projekcie zawsze skuteczniejszy jest jeden, ale dobry, analityk, niż “armia” ludzi zaangażowana w projekt “bo nie ma czasu” (inny argument: klient musi widzieć dlaczego tak drogo).

Zaryzykuje tezę, że większość znanych mi dokumentów tytułowanych jako Wymagania na oprogramowanie albo Analiza Biznesowa, także przyjęte metody pracy (dotyczy także publikacji w sieci internet np. niedawno opisana Generalizacja/Specjalizacja Przypadków Użycia), to niestety “wiedza ludowa” i “praktyka społeczna”…

Na zakończenie gorąco namawiam adeptów sztuki analizowania, ale także “starych wyjadaczy”, do lektury całej cytowanej publikacji (mam nadzieję, że profesor wybaczy mi obszerność cytatów). Ten wpis miał na celu zachęcić Was do tego, a nie zastąpić lekturę oryginału. Mam nadzieję, że wielu z Was ten tekst (oryginał) nauczy pokory…

Źródła

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako wykładowca akademicki wizytujący (nieetatowy), prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony). Konsultacje: wszelka pomoc i wyjaśnienia dotyczące treści artykułów autora bloga udzielana jest wyłącznie w ramach płatnych konsultacji.