Ten artykuł tak na prawdę dotyczy prognozowania a nie Palmów. Te ostatnie to przykład tego, jak scenariusze i analiza Postrzeganej Wartości Użytkowej (PWU) wygrywają z prostymi analizami trendów i intepretacjonizmem. W 2000 roku zapowiadałem upadek urządzeń PDA i ograniczone zastosowanie protokołu WAP. Nie miałem zbyt wielu sympatyków po tym artykule ale nie jestem populistą więc nie płakałem z tego powodu. Piszę o tym, by zwrócić uwagę na marketingową teorię PWU jako decydującej sile rynkowej oraz Łańcuchu Wartości jako metodzie modelowania i analizy otoczenia rynkowego na bazie PWU. Być może jest to trudna dziedzina ale moim zdaniem na pewno skuteczna. Dzięki tej metodzie byłem w stanie przewidzieć TO w 2000 roku. CO?….
Prognozy i budowanie strategii, jak w każdej dziedzinie wiedzy, można prowadzić metodami naukowymi i interpretacyjnymi. Interpretacjonizm (w pewnym uproszczeniu) polega na wyszukiwaniu trendów i korelacji w gromadzonych danych o zjawiskach. Ta metoda pozwala “przewidzieć przyszłość” jako prawdopodobieństwo powtórzenia się zjawiska z przeszłości na bazie zebranych danych historycznych. Metody naukowe polegają na zbieraniu i badaniu danych oraz budowaniu modelu środowiska w jakim dane te zebrano w celu zrozumienia sposobu powstawania zaobserwowanych wyników. Słowo “naukowe” jest tu nieco mylące bo nauka (środowiska naukowe) stosują obie metody.
Podstawową różnicą pomiędzy intepretacjonizmem a modelowaniem (metodami naukowymi) jest to, że interpretacjonizm nie daje możliwości przewidzenia wyników w sytuacji, gdy przyszłe środowisko nie jest do końca poznane. Przykład: mając dane historyczne o sprzedaży jesteśmy w stanie wyliczyć trendy wzrostu (lub spadku) sprzedaży, jednak milczącym założeniem takiej prognozy jest, że otoczenie rynkowe się nie zmieni lub także jest przewidywalne ta samą metodą.
Metoda naukowa z modelem daje szansę przewidzenia (prognozowania) przyszłych skutków dzisiejszych działań nawet w nowych warunkach czyli takich, w których znamy przyszłe zjawisko ale jeszcze nie mamy danych o tym jak reaguje na nie np. firma lub rynek. Dlaczego tak się dzieje? Jeżeli zbudujemy model zjawiska (otoczenia, przedmiotu, organizacji itp.) i testowany model (hipoteza) w odpowiedzi na bodźce (dane historyczne) daje wyniki takie jakie znamy z tej historii to można założyć, że model ten poddany nowym bodźcom także da rzeczywiste (z jakimś prawdopodobieństwem) wyniki (odpowiedzi). Tak więc mając model własnej firmy i model otoczenia można prognozować mając tylko ogólną wiedzę o ograniczeniach na rynku (tu polecam także teorię ograniczeń).
Poniżej przykład, w którym dzisiejsze fakty w pewnym sensie przewidziałem już sześć lat temu posługując się właśnie analizą wartości dodanej. Cytat z dzisiejszej prasy i cytaty (dla wnikliwych odnośniki do pełnych artykułów) z moich prognoz z lat 2000 i 2004.
Przykład: PALM
Fakt: Amerykański koncern Dell zdecydował o zaprzestaniu rozwijaniu palmtopów. […] Decyzja Della spowodowana jest zapewne faktem, że coraz więcej klientów przedkłada smartfony nad PDA. W pierwszym kwartale bieżącego roku sprzedaż dellowskich palmtopów spadła aż o 34%. Rynek tego typu urządzeń skurczył się w tym czasie o 19%.(źr. 3 sierpnia 2006 08:49 PC World Komputer). Dell nie jest jedyną firmą, która wycofała się lub planuje wycofanie z dostarczania PDA.
W Kwietniu 2004 napisałem: “Podstawową cechą małego urządzenia przenośnego jest jego łatwość użycia oraz uniwersalność. Jedną z podstawowych funkcji urządzenia przenośnego noszonego przy sobie jest jednak głos gdyż to podstawowa potrzeba osoby poza biurem czy domem. Dlatego opisana przeze mnie trzy lata temu prognoza wskazująca na wystąpienie tego trendu ma uzasadnienie i sprawdza się. Spodziewam się, że punktem docelowym rozwoju urządzeń przenośnych jest właśnie uniwersalne urządzenie spełniające funkcję uniwersalnego komunikatora i organizatora czasu a w bardziej zaawansowanych wersjach także jako platforma małych aplikacji głownie wspierających pracę grupowa i sprzedaż ruchomą.”
W Październiku 2000 napisałem: “Jaki z tego wniosek dla planujących inwestycje w Polsce? Przede wszystkim OSTROŻNOŚĆ. Jeżeli ktoś już musi koniecznie wydać pieniądze to … no właśnie. Spójrzmy na możliwości i ryzyko takiej inwestycji [chodzi o inwestycje w sprzęt PDA i WAP]. Załóżmy, że firma nasza musi zorganizować sobie dostęp do np. własnego systemu ERP dla ludzi w podróży dajmy na to handlowców. Już dzisiaj pewnie mają oni notebooki lub inne przenośne komputery […] więc powinno się im pomóc minimalnym nakładem kosztów: telefon komórkowy z możliwością połączenia z komputerem (lub wymiana posiadanego) i rozbudowa firmowego serwisu WWW tak by udostępniał wymagane informacje. Nawet jeśli nie jesteśmy w tym momencie najnowocześniejsi (a tak czasami reklamowany jest WAP) to na pewno osiągniemy wymaganą funkcjonalność stosunkowo niewielkim kosztem. Koszt ten będzie na pewno mniejszy niż implementacja WAP w firmie.[…] Wydaje się, że WAP jest pewną niszą na rynku będącą tym czego nie ma obecnie w Internecie: specjalizowane, dedykowane serwisy typu B2C których celem jest dostarczenie specyficznych usług takich jakie obecnie dostępne są w postaci SMS (kursy walut, imieniny, informacje o stanie konta itp.). WAP wnosi tu pewną nową jakość jednak czy będzie ona bardziej opłacalna niż np. SMS czy graficznych przeglądarkach HTML wbudowanych w telefony czy przenośne komputery?”
Na zakończenie
Czy interpretacjonizm jest złą metodą? Odpowiem tak: czy stosowanie tylko analizy technicznej uczyniło z kogokolwiek milionera na giełdzie papierów wartościowych?
Czytajcie Kotlera i Portera ale pierwszego by tylko czytać, drugiego by potem kupować jego książki. W moim czysto subiektywnym odczuciu pierwszy ma dobry marketing a drugi także dobrą metodę badań i wnioskowania. Po drugie tylko drugi pracuje w uczelni (na Harvardzie). Po trzecie nie wiem dlaczego na studiach MBA promują głównie Kotlera. Czy dlatego, że jest właśnie intepretacjonistą? Bo łatwiej?
Drugie zakończenie
Pojawiło się w tytule “systemy podejmowania decyzji”. Modny termin ostatnio. Oprogramowanie o takiej nazwie jest właśnie przykładem interpretacjonizmu. Ja obstaje za nazwą: Systemy Wspierania Podejmowania Decyzji bo nie sądzę by komputer kogokolwiek poważnego zwalniał z myślenia.
(c) J.Żeliński, Sierpień 2006