Z rezerwą zawsze podchodziłem i nadal podchodzę do oprogramowania na wolnych licencjach a konkretnie do produktów tworzonych przez dobrowolnie pracujących ludzi. Dlaczego? Głównie z powodu ryzyka rozpadu zespołu z byle powodu. Jednak to ryzyko się zmienia…
Jak pisze CW “Rozwijane na licencji open source zintegrowane systemy wspierające zarządzanie działalnością biznesową stosunkowo powoli zdobywają zaufanie przedsiębiorców. Z drugiej strony w rozwój kilku największych rozwiązań tego rodzaju angażuje się coraz większa liczba osób.”
Jak pewnie Państwo zauważyli, używam od niedawna WordPress’a jako narzędzia do zarządzania moim blogiem. Poprzedni, PHPNuke, został przeze mnie porzucony. Dlaczego? Był to, formalnie w każdym razie, produkt jednego człowieka. Sam PHPNuke – pakiet CMS (Content Managemen System, ang. System Zarządzania Treścią) wśród wielu zalet (służył mi nieprzerwanie od 2003 roku) miał jedną wadę: “inni producenci” w zasadzie nie tworzyli wtyczek (komponentów) do niego.
Chyba nie ma gorszej klątwy dla oprogramowania niż brak perspektywy rozbudowy, rozwoju i integracji a tak własnie jest moim zdaniem z PHPNuke.
Nie taka długa analiza analiza dostępnych CMS’ów i blogów zaowocowała wyborem: WordPress. Dlaczego? Darowałem sobie analizę porównawczą dostępnych na rynku produktów bo to generalnie strata czasu. Lepszym podejściem, moim zdaniem, jest porządne określenie własnych wymagań i szybki wybór produktu “wystarczająco dobrego”. Jednym z głównych wymagań jakie postawiłem to komponenty do komercyjnych projektów i duża liczba ich dostawców (twórców) oraz dobra polska lokalizacja z automatycznym uaktualniam (nie mam czasu na takie zabawy ręcznie).
Społeczność WordPress jest “znacząca”, produkt ma komercyjną wersję (wordpress.com) oraz przekroczył pewna masą krytyczną liczby użytkowników dotujących go. Całość pozwala mi skomercjalizować wsparcie w dowolnym momencie, wdrożenie jest niezależne od ewentualnej mojej komercjalizacji: inwestuje dokładnie tyle ile chce i kiedy chce czyli wtedy gdy widzę potrzebę.
Myślę, że podobne zjawisko zacznie mieć miejsce na rynku ERP. Taki np. WordPress wraz z setkami dostępnych modułów jest nie mniej złożonym oprogramowaniem niż największy na rynku ERP (tak sądzę) jednak znane mi ERP przegrywają z nim (i nie tylko) z kretesem w jednej konkurencji: otwartość na integrację i łatwość rozbudowy. Liczące się produkty na otwartych licencjach, to bardzo często, na bardzo wysokim poziomie napisane komponentowe oprogramowanie, bazujące na wzorcach projektowych, tworzone z myślą o stałym rozwoju funkcjonalności możliwym przez niezależne zespoły. Systemy ERP niejednokrotnie tworzone są dokładnie odwrotnie: tak zwanej “kastomizacji” nie jest w stanie dokonać nikt poza firmą wdrażającą. Jej cena jest raczej wynikiem monopolu niż rynkowej wartości tych prac.
A tu z innej perspektywy o otwartych ERP w CW: Coraz więcej open source w systemach ERP.