Transformacja cyfrowa, jest przez dostawców technologii informatycznych, najczęściej definiowana jako integracja technologii cyfrowej z działalnością firmy. Poniżej wybrane definicje, które najczęściej znajdujemy w sieci:
Transformacja cyfrowa definiuje się jako integrację technologii cyfrowej ze wszystkimi obszarami funkcjonowania firmy. Dzięki niej możliwe jest wykorzystanie gromadzonych danych do tworzenia innowacyjnych usług i poszerzenia dotychczasowej oferty.
Cyfrowa transformacja to nic innego jak integracja technologii cyfrowej we wszystkich obszarach działalności firmy oraz zmiana sposobu, w jaki działasz i zapewniasz klientom wartość. To także zmiana kulturowa, która wymaga od organizacji ciągłego rzucania sobie wyzwań, eksperymentowania, ale również godzenia się z porażką. Transformacja cyfrowa jest procesem nieuniknionym, niezależnie od rozmiaru przedsiębiorstwa.
Transformacja cyfrowa odnosi się do procesów i strategii wykorzystania technologii cyfrowej do radykalnej zmiany sposobów, w jakie przedsiębiorstwa prowadzą działalność i obsługują klientów. Termin ten stał się w epoce cyfryzacji wszechobecny. Spowodowane jest to tym, że każda organizacja ? niezależnie od jej rozmiaru i branży ? coraz bardziej opiera się na danych i technologii, aby zwiększać wydajność swojej działalności i zapewniać wartość swoim klientom.
Ogólne idee wiedzy jako fundamentu nowej gospodarki i informacji jako najważniejszego zasobu wypełniają się treścią i rodzą nowe pojęcia: smart devices i weareables, Big Data, mobilność, chmura obliczeniowa, platformy społecznościowe, bio- i nanotechnologie, Internet of Things, energia odnawialna czy share economy?
Dominuje „integracja technologii cyfrowej z działalnością firmy”. Osobiście jestem zwolennikiem tezy, że nie tyle firmy co generalnie człowieka. Czym jest tu sama integracja technologii z działalnością człowieka? Maszyny nie myślą, jednak przetwarzają dane. Człowiek nadaje znaczenie danym, potrafi je także przekształcać. Cyfrowa transformacja to proces przenoszenia przetwarzania danych z człowieka na maszyny: to już nie my ludzie wyszukujemy dokumenty w archiwach, robi to elektroniczne archiwum, nie my ludzie obsługujemy klientów za ladą, coraz częściej robi to Internetowy Sklep. Cyfrowa transformacja to właśnie proces przenoszenia części pracy z człowieka na maszyny.
Aby transformacja cyfrowa była w ogóle możliwa, musimy przenieść te dane (treści, informacje) z papieru „do komputera”, w sposób nieniszczący obecnych możliwości i pozwalający na tworzenie nowych.
Trzeba też zniwelować posiadany dług technologiczny. Dług technologiczny to posiadane dziedzictwo, to zapóźnienie, to pozostawanie w tyle za trwającym postępem technologicznym. Dług taki ma bardzo wiele firm. Co z nim zrobić i jak z niego wyjść?
BIO: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuję projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzę także samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzę wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów.
Często spotykam się z różnymi metodami uwzględniania prawa w ??dokumentacji wymagań?. Jakim wymaganiem jest ??zgodność z obowiązującym prawem?? I trudniejsze pytanie: czy zmiana prawa to zmiana wymagań? Inny aspekt problemu to analiza i definicja (opis) tej zgodności z prawem. Spotkać można się z metodą polegającą na traktowaniu każdego (mającego wpływ na system) paragrafu np. ustawy jako wymagania. Problem zgodności oprogramowania z prawem ma dwa aspekty. Zgodność oprogramowania z prawem polega na tym, że ??oprogramowanie nie może ograniczać stosowania prawa to jest nie może wymuszać swoimi ograniczeniami działań niezgodnych z prawem?. Ja osobiście rekomenduję rozciągnięcie tej definicji na ??ani nie powinno pozwalać na łamanie prawa?. Tu jednak wielu uważa, że ??zamawiam narzędzie i używam jak chcę, na swoja odpowiedzialność?. Coś w tym jest, warto jednak zostawić ??włącznik?. (źr.: Prawo a wymagania … )
Dzisiaj czytam:
To administrator odpowiada za zabezpieczenia systemów ? a więc także za to, że pracownik zdołał skopiować dane osobowe na zewnętrzny nośnik. […] W ocenie WSA w toku postępowania PUODO prawidłowo ustalił, iż w SGGW dopuszczono się licznych uchybień, w szczególności nie przeprowadzono właściwej analizy ryzyka i oceny zagrożeń już na etapie projektowania systemów (privacy by design) oraz nie wdrożono odpowiednich środków zapewniających bezpieczeństwo danych, w tym przed możliwością wyeksportowania danych z systemu na zewnątrz.(źr.: Odpowiedzialność administratora za naruszenie zasady privacy by design)
Rzecz w tym, że administrator, w rozumieniu prawa, to także podmiot zlecający powstanie oprogramowania, które go wspiera w realizacji jego obowiązków, a jednym z nich jest egzekwowanie ustalonych zasad.
BIO: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuję projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzę także samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzę wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów.
Tym razem opisuję kwestie dokumentu, dokumentowej postaci czynności prawnej i faktur w wersji elektronicznej, których wystawianie jest jak najbardziej czynnością prawną, i o innowacji jaką Minister Finansów serwuje nam od nowego roku.
W 2018 roku opisywałem metody uwiarygodniania treści (dokumentów) podsumowując:
Tego typu metody zabezpieczenia (tak zwane systemowe, w przeciwieństwie do technicznych, jaką jest kwalifikowany podpis elektroniczny), są oparte na założeniu, że sfałszowanie treści dokumentu jest niemożliwe (lub jest wykrywalne w 100%) przy zachowaniu ustalonej procedury doręczenia dokumentu (patrz: Zasada Kerckhoffs?a). Wymagania nakładane formalnie na podmiot stanowiący Trzecią stronę zaufania (notariusz) powodują, że ryzyko niewykrycia fałszerstwa jest bliskie zeru. Opisane powyżej metody wymiany dokumentów nie wymagają kosztownego i trudnego w użyciu kwalifikowanego podpisu elektronicznego (źr.: Przesyłki sądowe dostarczane przez internet czyli e‑dokumenty c.d.)
Generalnie chodziło o alternatywę dla e‑podpisu, który nadal uważam za ślepą uliczkę. Od wielu lat, projektując systemy informatyczne, stosują zasadę mówiącą. że system informatyczny, jako rozwiązanie, nie powinien tworzyć nowych, sztucznych bytów informacyjnych, bo im więcej takich sztucznych (nie istniejących w rzeczywistości) bytów powstanie, tym bardziej system odstaje od realiów rzeczywistości, którą (podobno) ma wspierać. Praktyka pokazuje, że próby implementacji w systemach informacyjnych mechanizmów dalekich od realiów życia, kończy się ogromnym kosztem i często po prostu porażką.
Warto mieć świadomość, że strukturalne i stałe w czasie dane, stanowią mniej niż 20% procent wszystkich danych jakie człowiek tworzy, próby stosowania modelu relacyjnego i SQL do pozostałych ponad 80% danych (dokumentów) to droga do klęski.
On top of this, there is simply much more unstructured data than structured. Unstructured data makes up 80% and more of enterprise data, and is growing at the rate of 55% and 65% per year. (źr.: Structured vs Unstructured Data 101: Top Guide | Datamation)
BIO: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuję projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzę także samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzę wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów.
O kryzysach w gospodarce napisano wiele, najczęściej są to skutki baniek spekulacyjnych lub katastrof. Wygląda na to, że mamy taką obecnie w postaci pandemii. Cztery lata temu, w artykule Systemowe podstawy wynagrodzeń pisałem o piramidzie Maslowa, jako metodzie wskazania progowych (dolny i górny) poziomów wynagrodzeń. Ten tekst to kontynuacja, a piramida Maslowa posłuży tu do próby wyjaśnienia zjawiska jakie obserwujemy na rynku w dobie pandemii: tylko niektóre firmy mają kłopoty. Podejmuje tu próbę wyjaśnienia obecnego stanu rzeczy.
Gospodarka to system a ekonomia to próba opisania go rynkowymi prawami popytu i podaży, jednak te nie tłumaczą wszystkiego. Napisałem ten artykuł bo pojawiło sie wiele wypowiedzi o rynku i teorii czarnego łabędzia (patrz Money.pl) a moim zdaniem nie ma tu żadnego czarnego łabędzia, jest tylko nonszalancja.
Metody
W treści będę nawiązywał do podstawowych pojęć w obszarze ekonomii a także gospodarki. Kluczowe pojęcia:
ekonomia – nauka o prawach rządzących produkcją, wymianą i podziałem dóbr w społeczeństwie; też: nauka o racjonalnym gospodarowaniu
gospodarka – całość mechanizmów i warunków działania podmiotów gospodarczych związana z wytwarzaniem i podziałem dóbr i usług
popyt – zapotrzebowanie na towary lub usługi
podaż – oferowanie towarów na sprzedaż; też: ilość pewnego towaru znajdująca się na rynku
piramida maslowa – (według Maslowa) istnieje pięć rodzajów potrzeb (fizjologiczne, bezpieczeństwa, przynależności i miłości, uznania oraz samorealizacji), spośród których każda ma swoją hierarchię (cytat z: https://mfiles.pl/pl/index.php/Piramida_Maslowa).
Wykorzystano idealizację jako metodę tworzenia modeli co pozwala pracować na prostych modelach, które później można doprecyzować, o ile w ogóle okaże się, że jest taka potrzeba.
Hierarchia potrzeb
Najpierw kilka słów o hierarchii potrzeb opisanej przez Maslowa. W swej najczęściej prezentowanej formie wygląda ona tak:
Rysunek 1. Piramida potrzeb Maslowa
Jest to hierarchia potrzeb człowieka, każda kolejna (wyżej) jest zaspokajana, po zaspokojeniu niższej. Innymi słowy, np. człowiek zaczyna podejmować próby ochrony siebie dopiero gdy zaspokoi głód, analogicznie kolejne potrzeby. Tu od razu uwaga: wielu autorów podchodzi do tej piramidy bezkrytycznie używając jej do wyjaśniania motywacji, bezkrytycznie, bo pomijają często fakt, że piramida ta zakłada pewien określony system wartości. Np. są ludzie uprawiający sporty ekstremalne, dla których potrzeba bezpieczeństwa jak np. poczucie własnej wartości, które budują podejmując się niebezpiecznych zachowań. Tu jednak zakładamy, że hierarchia opisana przez Maslowa jest tą dominującą u ludzi (a w moim modelu jedyną: idealizacja).
Ciekawe wnioski prezentuje w swej pracy Corina MATEI GHERMAN . Zauważa, że środki poświęcane na zaspokajanie kolejnych potrzeb są coraz większe, innymi słowy zaspokajanie kolejnych „wyższych” potrzeb, wymaga coraz większych starań. Zestawiłem razem dwie piramidy z publikacji Ghermana:
Rysunek 2. Piramida potrzeb (po lewej) i odwrócona piramida zaangażowania w ich zaspokajanie (po prawej).
Jak widać, zaspokajanie kolejnych potrzeb wymaga coraz większego zaangażowania. I teraz: biorąc pod uwagę fakt, że zaangażowanie to także poświęcanie swojego czasu i środków, okazuje się, że
zaspokajanie kolejnych wyższych potrzeb wymaga, kolejnych, coraz to większych, środków.
Jeżeli uznać, że nie jesteśmy we wszystkim samowystarczalni, pozostaje także uznać, że mamy rynek i wymianą dóbr, a im wyższe potrzeby chcemy zaspokajać tym więcej na to wydamy. To zaś w konsekwencji oznacza, że to nasze dochody określają możliwości zaspokajania kolejnych potrzeb.
Warto wiedzieć też, Maslow poszerzył opisaną pierwotnie listę potrzeb . Gherman w swojej publikacji pokazał to tak:
Rysunek 3. Poszerzony, 8‑poziomowy model Maslowa
Jak widać Maslow dodał: potrzebę kształcenia się, potrzebę doznawania wrażeń estetycznych i potrzebę poczucia wewnętrznej spójności. Są one często nazywane „potrzebami wyższymi”.
Model Maslowa zakłada, że realizacja kolejnej wyższej potrzeby, wymaga wcześniejszego zaspokojenia potrzeby niższej. Np. o mieszkanie („dom”) zaczniemy sie starać dopiero gdy zagwarantujemy sobie stałe wyżywienie. Jak już nie jesteśmy głodni i mamy stałe schronienie, możemy poświęcać czas na dobrowolne kontakty z innymi (socjalizacja). Piramida jako zobrazowanie potrzeb, z podziałem na warstwy, może być interpretowana tak: powierzchnia każdej kolejnej wyższej warstwy obrazuje wagę zaspokojenia danej potrzeby dla przeżycia jednostki. Czyli zaspokojenie głodu ma dla przeżycia znacznie większe znaczenie niż np. realizacja hobby jakim może być zbieranie znaczków. I tak dalej, oczywiście przy wspominanym już założeniu, że jest to – ta piramida – dominujący wśród ludzi system wartości.
Po integracji powyższych modeli można zbudować inny model, podobny do modelu z Rys.2. Pokazano go na Rysunku 4.
Rysunek 4. Model wzrostu kosztów funkcjonowania jednostki wraz ze wzrostem zaspokajania kolejnych potrzeb (opracowanie własne autora).
Na Rysunku 4. zestawiono razem piramidę potrzeb i odwróconą piramidę zaangażowania w ich realizację. Kolejne warstwy piramidy po prawej, ich powierzchnia, reprezentują wielkość zasobów jakie należy zaangażować w zaspokojenie określonej grupy potrzeb. Można to także interpretować jako wymagane wynagrodzenie osoby chcącej zaspokajać kolejne określone potrzeby. Celowo nie nadawałem nazw tym warstwom, a jedynie numery, gdyż reprezentują one koszt zaspokajania tych potrzeb i nazwy nie mają tu znaczenia. Model ten to idealizacja zakładająca istnienie jednego systemu wartości w społeczeństwie, jest ona jednak uprawniona, bo odstępstwa są na tyle małe, że w tej skali (analiza np. Państwa i kryzysu) nie mają istotnego wpływu na wnioski.
Tak więc Rysunek 4. to model pokazujący zależność pomiędzy zaspokajaniem kolejnych potrzeb człowieka a kosztem ich zaspokajania oraz to, że koszty te rosną nieliniowo: zaspokojenie podstawowego głodu jest niewspółmiernie tańsze niż ponoszenie kosztów podróży i bywania w pubach czy restauracjach.
Uzyskane efekty
Modele biznesowe i rynek a kryzys pandemii
Obserwujemy na rynku narastające kłopoty jednych firm, renesanse innych i niezmienność funkcjonowania jeszcze innych. Czy było możliwe przewidzenie tego co spotka daną firmę? Moim zdaniem jak najbardziej. Pandemia powoduje drastyczne ograniczenie swobody, a w konsekwencji i dochodów wielu ludzi. Można bezpiecznie założyć dość oczywistą zasadę: wraz ze zmniejszaniem się dostępnych środków (prawa piramida na Rys.4.) ludzie rezygnują z zaspokajania potrzeb położonych wyżej w hierarchii, z powodu braku środków na ich zaspokajanie. Innymi słowy spada popyt na te dobra. Prawa piramida (warstwy oznaczone jedynie kolejnymi numerami) może oznaczać także segmenty rynku oferujące produkty i usługi oraz ich koszt. Tak więc warstwa 1. to np. sklepy spożywcze, warstwy 5. i 6. to szkolenia i książki, a najwyższe warstwy to wydatki na kulturę i np. wysokiej jakości garderobę oraz na spokojne spędzanie wolnego czasu i tak zwaną zadumę i spokój wewnętrzny z powodu braku trosk.
I tak mozna wyjaśnić dlaczego i wnioskować, że:
najszybciej zaczną odczuwać kryzys firmy oferujące usługi związane z kulturą i edukacją, także usługi i sklepy związane z realizowanymi hobby,
modele biznesowe oparte w 100% na dochodach z podaży dóbr górnych warstw są całkowicie nieodporne na kryzysy (lub wymagają ogromnych rezerw a to dodatkowe koszty),
dywersyfikacja rynku, jako zabezpieczenie ciągłości działania, powinno być oparte, nie na samym różnicowaniu oferty jako takiej, a na dywersyfikacji działania w różnych warstwach (warto też wiedzieć, że marże rosną wraz z kolejnymi warstwami piramidy po prawej stronie, warto więc oferować na rynku dobra z górnych i zdolnych poziomów: górne dają większe zyski, dolne zabezpieczenie na wypadek kryzysu),
w dolnych częściach piramidy pojawia się zjawisko zaległości płatniczych na rynku nieruchomości, jest to powodem faktu, że mimo niskiego położenia w tej hierarchii oferty i potrzeb, rynek mieszkań jest przykładem patologii niedoboru : podstawowe potrzeby (mieszkanie i wyżywienie) są zaspokajane niemalże „za wszelką cenę”, jeżeli na rynku żywności mamy nadprodukcję, tak rynek mieszkań to niedobory co w konsekwencji dało spekulacyjne zawyżanie ich cen; rentierzy poza kryzysami mają duże zyski z powodów jak wyżej, jednak nagły spadek dochodów ludności nie powoduje ich rezygnacji z mieszkania (tak jak z np. z hobby czy wyjścia do kina), powoduje rezygnację z wnoszenia opłat za mieszkanie (a te stanowią stały koszt, nawet nie wynajmowane), to dlatego rynek wynajmu mieszkań ucierpiał jako jeden z pierwszych i to dość szybko i mocno,
co ciekawe, moim zdaniem, rynek dóbr luksusowych ucierpi z opóźnieniem z prostego powodu: brak wysokich podatków dla najbogatszych pozwala im pozyskiwać i akumulować środki ponad wszelkie, nawet wyrafinowane, potrzeby (obszar ponad czubkiem piramidy Maslowa, co opisałem we wspomnianym już artykule Systemowe podstawy wynagrodzeń), tak więc ci ludzie zaczną ograniczać swoje wydatki dopiero, gdy kryzys zacznie sie przeciągać.
Koszty zatrudnienia
Przy okazji model pokazany na Rysunku 4. pokazuje błąd myślenia życzeniowego w obszarze wynagrodzeń. Często spotykam się z tezami, że wynagrodzenie jest negocjowalne i niskie wynagrodzenia, jako niskie koszty, to wyraz sukcesu negocjacji płac pracodawcy, maksymalizującego swoje zyski. Ci sami pracodawcy narzekają jednocześnie na koszty rotacji pracowników, na koszty dozoru (pilnowanie jakości „zaganianie” do pracy, kradzieże, itp.). Jest to moim zdaniem, skazana na niepowodzenie, walka z opisanym modelem: jeżeli oczekujemy od pracownika określonych kompetencji i zaangażowania, łatwo wyliczyć z którego szczebla prawej piramidy koszty poniesiemy. Każdy dysonans jest tu szkodliwy: wynagrodzenie ponad potrzeby lub możliwości (ambicje) danej osoby, jest czynnikiem demoralizującym. Wynagrodzenie poniżej oczekiwań co do poziomu kompetencji, szybko pokaże, że uzyskanie określonego poziomu zaangażowania i kompetencji jest po protu nie możliwe za „takie pieniądze”. Tak więc ludzie dający wiarę w siłę negocjacji wynagrodzeń i wolny rynek kosztów pracy, po prostu nie rozumieją swoich kłopotów (pracownicy kradną, źle pracują, nie angażują itp.), których – jak pokazuje praktyka – nie są w stanie nie mieć.
Tu na koniec pokuszę się o tezę, że na warunki polskie dolna warstwa to wynagrodzenia rzędu 2 tys. miesięcznie, górna to 20 tys. Dolny próg jest zbliżony do minimum socjalnego, górny do granicy opisanej przez Kahnemana . Z uwagi chyba tylko na ograniczenie ortodoksji w podejściu do podatków i bogactwa, dla Polski swego czasu określano granicę chcwości jako 3 mln rocznego dochodu, Powyżej tego progu miałby być wdrożony podatek „od chciwości” 75%. Podobna konstrukcja funkcjonuje np. w Szwecji.
Niaz, M. (1999). The role of idealization in science and its implications for science education. Journal of Science Education and Technology, 8(2), 145 – 150.
Kahneman, D. (2012). Thinking, fast and slow. Penguin Books.
Pływaczewski, W., Źróbek, R., Uniwersytet Warmińsko-Mazurski (Olsztyn), & Katedra Kryminologii i Polityki Kryminalnej (Eds.). (2016). Patologie na rynku nieruchomości: przyczyny, przejawy, przeciwdziałanie. Katedra Kryminologii i Polityki Kryminalnej. Wydział Prawa i Administracji. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski : Katedra Zasobów Nieruchomości. Wydział Geodezji, Inżynierii Przestrzennej i Budownictwa. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski.
McLeod, S. (2007). Maslow’s hierarchy of needs. Simply Psychology, 1, 1 – 8.
Gherman, C. (2012). Maslow pyramid-Possible interpretation. International Journal of Learning & Development, 2(1), 581 – 592.
Liu, C. (2004). Laws and Models in a Theory of Idealization. Synthese, 138(3), 363 – 385.
BIO: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuję projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzę także samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzę wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów.
W artykule Systemowe podstawy oceny wynagrodzeń i podatków w ekonomiipisałem o mechanizmie sterowania wynagrodzeniami z pomocą podatków. Dzisiaj kolejny wpis z tego obszaru, czyli państwo i podatki to system a krzywa Laffera to mit… ?1?
Wstęp
Marek Belka uznał teorię Laffera za ?kuriozalny epizod z pogranicza myśli ekonomicznej i polityki?. Z kolei Leszek Balcerowicz na pytanie o opinię ekonomistów na temat krzywej Laffera odpowiedział, że ?na swoich krańcach krzywa Laffera jest w sposób ewidentny prawdziwa: zarówno zerowa, jak i stuprocentowa stopa podatkowa powoduje, że przychodów z podatków nie ma. Problem leży w empirycznym określeniu, w jakim punkcie tej krzywej się znajdujemy?. Janusz Jankowiak utrzymuje, że krzywa Laffera jest ?wielokrotnie modyfikowaną konstrukcją teoretyczną?, a ekonomiści ?z utęsknieniem wypatrują teraz możliwości weryfikacji hipotezy badawczej, że wpływy podatkowe wcale nie maleją, a wręcz odwrotnie, potrafią nawet rosnąć wraz z redukcją stopy procentowej opodatkowania.? Krzysztof Dzierżawski twierdził zaś, że ?Krzywa Laffera nie jest żadną konstrukcją teoretyczną, lecz wywiedzioną z empirii, banalną konstatacją, iż przy stawkach podatku 0% i 100% nie będzie żadnych wpływów do Skarbu, oraz że między tymi granicznymi wielkościami jakieś podatki jednak się zbiera. Musi przeto istnieć w przedziale 0% ? 100% ekstremum (może ich być kilka), dla którego wpływy są większe niż w jego sąsiedztwie. W takim razie oczywiście musi istnieć taki zakres stóp podatkowych, w którym mamy do czynienia z odwrotną zależnością między wysokością stopy podatkowej, a wielkością wpływów z podatku. Krzywa Laffera nie jest opisana ścisłym językiem matematyki, zależy bowiem od wielu niemierzalnych zmiennych: obyczaju, tradycji, mentalności ludzi, od poziomu rozwoju kraju, od sprawności aparatu fiskalnego itd.? (źr. Robert Gwiazdowski KRZYWA LAFFERA, www.zpp.net.pl?2?)
?Nie ma dowodów, że niższe stawki podatkowe dla najbogatszych (albo niższe podatki spadkowe lub majątkowe) prowadzą do wyższego wzrostu gospodarczego? ? twierdzą autorzy raportu, odnosząc się do znanego argumentu na rzecz niskich podatków. ?3??*?
teoria: ?całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień; też: czyjakolwiek koncepcja na określony temat?
koncepcja: ?pomysł, projekt?
spekulacja: ?myślenie nieopierające się na doświadczeniu lub oderwane od życia?
Sama więc koncepcja, jako taka, nie jest jeszcze uznawana za prawdziwą teorię w rozumieniu nauki, a aby była hipotezą, powinna powstać jako odpowiedź na określone faktyczne obserwacje.??? Operowanie pomysłami, nawet bardzo intuicyjnymi, nie popartymi żadnymi faktami, to zwykłe spekulacje. Tak więc „kolejność” pracy to: zebranie faktów (relatywnie krótka obserwacja), opracowanie teorii (model) wyjaśniającej te fakty i pozwalającej także przewidywać kolejne. Pierwszym testem teorii jest wykazanie, że tłumaczy wszystkie dotychczasowe obserwacje, drugim to, czy poprawnie przewiduje przyszłe stany modelowanego zjawiska (teoria jest predykcyjna): doświadczenia lub kolejne obserwacje, potwierdzają poprawność teorii.
Poprawna teoria wyjaśnia i bezbłędnie przewiduje fakty, a nie tylko opisuje ich historyczną statystykę!
Obalenie teorii wymaga wskazania faktów (obserwacja lub doświadczenie) nie dających się wyjaśnić z użyciem danej teorii. Nazywamy to falsyfikacją teorii. Teoria naukowa to praktycznie zawsze pewien model. To, tak zwane naukowe podejście, jest bardzo pragmatyczne, wielu ludzi go nie lubi z uwagi na to, że żadne spekulacje nie spełniają tych zasad, nauka to przede wszystkim obiektywizm.
Gospodarka jako system
Gospodarka to bardzo złożony system, a ekonomia podejmuje próby opisania gospodarki prawami:
gospodarka ?całość mechanizmów i warunków działania podmiotów gospodarczych związana z wytwarzaniem i podziałem dóbr i usług?
ekonomia ?nauka o prawach rządzących produkcją, wymianą i podziałem dóbr w społeczeństwie; też: nauka o racjonalnym gospodarowaniu?
Popatrzmy na gospodarkę jak na „system gospodarczy” czyli na „zespół oddziaływających na siebie bytów”. By mówić o jakimkolwiek prognozowaniu czy wręcz o teorii opisującej „gospodarkę”, musiałby istnieć jej model oraz możliwość jego praktycznego użycia (i testowania). Czy tu jest to możliwe? Poparzmy na tabele opisująca złożoność systemów:
General System Theory: Foundations, Development, Applications (Revised Edition) (Penguin University Books) Paperback ? March 17, 1969 by Ludwig Von Bertalanffy
Gospodarka to praktycznie niepoliczalna liczba oddziaływających na siebie bytów, zachowanie każdego z nich raczej rzadko opisuje „proste równanie liniowe”, dlatego gospodarka jako system jest zaliczana do kategorii „niemożliwych do zamodelowania”. Obecne, tak zwane „prawa ekonomii”, to raczej spekulacje lub koncepcje ale nie naukowe teorie. Wykazał to na przykładach Daniel Kahneman (nagroda Nobla z ekonomii) w swojej książce „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”. To dlatego w wielu środowiskach odbiera się ekonomii miano nauki, jest ona bliższa naukom społecznym. Tu drobna uwaga, a mianowicie pojęcie nauka jest używane w dwóch znaczeniach: wąskie opisałem powyżej, szersze i popularne to słownikowe:
nauka ?ogół wiedzy ludzkiej ułożonej w system zagadnień; też: dyscyplina badawcza odnosząca się do pewnej dziedziny rzeczywistości?
System ekonomiczny, gospodarkę, w pewnych obszarach można modelować z określonym przybliżeniem, sprowadzając ją do określonej ilości makroelementów. W teorii systemów nazywa się to redukcją złożoności. Polega to np. na wydzieleniu, hermetyzowaniu i analizie określonych fragmentów całości, tak zwanych podsystemów. Podsystemy te można, uproszczając ich opis (idealizacja) do komponentów, analizować jako „czarne skrzynki”, opisując ich kluczowe własności, zamiast detalicznej wewnętrznej struktury. (polecam także: „jak światopogląd przysłania twarde dane” (Forsal…).
Krzywa Laffera
Po tym wprowadzeniu weźmy na tapetę popularną, przy każdej dyskusji o podatkach, krzywą Laffera (nie przypadkiem nazywanej: koncepcja teoretyczna):
Krzywa Laffera ? koncepcja teoretyczna, która za pomocą krzywej ilustruje zależność między stawką opodatkowania dochodów a dochodami budżetowymi państwa z tytułu podatków; opracowana w połowie lat 70. XX wieku (1974) przez amerykańskiego ekonomistę Arthura Laffera; jest często używana jako argument za zmniejszeniem podatków[2]. Kształt krzywej jest nieokreślony i wzbudza kontrowersje.
Wzrost stopy opodatkowania początkowo skutkuje wzrostem wpływów budżetowych z podatków, ale po przekroczeniu pewnego poziomu wpływy te spadają. T ? dochód dla budżetu państwa; t ? stawka opodatkowania; t* ? stawka opodatkowania maksymalizująca wpływy do budżetu; stopy t1 i t3 dają takie same wpływy budżetowe
Laffer w swojej koncepcji oparł się na następujących założeniach:
Przy stawce opodatkowania równej t=0% podatnicy nie płacą żadnych podatków, zatem budżet państwa nie odnotowuje żadnych przychodów z podatków.
Wzrost stawki opodatkowania wyzwala dwa przeciwstawne efekty:
zwiększenie udziału budżetu państwa w dochodach podmiotów gospodarczych
zmniejszenie deklarowanego do opodatkowania dochodu podmiotów gospodarczych.
Ten drugi efekt podniesienia stawki opodatkowania Laffer wyjaśnia poprzez:
zmniejszenie motywacji do podejmowania pracy i działalności gospodarczej ? ograniczenie korzyści, jaką podmioty gospodarcze odnoszą ze swojej pracy i działalności gospodarczej skłania je do ograniczenia swojej aktywności w tej dziedzinie,
zwiększenie skłonności podmiotów gospodarczych do ukrywania swoich dochodów i wchodzenia w szarą strefę ? przy wyższej stawce opodatkowania podmioty gospodarcze odnoszą większe korzyści z niepłacenia podatków,
zwiększenie skłonności, zwłaszcza dużych przedsiębiorstw, do delokalizacji działalności gospodarczej, przeniesienia całości lub znacznej części czynników produkcji za granicę, na przykład do tzw. rajów podatkowych.
Przy poziomie opodatkowania dochodów t=100% ustają wszelkie bodźce do pracy i prowadzenia działalności gospodarczej podlegającej opodatkowaniu. Nie mając motywacji do pracy i prowadzenia działalności gospodarczej, podmioty zaprzestają działalności i żadne dochody nie są wytwarzane (albo wytwarzane są w szarej strefie). W ten sposób przestaje istnieć przedmiot opodatkowania i przychody z tego tytułu mają wartość zerową.
(Źródło: )?4?
Pierwsza podstawowa uwaga: „zmniejszenie deklarowanego do opodatkowania dochodu podmiotów gospodarczych” to nic innego jak łamanie prawa. I dalej:
przyjęcie założenia o jednej stawce podatku jest nierealistyczne, bo nigdzie na świecie nie ma i nie było systemu podatkowego o 100% stawce podatkowej (a nawet bliskiej tej wartości), czyli nie istnieją fakty, dające podstawę do budowy takiej teorii, to spekulacje,
nie istnieje państwo o zerowym i 100% opodatkowaniu, nie podano żadnego wzoru ani mechanizmu, który by ją tłumaczył i uwiarygodnił.
Tak więc krzywa Laffera to czysta spekulacja. Owszem, jest intuicyjna ale za używaniu intuicji w nauce już „niejednego psa powieszono” 🙂 (dawno temu zrobił to David Hume, niedawno Kahneman i nie tylko). I chyba tylko jej intuicyjność tworzy taką popularność tej krzywej. Używanie więc w dyskusjach o gospodarce i podatkach jako argumentu, krzywej Laffera jest poważnym, demagogicznym nadużyciem.
Podatki
Realnie (fakty) możemy mówić o tak zwanym podatku pogłównym (stała kwota podatku bez względu na dochody), podatku liniowym (podatek stanowi stały odsetek dochodu) i nieliniowym (progresywnym, odsetek podatku rośnie progowo ze wzrostem dochodu, ale UWAGA! wyższy podatke jest płacony wyłącznie od pozostałej kwoty ponad progiem).
Podatek pogłówny to raczej relikt przeszłości :). Podatek liniowy uzasadnia się uznaniem, że osiągany dochód zależy od jakości funkcjonowania państwa i jego obywateli więc wysokość daniny jest proporcjonalna do osiąganego dochodu. Podatek progresywny ma funkcję regulacyjną: zniechęca do spekulacji i zarabiania powyżej potrzeb. Uzasadnienie ma tutaj dwa podłoża: od dołu wydajność od góry kara za chciwość. Zdolności człowieka do możliwej ilości wykonanej przez niego pracy i wytwarzania wartości są ograniczone (tak samo jak minimalny czas w biegu na 100 m), a skoro wynagrodzenie jest ekwiwalentem wartości dóbr wytworzonych, to także ma ono graniczną górną wartość. Od pewnego poziomu rosnący „zarobek” przestaje być dobrem wypracowanym, a zaczyna być zawłaszczaniem, przychodem ze spekulacji (przychody z zawyżanych cen, przychody bez świadczenia pracy, bierne przychody) z reguły jest to korzystanie z monopolu lub quasi monopolu. Aspekt ograniczający od góry to potrzeby: człowiek ma skończone możliwości „skonsumowania” dochodu, więc zamiast gromadzić (np. zawłaszczać w celach spekulacyjnych) to z czego nie jest w stanie skorzystać (nie podnosi to jego dobrostanu, pisałem o tym w artykule o podstawach systemowych wynagrodzeń i podatków) powinien oddać to potrzebującym (pamiętajmy, że Państwo to pewien rodzaj solidarności i współodpowiedzialności) albo po prostu powstrzymać się od zabierania dóbr innym.
Tak więc funkcję dochodową Państwa pełni podatek w swej standardowej stawce, kolejne stawki (progi podatkowe) służą zniechęcaniu do zawłaszczania. Nie jest także prawdą, że rosnący podatek (progresywny) w jakimkolwiek momencie spowoduje spadek dochodu kwoty netto (na rękę) podatnika, popatrzmy na dochody w Polsce (2014 r.) i poglądowy wykres dochodów netto i brutto:
źr.
W konsekwencji nie istnieje mechanizm, który miał by spowodować spadek dochodów Państwa z powodu wzrostu podatków w kolejnych progach. Ogromną naiwnością jest także przyjęcie tezy, że bogaci będą płacili podatki od bardzo wysokich wynagrodzeń, z prostego powodu: wysoki podatek w kolejnych progach nie ma na celu wzrostu wpływów, ma na celu stworzenie warunków, w których nie opłaci się ich mieć. Jeżeli pracodawcy i menedżerowie budują swoje dochody (zyski) na ograniczaniu kosztów, a jednym z nich są koszty pracy, to znaczy, że nie będzie miało ekonomicznego sensu obniżanie (zaniżanie) wynagrodzeń „zwykłych pracowników”, skoro Ci będą zarabiali więcej (albo nie będą zarabiali mniej) to wpływy budżetu w zasadzie zależą wyłącznie od kondycji gospodarki a nie od „zawyżanego” podatku dochodowego (bo raczej od liczby podatników). Czy obniżenie podatku spowoduje wzrost wpływów do budżetu, z powodu chęci bycia uczciwym? Taka teza do czysta spekulacja, nie ma ona podstaw logicznych ani pokrycia w faktach. Jest gorzej: obniżenie podatku powoduje obserwowalny wzrost zysków i tendencji do gromadzenia majątku (nie przejemy więcej niż możemy) wiec nie tyko nie wzrosną dochody budżetu ale i gospodarka straci (efekt podobny do wywożenia kapitału za granicę). Co ciekawe, na świecie nie obserwuje się tendencji do wzrostu stawki podstawowej podatku a jedynie stawek dla wyższych progów.
Uznając podstawowe „prawo rynku”, prawo popytu i podaży, pracujemy by uzyskać co najmniej tyle by zaspokoić swoje potrzeby i nie więcej niż jesteśmy w stanie sprzedać na rynku. Jeżeli narzędzia są „dzierżawione” jest to proporcjonalny koszt wszystkich Pracujących, jeżeli posiadacz narzędzi jest monopolistą, koszt dzierżawy staje się kosztem spekulacyjnym.
Nic nie przemawia za istnieniem niewidzialnej ręki rynku ? to chyba jedna z najlepiej strzeżonych tajemnic ekonomii. Po ponad 100 latach badań, które miałyby udowodnić jej działanie, w latach 70. ubiegłego wieku teoretycy ekonomii ostatecznie stwierdzili, że nie ma powodów uważać, iż rynki są pod wpływem niewidzialnej ręki, która prowadzi je do stanu optymalnej równowagi, czy też równowagi w ogóle. Przekaz ten jakoś nigdy nie przebił się jednak do świadomości ich kolegów praktyków, którzy z wielkim zaangażowaniem udzielają rad niemal na każdy temat. Większość z nich nigdy nawet nie słyszała o wnioskach teoretyków albo też całkowicie je ignorowała. ?5?
Popatrzmy na Krzywą Laffera inaczej:
co do zasady praca jest wykonywana za określone wynagrodzenie, praca za zerowe wynagrodzenie to spekulacja, coś co nigdy nie zajdzie (nawet niewolnika trzeba karmić wiec nie pracuje za darmo), więc zerowe wynagrodzenie, jako element teorii, jest absurdem (przypominam, że nauka wyjaśnia fakty nawet utopijne ale nie niemożliwe, snucie nierealnych spekulacji nie ma nic wspólnego z nauką),
zerowy podatek jest możliwy, ale podatek 100% oznaczałby zerowe wynagrodzenie, więc patrz punkt powyżej,
krzywa Laffera bazuje na podatku liniowym, jest więc jako teoria praktycznie nie weryfikowalna w praktyce, dlatego że żaden kraj nigdy nie wprowadził tak wysokiego liniowego podatku, by można było testować (weryfikować) prawą stronę tej krzywej, teoria ta nie jest więc naukowa,
Co więc możemy powiedzieć o podatkach? Na pewno nie ma sensu o nich mówić pomijając fakt, że wysokość wynagrodzeń jest różna (w żadnym kraju wynagrodzenie nie jest takie samo bez względu na rodzaj pracy). Po drugie, istnienie jedynie relatywnie małego liniowego podatku powoduje, że opłacalne jest maksymalizowanie zysku (wynagrodzenia netto) w celach spekulacyjnych co odbywa się głównie forsowaniem minimalizacji wynagrodzeń głównej grupy zatrudnionych. W artykule o wynagrodzeniach pisałem:
Mając powyższy opis mechanizmu wyjaśniającego celowość definiowania skrajnych poziomów wynagradzania, można wyciągnąć pewne wnioski: 1. ma sens wypłata (pomijam formę) określonego minimalnego świadczenia socjalnego, 2. szkodliwe społecznie jest dopuszczanie wynagrodzenia za pracę poniżej minimum socjalnego, bo prowadzi do degradacji społeczeństwa, 2. istnieje powód uzasadniający bardzo wysokie podatki dla najwięcej zarabiających (kara za chciwość).?6?
Popatrzmy teraz na wpływy państwa a podnoszenie podatków. Najpierw obecna struktura wynagrodzeń:
Minimum socjalne neto to 1916 zł / m‑c (za rok 2017), zaś kwota rzędu 25 tys./m‑c to górny próg czyli poziom gdy „człowiek osiąga pełnię szczęścia” (wg. Kahnemana zarobki powyżej tej kwoty nie przekładają nie już na poprawę jakości życia, poczucia dobrostanu, stanowią wyłącznie zawłaszczanie, czyli są niejako wycofane z systemu ekonomicznego i służą spekulacyjnemu ograniczaniu dostępu do zasobów). Popatrzmy na propozycję pewnej partii (zastrzegam, że cytat nie ma nic wspólnego polityką i sympatiami autora):
Jakie są konkretne progi podatkowe w propozycji Razem? 0% dla osób, które uzyskują dochody poniżej minimum socjalnego. Stawka 22% obejmie większość polskich pracowników, 33% zapłacą wysoko wykwalifikowani, dobrze zarabiający specjaliści. 44% i 55% to stawki dla bardzo wysokich dochodów, odpowiednio od kwot powyżej 120 i 250 tysięcy rocznie. Tyle zapłacą bankierzy albo zamożni właściciele firm. Listę kończy stawka 75% ? podatek ?dla prezesów? ? odprowadzony od nadwyżki ponad 0,5 mln złotych.?4?
Czy to rewolucja? Nie, podobne stawki podatkowe obowiązywały w USA po II Wojnie światowej aż do przełomy lat 70/80 tych XX w.
Niestety, kryzys w latach trzydziestych oraz wizja międzynarodowych konfliktów znów zmusiły rządy do podniesienia stawek. Po tym jak się okazało, że wielkie wojny trzeba numerować, i gospodarki znów zostały zrujnowane, podatki zostały podniesione do horrendalnych wartości. W USA stawka dla najbogatszych obywateli sięgnęła 94%, a w Niemczech 90%. Natomiast w Wielkiej Brytanii aż do 98% i na tej wysokości utrzymała się aż do roku 1953.?7?
I co ciekawe, takie podniesienie stawek – wbrew krzywej Laffera – spowodowało wzrost wpływów do budżetu a nie spadek!
Na zakończenie polecam podobny, ciekawy i dobrze udokumentowany artykuł:
Pomimo tego, że rozwój myśli ekonomicznej dostarczył intelektualnych środków dla uwolnienia się od przesądów, które tak nachalnie propagują liberałowie, to jednak podręczniki ekonomiczne stale udzielają swej gościnności liberalnym mitom, a ekonomia pozostaje cały czas pod wpływem tej ideologii.?8?
?*?
Ten cytat dodano kilka dni po publikacji artykułu, z uwagi na postępujący kryzys, publikacji na ten temat stale przybywa. Nie są niestety przychylne ani wolnemu rynkowi ani niskim podatkom. Ta publikacja w OKO.Press powstała na bazie raportu noblisty.
???
wybrane sformułowania w tym tekście odsyłają do artykułów zawierających szersze omówienie tematu
Zacznijmy od początku. Nie od śmierci Georga Floyda, ale znacznie wcześniej. Na początku poprzedniego stulecia i w dalszych latach ukuło się stwierdzenie American Dream, u którego podstaw leżała ciężka praca dzięki której każdy mógł zrobić karierę od pucybuta do milionera. Tak było.
Najmocniej było to dostrzegalne zaraz po II wojnie światowej. Wówczas wracającym z frontów żołnierzom, którzy przelewali krew za kraj postanowiono znacznie ułatwić życie w USA. To właśnie wtedy najbiedniejszym obniżono podatki, a ciężar utrzymania państwa przerzucono na najbogatszych, którzy na ogół na frontach w Europie i na Pacyfiku nie walczyli. Miało to być swego rodzaju podziękowanie dla tych, którzy wrócili z wojny i próba ułatwienia im życia.
Z czasem jednak zaczęło to ulegać zmianie i koszt utrzymania państwa oraz prowadzenia wojen, do których USA bardzo chętnie przystępowały zaczęły być coraz mocniej przenoszone na zwykłych obywateli, z kolei najbogatsi płacili procentowo coraz mniejsze podatki.
BIO: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuję projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzę także samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzę wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów.
W przyszłym roku w dwóch sądach ma ruszyć pilotażowy program doręczania przesyłek sądowych drogą elektroniczną1
Czyżby kolejny ruch do przodu po rezygnacji z podpisu elektronicznego w deklaracjach podatkowych? O e‑podpisie pisałem nie raz, małe podsumowanie w 2015 roku zrobiłem w artykule Jak moja prognoza się sprawuje czyli e‑podpis po 13 latach (polecam zainteresowanym cały ten wpis przed dalszą lekturą tego artykułu).
Ten artykuł to jedynie zwrócenie uwagi na wybrane ryzyka związane z projektami wdrażania elektronicznego obiegu dokumentów nie tylko w sądownictwie (nadal nie rozumiem dlaczego sądownictwo zostało wyróżnione w kwestii dokumentów). Nie jest tu moim celem rozwiązywanie tych problemów, ale też uważam, że są one możliwe do rozwiązania na co zwracam tu uwagę wskazując na metody. Najpierw nieco podstaw komunikacji i definicja dokumentu, potem uwagi do treści cytowanego artykułu.
Komunikacja
Słownik języka polskiego2 o komunikacji w rozumieniu wymiany informacji mówi:
komunikacja 2. ?przepływ informacji między urządzeniami, np. telefonami lub komputerami? 3. ?przekazywanie i odbieranie informacji w bezpośrednim kontakcie z drugą osobą?
Generalnie więc komunikują się ludzie lub urządzenia, jeżeli komunikują się ludzie (także zdalnie), wykorzystują (mogą) do tego celu urządzenia (rozmowa dwóch osób przez telefon to także rozmowa bezpośrednia). Można to zobrazować tak:
Definicja komunikacji (schemat poglądowy)
Przepływ informacji jako taki nie determinuje medium jej przekazania. Dlatego, by to doprecyzować, będziemy w dalszej części używali pojęcia dokument (definicja także w dalszej części). Kwestia nośnika i użytej technologii, jak się okaże, przestaje być istotna.
Pojęcie kwalifikowanego podpisu elektronicznego moim zdaniem przestanie mieć znaczenie w komunikacji elektronicznej z powodów opisanych we wspomnianym na początku artykule (koszty, trudności w użyciu itp.). W celu uniknięcia zbędnej komplikacji tego wywodu zignoruję kwestie kodowania (utajniania treści dokumentu) a skupię się na komunikacji i jej wiarygodności. Jest to bezpieczne uproszczenie, gdyż użycie technologii SSL (kodowanie transmisji przez internet) jest transparentne dla użytkowników (np. komunikacja z moim blogiem jest od ponad miesiąca kodowana z użyciem SSL, nie wiem nawet czy moi stali czytelnicy to zauważyli).
Komunikacja, a więc także wymiana dokumentów, może się odbywać na dwa podstawowe sposoby: bezpośrednio pomiędzy nadawcą i odbiorcą oraz za pośrednictwem trzeciego podmiotu. Innymi słowy dokument możemy sobie przekazać „z ręki do ręki” (także środkami komunikacji elektronicznej) lub za pośrednictwem np. Poczty (lub serwera zarządzającego przepływem dokumentów). Problem wiarygodności przekazu sprowadza się wyłącznie do pytania: czy odbiorca otrzymał treść identyczną z tą, jaką nadał (wysłał) nadawca, i czy ewentualnie wskazany w treści dokumentu nadawca jest faktycznie tą osobą, która nadała wiadomość. To czy dokument zawiera (opisuje) prawdę jest kwestią składania (fałszywych) oświadczeń. Tu warto zwrócić uwagę na ważny fakt: jeżeli dokument zawiera w treści dane nadawcy to stwierdzenie, że treść dokumentu jest prawdą, oznacza także, że osoba wskazana w jego treści jako nadawca faktycznie jest nadawcą (a nie raz i autorem) dokumentu. Posługuję się tu uproszczeniem, zakładam, że nadawca dokumentu i autor jego treści to ten sam podmiot, założenie takie w niczym jednak nie zmienia tego o czym tu piszę.
Komunikacja bezpośrednia jest prosta, a po zakończeniu procesu obie strony dysponują identyczną treścią przesłanego dokumentu. Komunikacja pośrednia polega na dostarczeniu dokumentu Trzeciej stronie, poinformowaniu adresata o tym, że czeka na niego przesyłka (monit), Trzecia strona doręcza dokument lub adresat sam go odbiera po otrzymaniu monitu. Po zakończeniu procesu obie strony także dysponują treścią dokumentu, może go mieć także Trzecia strona. Świadomie nie używam pojęcia oryginału i kopii, gdyż nie ma to znaczenia (o czym za chwilę), ustawodawca także zrezygnował z pojęcia kopii i oryginału dokumentu (w przypadku dokumentu elektronicznego nie ma to znaczenia np. faktury). Owszem są przypadki, gdy wskazywane jest źródło pierwotne (master data), ale to źródło a nie egzemplarz (tych może być wiele i nie panujemy nad tym ile, zakładam że nie stosujemy systemów opartych na kodowaniu i kluczach).
W pierwszym przypadku (schemat w górnej części) potwierdzenie wiarygodności komunikacji wymaga porównania treści dokumentów u nadawcy i u adresata, ewentualne różnice świadczą o fałszerstwie (może to zrobić po komunikacji każda ze stron). Porównania mogą dokonać bezpośrednio nadawca i odbiorca razem (to może nie być możliwe lub niechciane) lub np. organ kontrolujący, np. tak są obecnie uwiarygadniane faktury z pomocą JPK (dokumenty są wysyłane w to samo miejsce przez nadawcę i odbiorcę faktury). Sposobem uwiarygodnienia treści takiej komunikacji może być ustalenie (umowa pomiędzy nadawcą i odbiorcą), że dokument wysłany będzie zawierał treść nie znaną nikomu poza nadawcą i odbiorcą, np. składanie rocznej deklaracji podatkowej do urzędu skarbowego uwiarygadnia podanie w zeznaniu kwoty podatku z poprzedniego roku, którą to formalnie zna tylko podatnik i Urząd Skarbowy.
W drugim przypadku (dolny schemat na powyższym diagramie) Trzecia strona pełni rolę obiektywnego pośrednika i (lub) gwaranta, dlatego nazywana jest Trzecią stroną zaufania (nie może mieć żadnego interesu w zmianie treści dokumentu i musi być niezależna od komunikujących się stron). Tu Trzecia strona, jako zaufany pośrednik, uwiarygadnia dostarczony dokument (gwarantuje, że nie doszło do fałszerstwa w drodze pomiędzy nadawcą a odbiorca).
Formą mieszaną takiej komunikacji jest Trzecia strona zaufania w roli gwaranta treści, wtedy pełni role notariusza. Nadawca wysyła dokument do Notariusza (Trzecia strona) i do adresata, Notariusz poświadcza zgodność dokumentów w wypadku sporu (na żądanie). Innymi słowy wysyłając dokument deponujemy go u Notariusza i wysyłamy do adresata, w razie sporu o treść dokumentu, Notariusz posiada jego nienaruszony egzemplarz. Role notariusza (zaufana trzecia strona) może także pełnić pośrednik w poprzednim opisie.
Tego typu metody zabezpieczenia (tak zwane systemowe, w przeciwieństwie do technicznych jaką jest kwalifikowany podpis elektroniczny), są oparte na założeniu, że sfałszowanie treści dokumentu jest niemożliwe (lub jest wykrywalne w 100%) przy zachowaniu ustalonej procedury doręczenia dokumentu (patrz: Zasada Kerckhoffs’a). Wymagania nakładane formalnie na podmiot stanowiący Trzecią stronę zaufania (notariusz) powodują, że ryzyko niewykrycia fałszerstwa jest bliskie zeru.
Opisane powyżej metody wymiany dokumentów nie wymagają kosztownego i trudnego w użyciu kwalifikowanego podpisu elektronicznego (tak działa profil zaufany zastępujący kwalifikowany podpis elektroniczny).
Dokument
Wiele emocji w projektach budzi pojęcie dokumentu. Raz jest ona (jego definicja) opierana na nośniku, innym razem na treści. Nasze prawo zawiera taki dualizm. Kodeks Cywilny mówi3:
Art. 772. Do zachowania dokumentowej formy czynności prawnej wystarcza złożenie oświadczenia woli w postaci dokumentu, w sposób umożliwiający ustalenie osoby składającej oświadczenie. Art. 773. Dokumentem jest nośnik informacji umożliwiający zapoznanie się z jej treścią. Art. 78. § 1. Do zachowania pisemnej formy czynności prawnej wystarcza złożenie własnoręcznego podpisu na dokumencie obejmującym treść oświadczenia woli. Do zawarcia umowy wystarcza wymiana dokumentów obejmujących treść oświadczeń woli, z których każdy jest podpisany przez jedną ze stron, lub dokumentów, z których każdy obejmuje treść oświadczenia woli jednej ze stron i jest przez nią podpisany. § 2. (uchylony) Art. 781. § 1. Do zachowania elektronicznej formy czynności prawnej wystarcza złożenie oświadczenia woli w postaci elektronicznej i opatrzenie go kwalifikowanym podpisem elektronicznym. § 2. Oświadczenie woli złożone w formie elektronicznej jest równoważne z oświadczeniem woli złożonym w formie pisemnej.
Ale już Ustawa z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne4:
Art. 3. Użyte w ustawie określenia oznaczają: 1) informatyczny nośnik danych ? materiał lub urządzenie służące do zapisywania, przechowywania i odczytywania danych w postaci cyfrowej; 2) dokument elektroniczny ? stanowiący odrębną całość znaczeniową zbiór danych uporządkowanych w określonej strukturze wewnętrznej i zapisany na informatycznym nośniku danych;
Obie te ustawy miały w ciągu ostatnich lat nowelizacje i mimo to nadal jest w nich ten rozdźwięk. Czym więc jest obecnie dokument? Co do zasady, w prawie (i czynnościach procesowych) nie powinno być różnicy między dokumentem elektronicznym i papierowym (istotna jest jest jedynie informacja jaką niosą), bo prawo posługuje się ogólnym pojęciem formy pisemnej (czyli utrwalonej w „jakimś” dokumencie). Z teorii prawa wiemy, że normy prawa są domyślnie połączone spójnikiem „i” (czyli obowiązują obie przytoczone definicje razem jako suma a nie alternatywa), z tego powodu od dłuższego czasu, z powodzeniem w projektach dla administracji państwowej stosuję, nie tylko w dokumentach OPZ (Opis Przedmiotu Zamówienia), następującą definicję:
dokument: zestaw danych o określonej zawartości mający określoną logiczną strukturę, metadane oraz prezentację (format, fizyczny układ, itp.), zapis (bez względu na postać) będący świadectwem faktu5.
Pierwsza, główna część definicji to niemalże proste połączenie dwóch wyżej wymienionych ustawowych, dodatek o faktach jest jednak bardzo istotny, gdyż rejestry (w tym tak zwane logi systemowe) to tak na prawdę zapisy faktów, i tu formalnie odrębnym dokumentem jest każdy zapis, podobnie jak każdy wiersz w tablicy bazy danych (metryka dokumentu jest także dokumentem).
Poważną konsekwencją treści tych przepisów dla projektantów oprogramowania jest to, że formularz (łączna treść jego pól wraz z ich etykietami) utrwalony postaci w kilku odrębnych powiązanych logicznie tablic relacyjnej bazy danych, po zapisaniu w takiej bazie, nie jest już dokumentem w myśl prawa (i powyższej definicji także), jest nim dopiero to co powstanie w wyniku zapytania do tej bazy i zobrazowania rezultatu tej operacji, a to oznacza, że każdorazowo po takim zapytaniu powstaje nowy dokument, osobną kwestią jest to, czy kolejne wyniki tych samych ale odległych w czasie zapytań do bazy, dadzą identyczną treść (pomijam, że nie jest możliwe złożenie podpisu elektronicznego pod systemem zestawu wierszy relacyjnie powiązanych tablic).
Przesyłki sądowe mają być doręczane przez internet. Na razie na próbę
Od pewnego czasu toczą się prace nad doręczeniami pism sądowych drogą elektroniczną, o czym wspomina cytowany na początku artykuł. Zobaczmy z czym walczy rząd.
Przesyłki sądowe przez internet to tylko jeden z elementów cyfryzacji kraju. Jednak na drodze do cyfrowej rewolucji stoi brak odpowiednich przepisów.1
To jest podstawa, bez zmian legislacyjnych (prawo nadal wymaga podpisu kwalifikowanego) nie ruszymy do przodu. Warto tu także pamiętać, że sądy nadal mają prawo odmowy przyjęcia do akt sprawy dokumentu w postaci elektronicznej. Problem jaki widzę to sposób tworzenia tego prawa i to co w efekcie powstaje. Ale, czytamy dalej, że:
Oprócz obsługi sądów Poczta walczy też o doręczanie urzędowych e‑maili. Wiele wskazuje na to, że konkurs wygra i ostatecznie zostanie też Narodowym Operatorem Cyfrowym.
Coś czego od dawna nie rozumiem w polityce Rządu (Ministra Cyfryzacji) to odrębne, wyjątkowe traktowanie poczty email. Żadna definicja dokumentu nie daje podstaw do takiego wyróżnienia. Problem jest do rozwiązania w bardzo proty sposób: albo cały plik np. xxx.eml uznajemy za dokument, albo poczty elektronicznej używamy jako nośnika załączników czyli załączanych dokumentów. Ta druga metoda nie wymaga żadnych dodatkowych zabiegów, w ePUAP dokumenty to także załączniki.
Dlatego gdy czytam, że:
W IV kwartale tego roku światło dzienne ma ujrzeć projekt ustawy e‑Doręczenia, nad którym pracuje resort cyfryzacji przy współpracy z ministerstwami: sprawiedliwości, rozwoju i finansów oraz Centralnym Ośrodkiem Informatyki.1
zaczynam się bać, że powstanie kolejny technokratyczny bubel legislacyjny. Umieszczanie jakiejkolwiek konkretnej technologii w prawie uważam za bardzo szkodliwe zjawisko dla jakości prawa. Ustawa o podpisie elektronicznym z 2001 roku zabetonowała w rozwoju nasz kraj na ponad 15 lat (ustawa uchylona w 2016).
Skutki?
Model kontaktu z administracją zmienia się w Polsce, ale powoli. W wielu krajach – takich jak w Estonii – funkcjonuje z powodzeniem. Tam – jak zaznaczał w Krynicy Jerzy Kalinowski, Doradca Zarządu KPMG w Polsce aż 99 procent usług administracji publicznej dostępnych jest online.1
Od lat obserwuję, że Minister Cyfryzacji (w tym ostatnio podległe mu COI) to legislacyjny technokrata. Technokratyczne podejście do legislacji zaś to ogromne pole do popisu dla lobbystów dostawców technologii.
Czytamy, że:
Ministerstwo wdrażając program e‑Doręczenia, będzie musiało powierzyć obsługę systemu trzeciej stronie. Pytanie, kto nią będzie.1
Czyli zdecydowano o wyborze metody z Trzecią strona zaufania. Z jednej strony jest to bezpieczne dla Państwa, z drugiej jednak rodzi poważne ryzyko i wątpliwości: jeżeli będzie to urynkowiony podmiot jakim jest Poczta Polska (o co ta walczy) i administracja będzie zobligowania do powtarzania przetargów na tę usługę, to znaczy że podmiot będący (mający pełnić rolę!) Trzecią stroną zaufania, będzie się co kilka lat zmieniał. Biorąc pod uwagę to, że będzie prowadził archiwum, wygląda to wręcz kuriozalnie: konkurs na notariusza wygrywają kolejne, nastawione na zyski, podmioty rynkowe. Wystarczy przypomnieć sobie jakie problemy zafundował nam i sądom InPost po wygraniu przetargu na doręczenia aby oszacować ryzyka i skutki.
Słusznie Poczta Polska zwraca uwagę na fakt, że:
To, co nas wyróżnia na tle rynku to zaufanie i fakt, że jesteśmy państwową instytucją. To z kolei oznacza , że dane obywateli będą chronione o wiele bardziej, bo nie będą udostępniane nikomu z zewnątrz.1
Ale fakt, że i pomysł i Poczta Polska podlegają prawu Zamówień Publicznych, czyni tę obietnicę pustym frazesem: będzie, o ile wygra przetarg a nie musi.
Monity o dokumentach to także dokumenty. Czytam:
Ministerstwo planuje też wprowadzenie systemu e‑awizo, ale to mogłoby nastąpić w ciągu kilku lat, bo – jak zaznacza Sypniewski, wymaga to zmian w prawie, które zagwarantują, że elektroniczny system powiadomienia o piśmie z urzędu, będzie skuteczny.
I tu nie rozumiem dlaczego awizo miało by być jakimś „innym dokumentem”. Jeżeli uznamy, że awizowany jest dokument do odebrania na Poczcie, a awizo to (także) dokument, to po co tworzyć specjalną kategorię „awizo” skoro niczego to nie zmienia, nie wprowadza żadnej wartości dodanej a niepotrzebnie komplikuje system komunikacji i prawo.
Mam świadomość, że w sądach awizo (i tak zwane zwrotki) są traktowane różnie: raz jako odrębne dokumenty a raz jako integralna część dokumentów, których dotyczą. Awizacje i zwrotki to tak na prawdę dokumenty opisujące fakty (dlatego je wyróżniłem w definicji) zmieniające status dokumenty (np. z nadanego na awizowany czy doręczony). Awizo to dokument zawierający opis faktu i tylko tyle.
Obawiam się, że bez poważnej analizy pojęciowej i systemowej, a na taką się jak widzę nie zanosi, skoro już są deklarowane rzeczy jak wyżej, powstanie kolejny bubel legislacyjny i wydane zostaną pieniądze na bubla podobnego do ePUAP’u. Tym bardziej, że nie dostrzegam, by rząd pochylał się nad problemem prawnej kompatybilności systemu komunikacji wstecz, i jednoczesnego funkcjonowania w obiegu, dokumentów elektronicznych i papierowych. Sam fakt, że nadal istniejąca skuteczność prawna podpisu odręcznego, na tle użytej technologii i wymagań technicznych dla podpisu kwalifikowanego elektronicznego, czyni pomysł na ten drugi, pomysłem wręcz kuriozalnym.
BIO: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuję projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzę także samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzę wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów.
Strona używa plików cookie, aby zapewnić Ci wygodę przeglądania poprzez zapamiętywanie Twoich preferencji i powtarzających się wizyt. Klikając "Akceptuj wszystko", wyrażasz zgodę na użycie WSZYSTKICH plików cookie. Jednakże, możesz odwiedzić "Ustawienia plików cookie", aby zapewnić kontrolowaną zgodę.
Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić wygodę podczas podczas przeglądania witryny. Pliko cookie, które są sklasyfikowane jako niezbędne, są przechowywane w przeglądarce, ponieważ są niezbędne do działania podstawowych funkcji witryny. Używamy również plików cookie stron trzecich, które pomagają nam analizować i zrozumieć, w jaki sposób korzystasz z tej witryny. Te pliki cookie będą przechowywane w przeglądarce tylko za Twoją zgodą. Możesz również zrezygnować z tych plików cookie. Ale rezygnacja z niektórych z tych plików cookie może mieć wpływ na wygodę przeglądania.
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania witryny. Ta kategoria obejmuje tylko pliki cookie, które zapewniają podstawowe funkcje i zabezpieczenia strony. Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych osobowych.
Wszelkie pliki cookie, które mogą nie być szczególnie potrzebne do działania witryny i są wykorzystywane w szczególności do gromadzenia danych osobowych użytkowników za pośrednictwem analiz, reklam i innych treści osadzonych, są określane jako niepotrzebne pliki cookie. Wymagane jest uzyskanie zgody użytkownika przed uruchomieniem tych plików cookie w witrynie.
Functional cookies help to perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collect feedbacks, and other third-party features.
Cookie
Duration
Description
__atuvc
1 year 1 month
AddThis sets this cookie to ensure that the updated count is seen when one shares a page and returns to it, before the share count cache is updated.
__atuvs
30 minutes
AddThis sets this cookie to ensure that the updated count is seen when one shares a page and returns to it, before the share count cache is updated.
bcookie
2 years
LinkedIn sets this cookie from LinkedIn share buttons and ad tags to recognize browser ID.
bscookie
2 years
LinkedIn sets this cookie to store performed actions on the website.
language
session
This cookie is used to store the language preference of the user.
lidc
1 day
LinkedIn sets the lidc cookie to facilitate data center selection.
na_id
1 year 24 days
The na_id is set by AddThis to enable sharing of links on social media platforms like Facebook and Twitter.
ouid
1 year 24 days
Associated with the AddThis widget, this cookie helps users to share content across various networking and sharing forums.
vc
1 year 24 days
The vc cookie is set by addthis.com on sites that allow sharing on social media.
Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.
Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.
Cookie
Duration
Description
at-rand
never
AddThis sets this cookie to track page visits, sources of traffic and share counts.
browser_id
5 years
This cookie is used for identifying the visitor browser on re-visit to the website.
CONSENT
2 years
YouTube sets this cookie via embedded youtube-videos and registers anonymous statistical data.
uid
1 year 24 days
This is a Google UserID cookie that tracks users across various website segments.
uvc
1 year 1 month
Set by addthis.com to determine the usage of addthis.com service.
Advertisement cookies are used to provide visitors with relevant ads and marketing campaigns. These cookies track visitors across websites and collect information to provide customized ads.
Cookie
Duration
Description
di2
1 year 24 days
AddThis sets this cookie on sites that allow sharing on social media. It is used to track user behaviour anonymously, to create usage trends that will improve relevance to their services and advertising.
loc
1 year 1 month
AddThis sets this geolocation cookie to help understand the location of users who share the information.
um
1 year 24 days
Set by AddThis for registering the user's sharing of content through social media.
VISITOR_INFO1_LIVE
5 months 27 days
A cookie set by YouTube to measure bandwidth that determines whether the user gets the new or old player interface.
YSC
session
YSC cookie is set by Youtube and is used to track the views of embedded videos on Youtube pages.
yt-remote-connected-devices
never
YouTube sets this cookie to store the video preferences of the user using embedded YouTube video.
yt-remote-device-id
never
YouTube sets this cookie to store the video preferences of the user using embedded YouTube video.
yt.innertube::nextId
never
This cookie, set by YouTube, registers a unique ID to store data on what videos from YouTube the user has seen.
yt.innertube::requests
never
This cookie, set by YouTube, registers a unique ID to store data on what videos from YouTube the user has seen.