Mentoring
Korzystaj z bloga. To ponad 800 wpisów, które powstały w odpowiedzi na typowe problemy, niektóre z nich to zapis moich wykładów na uczelni. Wszystkie zawierają materiały źródłowe a dostęp do…
Korzystaj z bloga. To ponad 800 wpisów, które powstały w odpowiedzi na typowe problemy, niektóre z nich to zapis moich wykładów na uczelni. Wszystkie zawierają materiały źródłowe a dostęp do…
W projektach informatycznych najczęściej spotykamy: analityka wymagań (AW), analityka systemowego (AS), dewelopera w tym architekta systemu (D). W zasadzie trudno powiedzieć co jest produktem każdego z nich. Najczęściej AW dostarcza jakiś opis tego czego oczekuje klient, AS robi porządkuje to zrobił AW np. z pomocą przypadków użycia a D bierze to do ręki i musi zaprojektować i wykonać oprogramowanie. Jak widać, odpowiedzialność za to co powstanie jest rozmyta. Klient najpierw przekazuje swoje oczekiwania AW zaś otrzymuje produkt od D. Konia z rzędem temu, kto mi powie jak tego dokonać bez permanentnych iteracyjnych wyjaśnień i bombardowania Klienta pytania w rodzaju “co Państwo mieli na myśli pisząc…”.
Zbiegły się dwa fakty: gorąca dyskusja na forum na temat umiejętności programistów i przy okazji ich roli w procesie wytwarzania oprogramowania oraz przesyłka z kolejną nową książką na moja półkę. Ale po kolei. Najpierw fazy cyklu wytwarzania oprogramowania a potem kilka uwag. Zakupiona książka opisuje całość, ja tu skupie się na jej wstępie. Nie będę jej tłumaczył a jedynie opisze idee. Zwrócę także uwagę na pewne aspekty związane z dostarczaniem gotowego oprogramowania, np. systemów typu ERP lub ich komponentów.
Co wiec się robi? Łamiąc zasady “podpinamy” program analityczny bezpośrednio do danych (linia przerywana program analityczny Baza Danych). Na wszelki wypadek, żeby nie wieszał się, dajemy mu największe możliwe uprawnienia (dobrze gdy tylko do odczytu) i z głowy. Efekt? Po kilku latach w dużych firmach nikt nie wie kto i do czego ma dostęp.
celem dostawcy gotowego systemu ERP jest wdrożyć go bez żadnych modyfikacji bo (jej koszty) zjadają marżę dostawcy. Celem kupującego oprogramowanie ERP, jest wsparcie swoich procesów biznesowych a nie kopia cudzych. To dwa sprzeczne interesy. Silna firma wymusi na dostawcy ERP zmiany, słaba nie raz poddaje się wierząc tezom dostawcy, że nowy system uporządkuje stan ich organizacji i da przewagę nad konkurencją. Kto tu ma rację?
Obecna praktyka pokazuje, że jednak kierunek komponentowy jest słuszny. Komponenty to między innymi: łatwa do wdrożenia architektura SOA, łatwe dzielenie systemu na obszary o dedykowanych kompetencjach (np. osobno kadry i osobno finanse, osobno sprzedaż, inne). Taki podział to tak zwane dziedzinowe obszary a te to nie raz właśnie osobne specjalizowane podsystemy oraz interfejsy pozwalające na ich współpracę.Przy takim podejściu możliwe staje się używanie w modelu SaaS np. systemu CRM i lokalnie księgowości gdyż ilość wymienianych danych jest relatywnie mała i nie stoimy w obliczu utratry integralności danych.
System IT powinien się zwrócić w okresie rzędu trzech do pięciu lat. Przyjmuje się taki mniej więcej okres zachodzenia istotnych zmian w otoczeniu rynkowym, niektóre firmy uznają nawet, że w ich branży okres ten nie przekracza jednego roku. Uśredniając podane wartości można uznać, że system IT powinien się zwrócić w trzy lata a minimalna inwestycja to 50tys.złotych. Oznacza to, że (dla uproszczenia nie licząc kosztu pieniądza) średniomiesięczny koszt to 50 tys./36 miesięcy=1388zł. Załóżmy, że na IT firmy wydają 2% przychodów (co moim zdaniem jest optymistycznym założeniem) to na inwestycję taką będzie stać firmę o minimalnych miesięcznych przychodach rzędu prawie 70 tys. zł.
Zostałem zaproszony na tę konferencję zarówno jako patron medialny (jako wydawca serwisu IT-Consulting.pl) oraz jako ekspert.
Wydaje mi się, że to jedna z ciekawszych konferencji jakie się odbywają w naszym kraju w tej branży gdyż gromadzi z jednej strony czołowe kadry naukowe a z drugiej przedstawicieli liczących się podmiotów na rynku i przedstawicieli instytucji rządowych czyli jednego z największych beneficjentów technologii ICT (ang. Information and Communication Technology). Poniżej moje refleksje z wybranych referatów. Pominięcie niektórych z nich to efekt mojego pewnego subiektywizmu w ich ocenie, starałem się zwrócić uwagę na pewne wybrane aspekty związane z obszarem moich zainteresować i mam nadzieję czytelników portalu. Dla porządku zamieszczam na końcu artykułu pełną listę referatów i ich autorów.