także analiza przedwdrożeniowa
nie wiem co to jest CRM ale mogę powiedzieć, że zarządzanie to określenie czego i od kogo oczekujemy, określenie swobód i ograniczeń każdemu pracującemu, określenie miar, których użyjemy do oceny spełnienia tych oczekiwań. Zarządzanie to ciągły proces, w którym menedżerowie, ustalając te swobody i ograniczenia kształtują środowisko pracy w organizacji tak, by możliwie najefektywniej spełniała ona swój cel: tworzyła wartościowy produkt dla klienta.Wspomniany przez czytelnika na początku kontakt menedżer to nic innego, jak współdzielone dane o kontrahentach i dokumentach z nimi powiązanych. To dlatego bardzo często repozytorium dokumentów z metadanymi (w tym także powiązania dokument - kontrahent) wystarczą. Jeżeli chcemy dodatkowo usprawnić pracę z pomocą takiego repozytorium, powinno ono mieć funkcjonalność generowania zdarzeń powiązanych z dokumentami: fakt ich pojawienia się oraz zdefiniowanych, powiązanych terminów. Każde takie zdarzenie ma (może mieć) swoich subskrybentów. Skoro dane są przechowywane, system raportowy poda nam każdą pożądaną statystykę, na ich zaś podstawie można wyciągać wnioski co do wprowadzenia ewentualnych zmian w ograniczeniach. I pętla zarządzania się zamyka! A gdzie te śmieszne "przypływy dokumentów"? One są albo skutkiem ograniczeń, albo wymuszone przez procedurę albo efektem reguł biznesowych i kompetencji. Bez analizy tych zjawisk nie da się jednoznacznie opisać tak zwanych "przepływów dokumentów" bo tylko mała cześć z nich to efekt sztywnej procedury, którą faktycznie można opisać diagramem.
Twierdzenia, że nie da się inaczej, klienci nie wiedzą czego chcą, dokumenty tekstowe to jedyne możliwe opisy wymagań itp. są prostu nie prawdą, to usprawiedliwienia braku kompetencji albo zawyżania kosztów projektów (a raczej pokrywania braku kompetencji pieniędzmi z kieszeni klientów). Pewien znajomy, współwłaściciel pewnej firmy programistycznej, napisał mi niedawno: "korzyści z takiego dokumentowania wymagań są ogromne. Wykonawca, który potrafi pracować na modelach ma 2-3 krotnie niższe koszty i 1,5-4 krotnie krótszy czas wykonania. AMEN TO THIS:)" A co on miał na myśli?
Systemy zintegrowane ERP będą pewnymi zestawami gotowych funkcjonalności, zbudowanymi w oparciu o szkielety oprogramowania zaś integracja będzie bazowania nie na współdzieleniu danych a na wymianie ich pomiędzy modułami i zewnętrznymi systemami na równych prawach. Rozwój systemu w takim przypadku polega na tworzeniu nowych modułów tym środowisku a nie na modyfikacji już istniejących.Tak więc co mogę poradzić? Bardzo dokładne przyglądanie się rozdziałom oferty pod tytułem Dostosowanie systemu, Koncepcja wdrożenia oraz ile oczekiwanych przez Państwa funkcjonalności to te, których system w swej wersji standardowej nie oferuje. Powinny one być po dokładnej analizie, zaprojektowane i zaimplementowane. Jeżeli Konsultanci zaczynają negocjować rezygnację z części oczekiwań lub oferują coś podobnego w systemie, to pierwszy sygnał, że powinien ktoś im zacząć patrzeć na ręce, i nie mam tu na myśli ich przełożonego.
...do czego zmierzam? Do tezy, mówiącej: skoro dostawcy oprogramowania zaczynają od opracowania koncepcji wdrożenia swojego produktu, to ktoś powinien przed nimi opracować specyfikacje potrzeb. Aby powstała specyfikacja potrzeb powinien ktoś zdefiniować problem, wskazać możliwe rozwiązania i ocenić jego wykonywalność. Nie ma także sensu szukanie problemu na siłę tylko po to, by wdrożyć jakieś oprogramowanie bo jego sprzedawca tak chce. Dostawcy gotowego oprogramowania powinni się w końcu pogodzić z prostym rynkowym faktem: to oni są wybierani a nie oni wybierają, dokładnie tak jak każdy inny produkt na rynku.
Tak więc analiza wymagań to jest praca wykonana by opisać czego oczekujemy i dokonać wyboru. Analiza przedwdrożeniowa to praca wykonywana przez dostawcę, którego wybrano, w celu opracowania specyfikacji prac jakie należy wykonać by wdrożyć dany produkt. Dobrze wykonany model nie zawiera informacji nadmiarowych, które zawsze podnoszą koszt wykonania modelu a także nie raz stanowią zbędne ograniczenia. Użycie takiego modelu jako narzędzia wyboru systemu ERP jest bardzo skuteczne: wystarczy go rozesłać do dostawców i zapytać po pierwsze czy ich system pasuje do niego, jeżeli tak to ile kosztuje ten produkt rok po roku. Z takim modelem kupujący nie musi udowadniać, że jego oczekiwania mają sens (co nie raz zdają się podważać dostawcy) a dostawca musi zdeklarować, że jego produkt pasuje do modelu.
Dokumentacja stanowi także element zarządzania wiedzą. Gdy nie ma dokumentacji nowy człowiek w zespole zajmuje czas kolegów, którzy muszą mu "opowiedzieć" o projekcie, jak jest dokumentacja, czyta ją sam nie obniżając efektywność pracy kolegów.Tak więc dla jasności: nie neguję typowej dla SCRUM czy XP wersji postępowania, a tylko wskazuje na sytuacje gdy preferowane są inne. Co do Agile podsumuję moje podejście: PMI czy Prince2 to dla mnie raczej formalny spis treści "projektu" ale dla każdego rzeczywistego projektu sam dobieram te elementy tego spisu, które mi pomogą i tak pojmuję zwinność projektową.
Wydaje mi się, że oferowanie jakiegokolwiek CRM'a metodą "mamy dobry system, przekonaj się o tym kupując go" jest dużym błędem. Skuteczniej było by oferować go strategią "na garnuszek miodu" czyli: poznać firmy (rynek, swoich potencjalnych klientów), odkryć ich kłopoty, opublikować informację o kluczowych cechach oferowanego systemu CRM, ci którzy go potrzebują znajdą go wystarczy tylko właściwie promować się.
źródło: http://www.geotor.pl/przemysl.htm
Tak więc wymagania na oprogramowanie powinny być określone przez dialog biznesowy zaś specyfikacja oprogramowania przez dialog technologiczny. I tu łyżka dziegciu: wiele razy byłem świadkiem gdy to zamawiający psuł projekt uważając, że wie lepiej jak się tworzy oprogramowanie. Zjawisko to (tu bardzo niebezpieczne dla życia ludzi) także zna inżynieria budowlana dlatego prawo budowlane wymaga projektu architekta a jego projekt chroni nie tylko prawo budowlane ale także i autorskie.
celem dostawcy gotowego systemu ERP jest wdrożyć go bez żadnych modyfikacji bo (jej koszty) zjadają marżę dostawcy. Celem kupującego oprogramowanie ERP, jest wsparcie swoich procesów biznesowych a nie kopia cudzych. To dwa sprzeczne interesy. Silna firma wymusi na dostawcy ERP zmiany, słaba nie raz poddaje się wierząc tezom dostawcy, że nowy system uporządkuje stan ich organizacji i da przewagę nad konkurencją. Kto tu ma rację?
Moim zdaniem mamy do czynienia z pewnym paradoksem epoki: firmy inwestują w oprogramowanie nie raz setki tysięcy złotych i więcej, statystyka wdrożeń pokazuje, że podczas wdrożenia najprawdopodobniej dopłaci drugie tyle jednak firmy te (za obopólną zgodą z dostawcą oprogramowania) oszczędzają z górą kilkanaście procent planowanego budżetu projektu wykreślając z projektu analityka, prawnika i negocjatora. Moim zdaniem jest to lobbing dostawców IT, którzy generalnie zarabiają na niekompetencji i braku doświadczenia kupujących (nie wszyscy na szczęście). Rozumiem, że wiedza ekspercka ma wartość na rynku (sam na tym rynku funkcjonuję) ale nie rozumiem wykorzystania tej wiedzy przeciwko własnym klientom?
Najpierw analiza tego co i jak robimy. Potem podział tego na obszary standardowe, które obsłużymy narzędziem uniwersalnym, i pozostałe (których z reguły jest bardzo mało ale są bardzo ważne dla nas) i zróbmy je po swojemu ale nie pakujmy się w niszowe lub przestarzałe technologie. Nie dawajmy także wiary w to, że kupno tego co ma (powielenie tego co robi) nasz konkurent uczyni nas bardziej konkurencyjnymi bo praktyka pokazuje coś zupełnie odwrotnego.
Zwracam uwagę, że ?nowy system? to nie oprogramowanie pisane ?od zera? ale tworzenie go z komponentów (bo czym innym są szkielety programowe czyli tak zwane Frameworki). Warto taki scenariusz rozważyć zawsze jeśli koszt oprogramowania ERP wraz z modyfikacjami to kwota już nawet rzędu 200-300 tysięcy. Jeżeli to mniejsze projekty z grupy CRM, rozbudowanych stron WWW i podobnych, tym progiem są nie raz kwoty o rząd mniejsze. W takich przypadkach zawsze warto po prostu wysłać zapytania ofertowe także do firm programistycznych a nie tylko do dostawców gotowego oprogramowania.