Bardzo często spotykam się z projektami, w których użytkownicy narzekają na dostawcę oprogramowania, uważają że program nie całkiem spełnia ich oczekiwania (wymagania podpisali... ale to nie rozwiązuje tego problemu). Problem polega na często spotykanym podejściu: analiza wymagań tylko w postaci wywiadów i w konsekwencji niepełne zrozumienie specyfiki biznesowej oraz fakt, że developer ma skłonności do uproszczeń i "normalizacji". Innym, moim zdaniem jeszcze gorszym podejściem, jest rozpoczęcie kodowania jeszcze w trakcie trwania wywiadów i tworzenie oprogramowania metodą codziennych, lub co tygodniowych spotkań z użytkownikiem opisującym kolejne aspekty systemu. Zbyt późne odkrywanie (a nie raz nawet niedostrzeganie tego), tego że pewne rzeczy są 'tymi samymi rzeczami" ale w innych kontekstach, prowadzi do bardzo wielu problemów z implementacją. Ale po kolei.
Opisywałem ostatnio wzorzec DDD jako narzędzie dokumentowania analizy. Faktycznie, czytelnicy mają wiele racji, jest on dość "bliski implementacji". Niejednokrotnie "lepszym pomysłem" jest opis logiki systemu na nieco wyższym poziomie abstrakcji pozostawiając tym samym więcej swobody developerowi. [...] Nieco inne podejście, to które stosuję obecnie, opisuję poniżej. Zachowując podstawowe znaczenia tych trzech klas, dostosowałem je do wzorca MVVC. Jest to o tyle wygodne i ważne, że stosowanie wzorca BCE wyłącznie do modelowania logiki biznesowej wymaga zachowania hermetyzacji komponentu Model. W takim układzie boundary nie będzie elementem komponentu View a Modelu. Jego rola to stworzenie dedykowanego interfejsu do model np. pomiędzy komponentem View lub Controlerem. Dzięki temu możliwe jest stworzenie odrębnego interfejsu dla View na duży ekran i odrębnego dla View na np. małych ekranach smartfonów. Tak więc jest moim zdaniem droga do modelowania wymagań metodą "tak to ma działać" a nie tylko "tak to ma wyglądać", bo to drugie jest przyczyną wielu problemów...