Modele biznesowe to temat rzeka aczkolwiek, te mające ambitniejsze uzasadnienie i opisane czymś więcej niż tylko prozą stanowią już raczej ułamek całości. Stale śledzę literaturę z tej dziedziny i ... mało się tu dzieje nowego. To w sumie dobry to znak, be jest symptomem dojrzałości dziedziny wiedzy. Tak, dojrzałości. W zasadzie trudno tu coś nowego wynaleźć, raczej okazuje się, że "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu". [...]Podsumowując: wartością dodaną mającą, wartość rynkową dla odbiorcy (klienta) jest to co powoduje, że ONI przychodzą do nas :). Jest to nasz produkt ale MY (dostawca) jesteśmy częścią tego produktu! Dowodem na to jest pojęcie marki, kojarzymy ją z dostawca (producentem). Nie ma znaczenia sam brązowy napój z bąbelkami, one wszystkie smakują podobnie, znaczenie na także Nazwa i Logo reprezentujące Konkretnego Producenta.Czemu korzystam z mojego modelu? Otóż kluczową cechą modelu dla potrzeb analizy systemowej jest traktowanie go, pojęć z których się składa, jako pewnej przestrzeni nazw (conceptów) spełniających podstawową zasadę wzajemnego wykluczania się definicji pojęć. Dlatego nie łączę nigdy kosztów razem, rozdzielam koszty zasobów i koszty materiałów służących do wytworzenia produktów (pierwsze należą do nas, amortyzujemy je, drugie kupujemy w procesie zaopatrzenia by całkowicie je zużyć). Aktywności i zasoby zaś łączę pojęciem Proces Biznesowy, który modeluje ścisły związek pomiędzy zasobami (w tym role) a ich wytworami. To pozwala budować zstępującą hierarchie dekompozycji, uszczegóławiające każde z tych pojęć.