Z cyklu mity OpenSource: Kwietniowa awaria OpenSSL, w wyniku której serwery dosłownie ?krwawiły? poufnymi danymi (stąd w języku angielskim błąd ten nazwano ?heartbleed?), jest niezaprzeczalnym dowodem na to, że otwarte kody źródłowe nie są ani analizowane ani testowane mimo wielu możliwości weryfikacji otwartego oprogramowania w celach bezpieczeństwa. Dlaczego open source nie jest tak bezpieczny, jak powinien? - Computerworld.
otwartość oprogramowania (kodu) czyni go bardziej wiarygodnym, otwartość kodu skłania jego twórców do podnoszenie jego jakości (wstyd zabrania partaniny ;)), to czy jest darmowy czy nie, zależy wyłącznie od modelu biznesowego sprzedaży: twórca sam ustala czy zarabia na licencjonowaniu kodu czy na swojej wiedzy i pracy, "zamykanie kodu", to kwestia subiektywnego uznania twórcy kodu, czy stanowi on (treść) chronione know-how (jego przewagę konkurencyjną) czy nie... ale warto dodać, że przewaga stojąca na takiej tajemnicy ma jednak gliniane nogi (jak każda przewaga bazująca w 100% na tajemnicy).
W wielu polskich firmach zarządy są - wbrew temu co sami o sobie myślą - bardzo słabe. Wyposażenie handlowca to wynik żądań handlowca a nie realnych potrzeb jego sponsora. Drogi samochód i wydatki na paliwo porównywalne z comiesięczną ratą leasingową na ten samochód, z reguły wygrywają z oprogramowaniem wspomagającym zarządzanie, z bardzo prostego powodu: samochód widać gołym okiem a wydatki na paliwo "świadczą o tym, że handlowiec ciężko pracuje", oprogramowanie (15EUR za licencje miesięcznie to tylko 60zł kosztów na osobę!) z "gatunku" CRM nie przynosi żadnych korzyści handlowcom nastawianym na "dojenie pracodawcy" i żadnych korzyści właścicielom firm, których jedyna wiedza o sprzedaży zamyka się na tezie "trzeba być u klientów i sprzedawać".