Wstęp
Dzisiejszy wpis to efekt lektury artykułu Pani Mec. Marty Pasztaleniec na stronie IP Procesowo. Kluczowe dla dzisiejszego wpisu jego fragmenty to:
Programy komputerowe w świetle krajowego prawa autorskiego korzystają ze szczególnej ochrony. Z uwagi na ich specyfikę wyłączono stosowanie niektórych regulacji z ogólnej części prawa autorskiego, w szczególności przepisów dotyczących dozwolonego użytku, który umożliwia w ściśle określonych okolicznościach korzystanie z utworów bez zgody twórcy, a nawet wbrew takiej zgodzie. Co do zasady zatem jakiekolwiek zwielokrotnienie programu komputerowego wymaga zgody twórcy. […]
Spór ma swą genezę w 2005 r. kiedy to Google nabył startup Android Inc i rozpoczął starania by wejść na rynek smartfonów, tworząc platformę do budowy systemów dla urządzeń mobilnych. Platforma w swym założeniu miała być nieodpłatna po to by popularyzować środowisko Google. Jako że język programistyczny Java był wówczas jednym z najbardziej popularnych i powszechnych wśród programistów, Google podjął rozmowy z Sun Microsystems ? twórcą Java ? na temat licencjonowania całej platformy Java. Ostatecznie zdecydował się jednak na budowę własnej platformy. Aby jednak zapewnić jej powszechność i łatwość stosowania wśród programistów zastosowano w nim nazwy funkcji i formatów danych charakterystyczne dla języka Javy. Google de facto opracował własne odpowiedniki funkcji Javy i nadał im nazwy takie same jak w Javie. Oracle, po przejęciu spółki Sun Microsystems, pozwał w 2010 r. Google o naruszenie przysługujących Oracle praw autorskich i patentów. Zarzucono Google skopiowanie blisko 11 500 linii deklaracji API programu Java (co stanowiło 0,4 % deklaracji). […]
Sąd uznał, że działanie Google było ?zgodne z kreatywnym ?postępem?, który jest podstawowym konstytucyjnym celem samego prawa autorskiego?. Według sądu dozwolony użytek pełni więc istotną rolę w rozwoju oprogramowania, a prawo autorskie nie powinno hamować tego rozwoju. (żr.: Dozwolony użytek programów komputerowych ? jak Google pokonał Oracle w USA).
Powyższy tekst wskazuje na dwa ciekawe aspekty oprogramowania, o których dzisiaj napiszę. Pierwszy to tak zwany dozwolony użytek, bardzo często przywoływany w sporach o bezpłatne użycie oprogramowania i zakres tego użycia. Najczęściej dotyczy gier komputerowych ale nie tylko. Drugi to charakter oprogramowania, jakim jest kod źródłowy będący tekstem, oraz efekt ostateczny, jakim jest “komputer realizujący określony mechanizm”, gdzie komputer definiujemy jako “procesor, pamięć i program” . Warto tu zwrócić uwagę na pewien “drobiazg”: autorka (jak wielu innych prawników) traktuje treść programu jako “tekst” i nie raz stosuje analogię do typowych utworów pisanych takich jak proza czy poezja, co jest poważnym błędem. Fragmenty tekstów (esej, praca doktorska, powieść, itp.) bardzo często mają wartość, czego o nie można powiedzieć o oprogramowaniu (nie działa w kawałkach). Owszem, można potraktować fragmenty kodu “literaturowo”, jako przykłady jego struktry i składni (np. literatura na temat wzorców projektowych w inżynierii oprogramowania), jednak nie można mówić o fragmencie kodu, że to “oprogramowanie”, gdyż to z zasady “musi działać”, a jest to możliwe tylko wtedy gdy do komputera załadujemy kompletny program a nie “cytowany fragment”.
(więcej…)