Wymagania pozafunkcjonane czyli jaka architektura

Jak wspomniałem, wielu dostawców oprogramowania jak Rejtan, broni się przed ujawnianiem architektury, swoich produktów. Głównym powodem jest zapobieganie przedwczesnego wyjawienia opisanych wyżej wad systemów z grubym klientem (znacznie rzadziej spektakularny pomysł, w końcu mamy jednak jakieś standardy). Przypadki, w których zakup systemu był relatywnie niski ale koszt utrzymania, rozwoju i dostosowania nie raz wręcz ogromny, to z reguły właśnie zakup systemu w tej kosztownej architekturze. Jak starać się tego unikać? Na etapie definiowania wymagań poza-funkcjonalnych, żądać takich cech jak opisane powyżej czyli własnie: dostęp do całości przez przeglądarkę WWW, niskie wymagania na łącza przy zdalnej pracy i pracy w sieci rozproszonej terytorialnie, oddzielenie komponentu z własną dedykowaną logiką biznesową.

Czytaj dalejWymagania pozafunkcjonane czyli jaka architektura

User Stories, czym jest?

Tak więc programista implementuje logikę biznesową, tę musi jednoznacznie udokumentować analityk, oraz zapewnia uzgodnioną jakość (wymagania pozafunkcjonalne). Ma więc dużo pracy... ale nie powinien podejmować prób wpływu na implementowaną logikę biznesową. Czyli np. "jako sprzedawca, dostaję od klientów zamówienia, na podstawie których muszę wystawiać faktury VAT", do tego analityk doda, np. po analizie otrzymanej partii dokumentów, strukturę zamówienia i faktury VAT oraz "algorytm" wyliczenia podatków. Jeżeli programista zaczyna "lepiej wiedzieć" od zamawiającego, forsując np. prostszą implementację, to znaczy, że przekroczył swoje kompetencje, sam sobie - jako developerowi - robi krzywdę psując to oprogramowanie bo klient i tak prędzej czy później na tych uproszczeniach "polegnie". Rolą analityka są także ewentualne negocjacje z zamawiającym, uproszczeń lub rozwinięć tego opisu. Czy analityk może być "pracownikiem" dostawcy? Jak sądzicie?

Czytaj dalejUser Stories, czym jest?

Inżynieria wymagań

Wymagania interesariuszy. Moja definicja interesariusza (jedna z wielu): osoba (podmiot) zainteresowana zaistnieniem produktu, na którą pojawienie się produktu ma wpływ. Nie raz jestem pytany czy interesariusz ma prawo zgłaszania wymagań. Jeżeli ma coś do powiedzenia podczas odbioru produktu to znaczy, że ma wymagania. One mogą być jednak niejawne czyli taki interesariusz nie zgłasza wymagań ale ma wpływ na odbiór produktu, należy go koniecznie zidentyfikować. Jeżeli zaś ktoś nie ma nic do gadania przy odbiorze produktu nie jest interesariuszem (ang. stakeholder, kluczem jest tu 'holder' czyli dysponent mający coś do powiedzenia, mający wpływ). Tak wiec interesariusz to ktoś kto, na swoim poziomie ogólności, także musi umieć określić, kiedy uzna, że produkt spełnia jego wymagania. Jak nie potrafi, ktoś musi mu pomóc...analityk :)). I tu rola analityka. Interesariusz spisuje co mu przyjdzie do głowy swoim językiem, analityk upewnia się, że zrozumiał, doprowadza je do postaci testowalnej i klasyfikuje "wymagania" jako "źródło: konkretny interesariusz" (bo każde wymaganie musi mieć właściciela). Proszę zwrócić uwagę, że interesariuszem jest także użytkownik jeżeli tylko ma coś go powiedzenia w projekcie :).

Czytaj dalejInżynieria wymagań

Analiza wymagań – zrozumienie

Dzisiaj krótki artykuł o wymaganiach dziedzinowych. W jednym z poprzednich artykułów pisałem o wymaganiach, że problem tkwi w ich zrozumieniu i o tym, że przyszły użytkownik nie powinien pisać "jaki ma być ten program", bo popycha projekt w stronę chaotycznych oczekiwań. I tu  jest sedno: analiza nie powinna być tylko pasmem wywiadów, którego produktem będę setki stron zapisów z ankiet i przeprowadzonych rozmów. Analiza, to duża praca, której celem powinno być zrozumienie a nie tylko opisanie. (Analiza wymagań na oprogramowanie czyli opisanie czy zrozumienie). Wymagania najczęściej dzielimy na funkcjonalne i…

Czytaj dalejAnaliza wymagań – zrozumienie

Recepta na porażkę

recepta na porażkę: Wymagania zbieraj wyłącznie jako efekt burz mózgów i wywiadów z przyszłymi użytkownikami oraz ich przełożonymi, niech wszyscy spiszą je w postaci tabeli np. w arkuszu kalkulacyjnym i edytorze tekstu. Organizuj długie spotkania warsztatowe, po których powstają kolejne wiersze w tabelach. Wszystkie dodatkowe ustalenia załatwiaj mailem ad-hoc. Tak powstałą listę nazwij Wymagania i daj do realizacji. Projekty informatyczne to zawsze nowy cel i nowa droga ale dobrze znane środowisko. Dlatego wzorce jak najbardziej mają sens, ale nie recepty bo te tu nie mają zastosowania. Antywzorce, hm..., znamy statystyki i mimo to stale podejmowane sa nowe projekty, w których kluczową metodyką pracy jest warsztat-dyktafon, to czy zapisujemy to jako slajdy prezentacji czy z pomoc nawet bardzo dobrego narzędzia CASE nie ma żadnego znaczenia jeżeli faktycznie zapisujemy jedynie to, opis i obrazki, co podyktuje Święty User. Na zakończenie jedno zdanie: pojawienie się metod zwinnych (rok 2001, Agile Manifesto) nie zmieniło tej czarnej statystyki nawet o jotę, więc nic wskazuje na to, że są one w czymkolwiek lepsze. Wiadomo zaś, że stosowanie metod formalnych jest bardzo skuteczne ale kosztowniejszej od opisanych wyżej maili, arkuszy i tekstów. Jednak jeżeli średnie przekroczenie kosztów dochodzi do 200% to znaczy, że jednak metody formalne są per saldo znacznie tańsze... a są stosowane tam, gdzie "ryzyko jest duże" a przynajmniej ryzyko nie jest ignorowane. Czemu jednak tak rzadko stosuje się metody formalne? Bo jest różnica pomiędzy wiedzieć a umieć... Jeżeli więc ktoś mówi, "nie rób tego tak, bo to się raczej nie uda" (powyższe statystyki) to warto tego posłuchać i zapytać o pozostałe 20% bardziej udanych projektów.

Czytaj dalejRecepta na porażkę

Gdzie się realizują wymagania

Bardzo często spotykam, pewnie nie ja jeden, specyfikacje wymagań zawierające zapisy "oczekiwań użytkowników". Bardzo często słyszę także, że to przyszły użytkownik oprogramowania powinien być źródłem wymagań. nic bardziej błędnego.. [...] Więc np. wymaganie "system powinien pozwalać na budowanie dowolnych rabatów sprzedaży do stałych klientów" (także cytat z pewnej specyfikacji systemu CRM) jest pustym stwierdzeniem. Po pierwsze jak te rabaty są naliczane, po drugie czy aby na pewno mechanizm pozwala na "dowolne rabaty"... Jak to opisać? Tu powinny się pojawić np. tablice decyzyjne a nie lakoniczne "dowolne rabaty". Na zakończenie uwaga: jeżeli planujemy kupić gotowe oprogramowanie, to ono już (gdzieś tam) istnieje, i specyfikowanie szczegółów opisujących dokładnie elementy pracy z interfejsem użytkownika i enigmatyczne opisy tego jak "system liczy", jest bezwartościowe. Raczej wywoła listę tak zwanych kastomizacji (zwanych gdzieniegdzie zabójcami projektów :)). Tak jednak właśnie wyglądają najczęściej specyfikacje pisane rękami przyszłych użytkowników: opiszą oni to z czym się stykają i co znają ale w ogóle nie opiszą wnętrza, którego najczęściej po protu nie rozumieją (i nie muszą bo to nie ich rola), wtedy specyfikacje systemów CRM pisane rękami przyszłych użytkowników - np. sprzedawców - zawierają właśnie bezwartościowe zapisy w rodzaju: "system powinien pozwalać na budowanie dowolnych rabatów sprzedaży do stałych klientów" a nie zawierają opisu jak te rabaty wyliczać. Odpowiadając na tytułowe pytanie: wymagania (funkcjonalne) realizują się w modelu dziedziny systemu, którego nie zawiera większość znanych specyfikacji wymagań... a warunkiem poprawnego wyboru oprogramowania są oczekiwania co do efektów przetwarzania.

Czytaj dalejGdzie się realizują wymagania

Proces zbierania i analizy wymagań u developera

Analiza Biznesowa i specyfikacja wymagań opracowana metodą opisywaną tu i na stronach OMG, jest od tej ostatniej (grupa konsultantów i sesje warsztatowe) znacznie tańsza. W czasie trwa podobnie, jednak robi to z reguły jedna osoba (tak! ale przy założeniu ma stosuje zaawansowane narzędzia CASE nie tylko do tworzenia diagramów ale także do ich weryfikacji śladowania zarządzania spójnością modeli itp.), a efektem jest projekt logiczny a nie dopiero lista wymaganych cech. Korzyść jest więc podwójna. Jeżeli zrobi to Analityk wynajęty przez Klienta a nie Dostawcy, to wszelkie prawa (know-how) do projektu pozostają po stronie nabywcy. Można powiedzieć, że to trudne i kosztowne. Trudne owszem, wymaga doświadczenia i wiedzy zarówno z zakresu zarządzania jak i inżynierii oprogramowania. Per saldo, wliczając w to koszty modyfikacji na etapie wdrażania i odkrywania wymagań (wady specyfikacji nie poddającej się weryfikacji) jest to proces zawsze tańszy (badania kierowników projektów wskazują, że zła jakość wymagań generuje dodatkowe koszty rzędu 60% wartości projektu, koszt takiej analizy nie przekracza zaś 20%). Do tego pojawiają się potencjalne koszty nieujawnione klientowi: prawa autorskie do projektu i aplikacji. Jeżeli firma będąca wykonawca oprogramowania robi analizę swojego klienta i potem mu sprzedaje prawa do jej wyników wraz z dostarczanym oprogramowaniem, to jest to klasyczny przypadek anegdoty o konsultantach, którzy zapytani o to która jest godzina, proszą Cie o Twój zegarek, odpowiadają na pytanie która godzina i wystawiają fakturę za usługę i także za zwracany Ci Twój zegarek.

Czytaj dalejProces zbierania i analizy wymagań u developera

Koniec treści

Nie ma więcej stron do załadowania