Jakiś czas temu mia­łem kolej­ną przygodę:

  • wyko­na­łem pewien pro­jekt obie­cu­jąc klien­to­wi, że przy­szłe ewen­tu­al­ne roz­bu­do­wy i inte­gra­cje będą rela­tyw­nie mało kosztowne,
  • wyko­naw­ca zigno­ro­wał zale­ce­nia i pro­jekt, prze­ro­bił model dzie­dzi­ny uprasz­cza­jąc go moc­no, nor­ma­li­zu­jąc (!) moje dia­gra­my klas ukry­wa­jąc to przede mną (pro­jekt był załącz­ni­kiem do umowy),
  • po pew­nym cza­sie poja­wi­ła się potrze­ba inte­gra­cji z nowym ERP,
  • klient do mnie dzwo­ni, że wyko­naw­ca apli­ka­cji za tę inte­gra­cje żąda kwo­ty znacz­nie więk­szej niż pier­wot­nie planowana,
  • pytam wyko­naw­ce o uza­sad­nie­nie kosz­to­ry­su i tu odkry­cie: zaim­ple­men­to­wa­ny model dzie­dzi­ny jest zupeł­nie inny niż w moim projekcie.

Gdyby zro­bi­li zgod­nie z pro­jek­tem inte­gra­cja była by znacz­nie tań­sza (co sami przy­zna­li) a teraz cze­ka tę fir­mę alter­na­ty­wa: kara za wyko­na­nie zmian w pro­jek­cie poza umo­wą, pra­ca poni­żej kosz­tów, wszy­scy się chan­dry­czą bo czas ucie­ka.… Po dru­gie wyko­naw­ca, któ­ry skła­da­jąc ofer­tę zaak­cep­to­wał pro­jekt (wyma­ga­nia) a potem negu­je treść tego pro­jek­tu … kim jest?

Dlatego w chwi­li wol­ne­go cza­su pole­cam dys­ku­sję na GL, gdzie napi­sa­łem proś­bę do programistów:

Jak dosta­je­cie wyni­ki obiek­to­wej ana­li­zy świa­ta rze­czy­wi­ste­go” to nie zamie­niaj­cie jej, nie uprasz­czaj­cie itp. tyl­ko przyj­mij­cie z poko­rą model tego świa­ta bo języ­ki obiek­to­we powsta­ły po to by Wam to uła­twić a nie nie po to by zmie­nić para­dyg­mat. Zawsze może­cie zapy­tać auto­ra jaki maił w tym cel i omó­wić to.

Jak pisze­cie kod, któ­re­go celem jest szy­fro­wa­nie trans­mi­sji, ren­de­ro­wa­nie obraz­ków itp. to rób­cie to jak naj­le­piej potra­fi­cie ale jak imple­men­tu­je­cie model dzie­dzi­ny, czy­li logi­kę biz­ne­so­wą, to daj­cie mu spo­kój, to nie Wasz pro­blem, po pro­tu sko­piuj­cie go, a jak Wasz ana­li­tyk nie potra­fi Wam dać takie­go mode­lu obiek­to­we­go to zmień­cie analityka…

Zalecenie dla zama­wia­ją­cych: zawsze patrz na ręce wyko­naw­cy… ten nie­uczci­wy wyko­naw­ca miał małe­go pecha bo mia­łem aktyw­ną umo­wę na nad­zór autor­ski. A na popra­wę humoru:

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Kamila Vestergaard

    Bo wyko­naw­ca zawsze wie lepiej 🙂 skad ja to znam.

    wyko­naw­cy zawsze muszą dawać upust swo­ich kom­pe­ten­cji” – dla mnie o wie­le gor­szą sytu­acją (ponie­waż zde­cy­do­wa­nie czę­ściej mam z tym do czynienia)jest to, kie­dy pro­gra­mi­sta robi po swo­je­mu funk­cjo­nal­no­ści nie­za­leż­nie od gra­fik, wire­fra­me­’ów, dia­gra­mów i zale­ceń, bo jego zda­niem to będzie lepiej wyglą­da­ło” i to bar­dziej się spodoba”. 

    a klient na pyta­nie dla­cze­go sie na to zgo­dził odpo­wia­da bo wyko­naw­ca mówił, że tak będzie lepiej”. porażka 😉

    1. Jarek Żeliński

      Moja zna­jo­ma, dzien­ni­kar­ka, nazy­wa to: bo cza­sem jest tak, że ktoś uwa­ża, że jest mądrzej­szy od radia” 🙂 , nie­ste­ty krzyw­dę robią sobie klien­ci, któ­rzy naj­pierw pła­cą za kom­pe­ten­cje ana­li­ty­ka a potem igno­ru­ją efek­ty jego pra­cy, zawie­rza­jąc komuś, kto ma inny cel on sam. Na szczę­ście cza­sa­mi dobra umo­wa (jak ta tu opi­sa­na) chro­ni takich klien­tów przed nimi samy­mi…:) i chy­ba cza­sa­mi o to wła­śnie cho­dzi w pra­cy z dobrym analitykiem. 

Skomentuj Kamila Vestergaard Anuluj pisanie odpowiedzi

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.