Chwila spo­ko­ju w kolej­ny naj­dłuż­szy week­end” więc jest czas na reflek­sje. Ja mam taki zwy­czaj, że prze­glą­dam od cza­su do cza­su pro­gno­zy z przed lat by porów­nać z dniem dzi­siej­szym czym z tym co pro­gno­zo­wa­no”. Popatrzmy tu, w roku 2003 napi­sa­łem, że:

Nadwieszą war­tość ma sama apli­ka­cja a tak na praw­dę funk­cjo­nal­ność jaką oferuję.

(Zarządzanie IT w cza­sach nowych wyzwań ryn­ko­wych).

Powyższy dia­gram to pro­gno­zy nakła­dów na poszcze­gól­ne ele­men­ty sys­te­mów IT. Powyższe bada­nia były publi­ko­wa­ne w 2003 roku. Rok 2010, Gartner publi­ku­je wyni­ki ankiet (dane fak­tycz­ne za 2010):

  • sprzęt kom­pu­te­ro­wy – 353 mld USD (25%),
  • opro­gra­mo­wa­nie – 232 mld USD(17%),
  • usłu­gi IT – 821 mld USD (58%),

Tu nale­ży się uwa­ga, że znacz­ny udział usług to obec­nie usłu­gi zwią­za­ne z two­rze­niem opro­gra­mo­wa­nia tak zwa­ne­go dedy­ko­wa­ne­go lub jego dosto­so­wy­wa­nia. Moim zda­niem moż­na uznać pro­gno­zę IDC z 2003 roku za tra­fio­ną. Obserwując nie tyl­ko prze­tar­gi pro­por­cje te wyda­ją się jak naj­bar­dziej trafne.

Warto zwró­cić uwa­gę, że obec­na zło­żo­ność opro­gra­mo­wa­nia wspo­ma­ga­ją­ce­go biz­nes, prak­tycz­nie unie­moż­li­wia sku­tecz­ne wdro­że­nie bez wspar­cia. Czasy gdy kupu­ją­cy sam sobie coś zro­bił” raczej bez­pow­rot­nie minę­ły. To co obser­wu­ję, to migra­cja znacz­nej czę­ści usług z obsza­ru tech­no­lo­gicz­ne­go (głów­ny pro­blem to insta­la­cja i uru­cho­mie­nie) do obsza­ru biz­ne­so­we­go (głów­ny pro­blem to zmia­na orga­ni­za­cji jaką powo­du­je wdro­że­nie nowych narzę­dzi IT).

Na tym eta­pie poja­wia się potrze­ba poprze­dze­nia insta­la­cji opro­gra­mo­wa­nia (wybór, zakup i wdro­że­nie) ana­li­zą i pro­gno­zo­wa­niem (pre­dyk­cją, prze­wi­dy­wa­niem) skut­ków tego wdro­że­nia. Bardzo istot­ne jest, nie to czy pro­dukt zadzia­ła” a to do cze­go pla­nu­je­my go użyć i czy się spraw­dzi. Na nad­cjo­dzą­cy okres IDC prze­wi­su­je, że:

Motorem roz­wo­ju jest wymia­na prze­sta­rza­łych i skom­pli­ko­wa­nych sys­te­mów infor­ma­tycz­nych w pol­skich przed­się­bior­stwach. Według Jarosława Smulskiego, ana­li­ty­ka IDC, usłu­gi i opro­gra­mo­wa­nie w Polsce będą coraz bar­dziej docho­do­we. Na świe­cie seg­men­ty te oraz sprzęt mają mniej wię­cej po jed­nej trze­ciej udzia­łu w sprze­da­ży, w tym kie­run­ku będzie zmie­rzał i pol­ski rynek. IDC jed­no­cze­śnie wska­zu­je czyn­nik ryzy­ka, któ­ry może prze­szko­dzić w reali­za­cji pro­gno­zo­wa­ne­go sce­na­riu­sza. Są nim ostroż­ne wydat­ki inwe­sty­cyj­ne firm, zwią­za­ne z moż­li­wą kolej­ną falą kry­zy­su. (za Artykuły ? Raporty i ana­li­zy: IDC: 2011 r. na ryn­ku IT ? CRN).

Patrząc na pro­jek­ty, któ­re znam lub w któ­rych bra­łem udział teza wyda­je się być wia­ry­god­na. Osobiście mam inne wąt­pli­wo­ści: jakość tych pro­jek­tów nie raz dale­ko odbie­ga od ocze­ki­wań nabyw­ców… nie­jed­no­krot­nie dosta­je listy o tre­ści zbli­żo­nej do (frag­ment auten­tycz­ne­go listu ini­cju­ją­ce­go jeden z moich projektów):

Niestety mimo naj­wyż­szej sta­ran­no­ści i zaan­ga­żo­wa­nia z naszej stro­ny jeden z GoldPartnerów i jed­no­cze­śnie lau­re­at nagro­dy part­ne­ra roku fir­my Microsoft zdo­łał mode­lo­wo poło­żyć na łopat­ki” nasz pro­jekt. W związ­ku z tym pew­nie będę miał przy­jem­ność popra­co­wać z Panem. Jak się domy­ślam, praw­do­po­dob­nie w ten wła­śnie spo­sób tra­fia do Pana więk­szość klientów.

Niestety tak wła­śnie jest, są to skut­ki łącze­nia roli ana­li­ty­ka, pro­jek­tan­ta i wykonawcy…

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Ten post ma 25 komentarzy

  1. jacek2v

    Niestety tak wła­śnie jest, są to skut­ki łącze­nia roli ana­li­ty­ka, pro­jek­tan­ta i wykonawcy…”
    Z moje­go doświad­cze­nia, czę­ściej są to skut­ki hur­ra opty­mi­stycz­ne­go podej­ścia do pro­jek­tu, czy­li odwa­la­niem mene­dżer­skiej robo­ty” lite­ral­nie zgod­nie z umo­wą, a potem zwa­la­nie, że klient nie wie­dział cze­go chciał 🙂

    1. Jarek Żeliński

      Powód o wdzięcz­nej nazwie klient nie wie­dział cze­go chciał” to wła­snie efekt pro­ste­go zabie­gu: rezy­gna­cja z dobrej ana­li­zy, któ­ra dała by jako pro­dukt opis tego co ma zostać dostar­czo­ne”. Naiwny klient się począt­ko­wo bar­dzo cie­szy. Z regu­ły sam pierw­szy wyci­na z budże­tu poprze­dza­ją­cą wdro­że­nie ana­li­zę, bo Pan od ERP (a cho­dzi za nim już od roku) mówi, że to nie potrzeb­ne, i oni zro­bią to lepiej. Potem dostaw­ca robi jakiś doku­ment będą­cy zlep­kiem tre­ści ankiet, burzy mózgów i wywia­dów. Tak powsta­je nie­spój­ny, bar­dzo niskiej jako­ści doku­ment, na bazie któ­re­go wdra­żać moż­na w nie­skoń­czo­ność… Na zakoń­cze­nie, zado­wo­lo­na z przy­cho­dów fir­ma wdra­ża­ją­ca i kasto­mi­zu­ją­ca bez efek­tu sys­tem ERP, rado­śnie stwier­dza, że klient nie wie cze­go chce”, w koń­cu na eta­pie tego co nazwa­li ana­li­zą odpy­ta­li klien­ta… Obserwacje: stan­dar­do­we prze­kro­cze­nie budże­tu (bada­nia ryn­ku) to ok. 200%, koszt wycię­tej z budże­tu ana­li­zy to rzad­ko kie­dy wię­cej niż 20% budże­tu… komen­tarz zbęd­ny… Jeżeli dostaw­ca ERP jest tak­że auto­rem ana­li­zy i pro­jek­tu, to zama­wia­ją­cy nie ma żad­ne­go wpły­wu na to co dosta­je, pomi­jam, że nie ma tak­że żad­nych praw do same­go doku­men­tu projektu.

      W kwe­stii tego jaką ana­li­zę robi dostaw­ca a jaka powin­na to poprze­dzić: http://it-consulting.pl/autoinstalator/wordpress/?s=analiza+przedwdro%C5%BCeniowa

  2. jacek2v

    …to zama­wia­ją­cy nie ma żad­ne­go wpły­wu na to co dosta­je, pomi­jam, że nie ma tak­że żad­nych praw do same­go doku­men­tu projektu.”
    Tu się nie zgo­dzę, zama­wia­ją­cy zawsze ma wpływ. Tylko rzad­ko z tego zda­je sobie sprawę 🙂

    To co Pan opi­su­je to prze­waż­nie men­tal­ny pro­blem” firm któ­re sprze­da­ją pro­dukt, a nie usłu­gę, oraz klien­tów, któ­rzy kupu­ją goto­wy pro­dukt, myśląc, że będzie taniej/lepiej. Równie dobrze moż­na zro­bić dobrą ana­li­zę wewnątrz fir­my zorien­to­wa­nej na świad­cze­nie usług, jak i przez oddziel­ne­go dostaw­cę analizy.
    Oczywiście oddziel­ny dostaw­ca ma zale­tę spe­cja­li­za­cji”, poprzez któ­rą musi utrzy­mać się na ryn­ku:). Ale tak­że nic nie stoi na prze­szko­dzie, aby fir­ma któ­ra dosta­ła kon­trakt, zatrud­ni­ła nie­za­leż­ne­go analityka.
    Proste sta­wia­nie w opo­zy­cji ana­li­ty­ka i wyko­naw­cy prze­waż­nie nic dobre­go dla klien­ta nie przynosi.

    1. Jarek Żeliński

      słusz­na uwa­ga, doda­je: zama­wia­ją­cy nie ma wpły­wu bo nie ma sto­sow­nych kom­pe­ten­cji bo samo­dziel­nie opra­co­wać wyma­ga­nia na nową tech­no­lo­gię… do tego nie raz nie ma kom­pe­ten­cji ana­li­tycz­nych do udo­ku­men­to­wa­nia mode­lu biz­ne­so­we­go wła­snej orga­ni­za­cji, w pozo­sta­łych przy­pad­kach (ma kom­pe­ten­cje) ma wpływ”. Problem powsta­je gdy już nawet w nie­wiel­kiej fir­mie wyma­ga­nia są nagi­na­ne” pod dyk­tan­do pra­cow­ni­ków, któ­rych inte­res jest innych niż spon­so­ra pro­jek­tu (wła­ści­ciel). Czasem mam wra­że­nie, że wdro­że­nie bar­dzo przy­po­mi­na nowy sys­tem wyna­gro­dzeń wdra­ża­ny przez związ­ki zawo­do­we.… Nie mam nic prze­ciw­ko np. związ­kom zawo­do­wym, ale jeże­li poja­wia się ryzy­ko bra­ku obiek­ty­wi­zmu to war­to je zmi­ni­ma­li­zo­wać anga­żu­jąc do pro­jek­tu ludzi z poza układu”…

  3. jacek2v

    Problem powsta­je gdy już nawet w nie­wiel­kiej fir­mie wyma­ga­nia są ?nagi­na­ne? pod dyk­tan­do pracowników,”
    Zgadzam się, tu dotknął Pan następ­nej real­nej bolączki 🙂

    ” anga­żu­jąc do pro­jek­tu ludzi ?z poza układu??”
    To zale­ży od klienta/firmy oraz zaufa­nia spon­so­ra do wła­snych ludzi. Jeśli nie ufa to albo to jest tzw. budże­tów­ka” :), albo źle się dzie­je” w fir­mie 🙂 Jest też opcja, że nie mają umie­jęt­no­ści to wte­dy jak naj­bar­dziej wska­za­na jest opcja z zewnętrz­nym wspar­ciem. Ale zawsze bez umo­co­wa­ne­go przed­sta­wi­cie­la klien­ta nic z tego dobre­go nie wynik­nie … dla klienta 🙂

    1. Jarek Żeliński

      Czym innym jest umo­co­wa­ny przed­sta­wi­ciel klien­ta” bo bez nie­go fak­tycz­nie jest cięż­ko a co inne­go to fakt, że prak­tycz­nie żaden pra­cow­nik nie patrzy na swo­ją fir­mę cało­ścio­wo, każ­dy ma swój kon­tekst pra­cy. Co do oso­by z zewnątrz to poży­tek z niej jest taki, że pod­cho­dzi do obcej” fir­my bez emo­cji i widzi wszyst­ko”. Są pew­ne usta­lo­ne zasa­dy na świe­cie, zna­ne od setek lat: nie wol­no w woj­sku dopu­ścić by ludzie z jed­nej rodzi­ny słu­ży­li w tych samych pod­od­dzia­łach, żaden dobry lekarz nie leczy się sam (że o chi­rur­gu nie wspo­mnę), itd..

  4. jacek2v

    …że prak­tycz­nie żaden pra­cow­nik nie patrzy na swo­ją fir­mę całościowo”
    Ja takich spo­tka­łem i to zadzi­wia­ją­co wielu 🙂

    do oso­by z zewnątrz to poży­tek z niej jest taki, że pod­cho­dzi do ?obcej? fir­my bez emo­cji i ?widzi wszystko?”
    Zgadzam się z wyłą­cze­niem widzi wszyst­ko” 🙂 Moim zda­niem w więk­szo­ści firm, oprócz tzw. ogól­nie zna­nych pro­ce­dur, funk­cjo­nu­ją pro­ce­du­ry dru­gie­go obie­gu”. Jakieś takie prze­pły­wy doku­men­tów, czy też infor­ma­cji, nie­for­mal­ne, takie wydep­ta­ne ścież­ki przez park mię­dzy alej­ka­mi. Ułatwiają one i uspraw­nia­ją pra­cę, ale czę­sto nikt się do nich obce­mu łatwo nie przy­zna, dla­te­go waż­ne jest by mieć przy boku, kogoś z ukła­du” 🙂 Może uży­ty prze­ze mnie zwrot umo­co­wa­ny” jest zbyt moc­ny, cho­dzi­ło mi bar­dziej o zaufa­nie i spon­so­ra i całej organizacji.
    Chodzi o to by two­rze­nie prze­pły­wów pra­cy nie odby­wa­ło się tyl­ko na pod­sta­wie życzeń” decy­den­tów, lub teo­rii, bez uwzględ­nie­nia realiów.

    1. Jarek Żeliński

      tyl­ko cza­sem efekt jest taki, że nikt w fir­mie tak na praw­dę nie rozu­mie jak i dla­cze­go ona jesz­cze funk­cjo­nu­je, niko­mu to nie prze­szka­dza (a nawet nie raz nie pozwo­li tego ruszyć) do momen­tu wpro­wa­dza­nia jakiej­kol­wiek zmia­ny, bywa że wystar­czy zawar­cie jakiejś więk­szej umo­wy z jakimś kon­tra­hen­tem, by zawa­lić taką fir­mą dzia­ła­ją­cą z roz­pę­du i nikt nie wie jak”… sta­ra zasa­da, mówią­ca, że jeże­li cze­goś nie kon­tro­lu­jesz to zna­czy, że tym nie zarzą­dzasz”… spraw­dza się dosko­na­le a nie raz bar­dzo boleśnie …

  5. jacek2v

    ?jeże­li cze­goś nie kon­tro­lu­jesz to zna­czy, że tym nie zarządzasz?
    Tu się nie zgo­dzę. Uważam, że to nie­praw­dzi­we zda­nie. Dobre zarzą­dza­nie nie pole­ga tyl­ko na kon­tro­li. Dobre zarzą­dza­nie pole­ga na stwo­rze­niu zespo­łu, w któ­rym ludzie i zada­nia będą paso­wać do siebie.

  6. jacek2v

    I tym, i tym. Firma to też zespół 🙂

    1. Jarek Żeliński

      Firma to model biz­ne­so­wy, two­rze­nie cze­goś co ma war­tość na ryn­ku, ludzie (zespół) to zaso­by tej fir­my. Sam zespół nie two­rzy fir­my… Sam zespół pił­ki noż­nej to za mało, koniecz­ne jest rozu­mie­nie reguł gry…

  7. jacek2v

    Model biz­ne­so­wy jest nic nie wart bez ludzi (zespo­łu). A zespół może funk­cjo­no­wać bez for­mal­ne­go mode­lu biz­ne­so­we­go i two­rzy fir­mę. Są fir­my w któ­rych model biz­ne­so­wy zmie­nia się zależ­nie od tego jacy ludzie pra­cu­ją. I zapew­nia to płyn­ną pra­cę w fir­mie, ponie­waż taki płyn­ny model” (samo­or­ga­ni­zu­ją­cy się), jest prze­waż­nie mode­lem naj­efek­tyw­niej­szym. Oczywiście nie powsta­je on tak sobie” wyma­ga decy­zji i pod­ję­cia kon­kret­nych dzia­łań w firmie. 

    Odnosząc się do przy­kła­du: rozu­mie­nie reguł gry to nie jest w tym kon­tek­ście model biz­ne­so­wy. To są zasady/reguły okre­ślo­ne po to aby dru­ży­ny prze­ciw­ne mia­ły podob­ne szan­se, zaś już wewnątrz zespo­łów, każ­da dru­ży­na sto­su­je cał­ko­wi­cie inne podejście/zasady/strategie. Tu już moż­na mówić o spe­cy­ficz­nym mode­lu biz­ne­so­wym”. Oczywiście moż­na też grać wbrew regułom 🙂

    Należy tu wspo­mnieć o innym rozu­mie­niu sfor­mu­ło­wa­nia: mode­lu biz­ne­so­wy. Model biz­ne­so­wy rozu­mia­ny jako pomysł na biz­nes”. Np. Będę kupo­wał gwoź­dzie w Chinach i sprze­da­wał w Polsce. Wspominam o nim, aby pod­kre­ślić, że nie cho­dzi mi o taki model biznesowy.

    1. Jarek Żeliński

      i tu się nie­co róż­ni­my w poglą­dach :), poję­cie Model Biznesowy ma swo­ją defi­ni­cję i nie zmie­niaj­my jej, ((str. 243) (Grzegorczyk), Definicje mode­lu biz­ne­so­we­go: Model biz­ne­so­wy to meto­da pro­wa­dze­nia biz­ne­su zapew­nia­ją­ća fir­mie utrzy­ma­nie się, tzn. gene­ro­wa­nie docho­du. Model biz­ne­so­wy mówi, jak fir­ma zara­bia pie­nią­dze, poprzez okre­śle­nie jej pozy­cji w łań­cu­chu war­to­ści). Nie jest dobrym pomy­słem uży­wa­nie zna­nych pojęć w innych zna­cze­niach bo to gro­zi nieporozumieniami.

  8. jacek2v

    1.Mam parę wąt­pli­wo­ści co do tej defi­ni­cji, opi­su­ję je poni­żej. Chciałbym zacząć od naj­waż­niej­sze­go. Jeśli już przyj­mie­my tę nie­do­sko­na­łą defi­ni­cję, to w takim razie wg niej model biz­ne­so­wy to tyl­ko część orga­ni­za­cji o nazwie Firma. Idea, pomysł będą­cy pod­sta­wą dzia­ła­nia fir­my, np.: będę tu kupo­wał, a tam sprze­da­wał. Opisujący na naj­wyż­szym pozio­mie abs­trak­cji meto­dę”. Potem jak to się mówi, koń­czy się buja­nie w chmu­rach” tyl­ko zaczy­na się robo­ta, czy­li zatrud­nia­nie ludzi, inwe­sto­wa­nie w nie­ru­cho­mo­ści i sprzęt, budo­wa­nie kul­tu­ry fir­my i pro­ce­dur itd.
    Zatem nie zga­dzam się, że Firma to model biznesowy. 

    2.Myślałem, że korzy­sta Pan ze sfor­mu­ło­wa­nia model biz­ne­so­wy” w kon­tek­ście ana­li­zy przed­się­bior­stwa (o któ­rej roz­ma­wia­li­śmy na począt­ku) i pro­ce­sów któ­re w tym przed­się­bior­stwie zacho­dzą. Zgadzam się, że wła­ści­we jest rozu­mie­nie takie jak Pan przytoczył.

    3.Teraz a pro­pos defi­ni­cji mode­lu b. Ta defi­ni­cja ma błąd logicz­ny: Dochód to nad­wyż­ka przy­cho­du, a do utrzy­ma­nia się wystar­czy, że będzie speł­nio­ny waru­nek: przy­chód >= kosz­ty. Czyli zero­wy dochód (nie­wy­ge­ne­ro­wa­ny) pozwa­la utrzy­mać się firmie.
    Jak w tej defi­ni­cji zmie­ścić róż­ne fun­da­cje? Mają model biz­ne­so­wy, czy też nie? Fundacje z zało­że­nia mają nie gene­ro­wać docho­du. Fundacje ist­nie­ją jako firmy.
    Sprawa następ­na, co jeśli model biz­ne­so­wy nie zapew­nia utrzy­ma­nia? Nie jest mode­lem b.? Ok. to już cze­pia­nie się 🙂

    1. Jarek Żeliński

      1. Każdy pod­miot ma swój model biz­ne­so­wy w duchu pre­zen­to­wa­nej defi­ni­cji bo z cze­goś żyje (każ­da fir­ma, orga­ni­za­cja czy poje­dyn­czy czło­wiek zuży­wa zaso­by do swo­je­go ist­nie­nia, w związ­ku z tym musi je jakoś pozy­ski­wać lub umie­ra). Nie tyl­ko Firma. Model biz­ne­so­wy to tak­że anga­żo­wa­ne zaso­by więc i robo­ta i ludzie (oni z cze­goś żyją.…). 

      2. Model biz­ne­so­wy pod­mio­tu” jako defi­ni­cja, nie zale­ży od tego czym jest dany pod­miot”. Analiza (biz­ne­so­wa) przed­się­bior­stwa ma na celu zro­zu­mie­nie i udo­ku­men­to­wa­nie zasad jego funk­cjo­no­wa­nia i tyl­ko (i aż) tyle. Pamiętajmy, tak­że, że model tu uprosz­cze­nie rze­czy­wi­sto­ści w pew­nym kon­tek­ście, odzwier­cie­dla­ją­cy jej zacho­wa­nia w odpo­wie­dzi na rze­czy­wi­ste bodźce”. 

      3. Dochód to nie nad­wyż­ka. Po dru­gie każ­dy pod­miot w rozu­mie­niu biz­nes” jest zawsze w pew­nym sen­sie non­pro­fit”: nad­wyż­ki (przy­cho­dy ponad kosz­ty funk­cjo­no­wa­nia) nie ist­nie­ją, bo jeże­li pozy­ska­ne środ­ki nie zosta­ną skon­su­mo­wa­ne jako kosz­ty bie­żą­ce dzia­łal­no­ści, to zosta­ną wypła­co­ne wła­ści­cie­lom jako zysk albo zain­we­sto­wa­ne. W tym sen­sie pod­mio­ty gospo­dar­cze nie gene­ru­ją zysku. Organizacja non­pro­fit po pro­tu nie ma nad sobą wła­ści­cie­la, któ­re­mu odda­wa­ła­by by nad­wyż­kę do skon­su­mo­wa­nia (takim pod­mio­tom nawet nie wol­no tej nad­wyż­ki wypracować!).

      Płyniemy w stro­nę eko­no­mii czy­li odda­la­my się od nie­co tema­tu ;), po dru­gie pro­po­nu­ję korzy­stać z ogól­nie przy­ję­tych defi­ni­cji i zasad tak­że w eko­no­mii, a nie odkry­wa­nie czy two­rze­nie eko­no­mii na nowo ;). Powód jest pro­za­icz­ny: każ­dy organ wła­ści­ciel­ski czy Zarząd fir­my (tak­że orga­ni­za­cji non pro­fit) posłu­gu­je się ogól­nie zna­ną eko­no­mią”, budo­wa­nie wła­snej spo­wo­du­je szyb­ka utra­tę poro­zu­mie­nia i zro­zu­mie­nia ze spon­so­rem pro­jek­tu np. ana­li­tycz­ne­go. Modele biz­ne­so­we to uzna­ne na świe­cie meto­dy pra­cy, doku­men­to­wa­nia czy ana­li­zy, nie ma potrze­by two­rze­nia wła­snych. Model biz­ne­so­wy to model pra­cy fir­my, urzę­du, fun­da­cji itp. nie ma zna­cze­nia for­ma praw­na, zna­cze­nie ma to, że wszyst­kie one wyma­ga­ją środ­ków na swo­je funkcjonowanie. 

      Zwolennikom filo­zo­ficz­ne­go podej­ścia do eko­no­mii i kapi­ta­li­zmu pole­cam książ­kę Sedlaczka Ekonomia dobra i zła. Tam tak­że moż­na prze­czy­tać, ze eko­no­mia jest jed­na od począt­ku świa­ta, zmie­nia­ją się ele­men­ty ety­ki jej upra­wia­nia”.

  9. jacek2v

    Ad.1,2.Ewidentnie nie rozu­mie­my się 🙂 To co Pan opi­su­je to są szcze­gó­ły (zaso­by, ludzie, robo­ta), realizacja.A wg tej defi­ni­cji model b. to meto­da na wyż­szym pozio­mie abs­trak­cji, coś co naj­czę­ściej zosta­ło wymy­ślo­ne przed powsta­niem fir­my, to pomysł na fir­mę. Ja poprzed­nio zro­zu­mia­łem model b. wła­śnie tak jak Pan to teraz opisuje.
    Dla mnie są to dwa cał­ko­wi­cie róż­ne rozu­mie­nia mode­lu biznesowego.
    Model b. wg defi­ni­cji to będę kupo­wał u Chińczyków i sprze­da­wał w Polsce”, teraz opi­su­je Pan model b. jako opis dzia­ła­nia przed­się­bior­stwa, któ­ry np. mówi, że sekre­tar­ka ska­nu­je fak­tu­rę i wysy­ła do odpo­wied­nie­go depar­ta­men­tu”. Z punk­tu widze­nia przy­to­czo­nej przez Pana defi­ni­cji, nie ma zna­cze­nia ten opis dzia­ła­nia sekre­tar­ki – nie jest on istot­ny, nie jest war­to­ścią w firmie.
    Dlatego pro­po­nu­ję wybrać rozu­mie­nie mode­lu biznesowego:
    A.Albo z definicji,
    B.albo jako pro­dukt ana­li­zy biz­ne­so­wej z prze­pły­wa­mi pra­cy, zada­nia­mi, rola­mi, sekre­tar­ka­mi”, por­tie­ra­mi”, wysył­ką, sys­te­ma­mi itd.

    Ad.3 Pisze Pan Dochód to nie nad­wyż­ka” to jest nad­wyż­ka przy­cho­dów nad kosz­ta­mi i tak uczą w szko­łach i tak twier­dzą ency­klo­pe­die 🙂 Np. kolo­sal­ne zna­cze­nie róż­ni­cy mię­dzy przy­cho­dem i docho­dem (jako nad­wyż­ki) jest waż­ne w roz­li­cze­niach z Urzędem Skarbowy. 

    Płyniemy w stro­nę eko­no­mii czy­li odda­la­my się od nie­co tematu”
    Tak i wra­ca­my na kurs 🙂
    Pan twier­dzi, że Model Biznesowy to jest Firma, odno­sząc się do moje­go stwier­dze­nia: Dobre zarzą­dza­nie nie pole­ga tyl­ko na kon­tro­li.” Ja twier­dzę, że to tyl­ko część Firmy i cza­sa­mi zbęd­na, bo ludzie mają więk­szą war­tość niż model b.

    pro­po­nu­ję korzy­stać z ogól­nie przy­ję­tych defi­ni­cji i zasad tak­że w eko­no­mii, a nie odkry­wa­nie czy two­rze­nie eko­no­mii na nowo”
    Nic nie odkry­wam na nowo. Korzystam tyl­ko z Pana definicji.
    Dlaczego uwa­ża Pan, że moja defi­ni­cja docho­du (dochód=przychód-koszty) jest two­rze­niem nowej ekonomii?

    1. Jarek Żeliński

      Twierdzę jedy­nie, ze model biz­ne­so­wy to model opi­su­ją­cy eko­no­micz­ne funk­cjo­no­wa­nie co nie koniecz­nie ozna­cza osią­ga­nie dochodów…

  10. jacek2v

    Twierdzę jedy­nie, ze model biz­ne­so­wy to model opi­su­ją­cy eko­no­micz­ne funk­cjo­no­wa­nie co nie koniecz­nie ozna­cza osią­ga­nie dochodów?”
    Ja też tak uwa­żam :). Ale defi­ni­cja jasno mówi, że cho­dzi o: „…tzn. gene­ro­wa­nie dochodu”

    1. Jarek Żeliński

      Prawdopodobnie jest to bug w tłu­ma­cze­niu (nie­ste­ty jakość WIKI, z niej był to cytat, nie jest naj­lep­sza), wstaw­my w miej­sce dochód” sło­wo war­tość” i będzie OK 🙂 (klu­czo­wa jest fra­za zapew­nia­ją­ce utrzy­ma­nie się”) :))

  11. jacek2v

    Mhh, jakoś nie lubię takich nacią­gań, ale niech będzie 🙂

    PS: Autor jest chy­ba pola­kiem (Grzegorczyk, czy Gregorczyk – wykła­da na SGH :)?), a tu jest cały zestaw defi­ni­cji: https://​mfi​les​.pl/
    Może trze­ba by się odwo­łać do któ­rejś z tych pozo­sta­łych defi­ni­cji. Niestety w każ­dej defi­ni­cji p.Grzegorczyka jest mowa o dochodzie 🙂

    1. Jarek Żeliński

      bo sze­ro­ko poję­ty dochód to przy­cho­dy” 🙂

  12. jacek2v

    Panie Jarosławie to jest wymy­śla­nie nowej defi­ni­cji docho­du” 🙂

    1. Jarek Żeliński

      Nie :), pro­ble­mem jest wie­le kiep­skich tłu­ma­czeń, to nie taki pro­ste prze­tłu­ma­czyć sło­wo inco­me” 🙂 któ­re zależ­nie od kon­tek­stu ozna­cza zarów­no dochód jaki przychód…

      W naszym języ­ku funk­cjo­nu­ją mie­dzy inny­mi poję­cia: obrót, przy­chód, dochód, zysk. pierw­sze dwa i dwa ostat­nie są czę­sto utoż­sa­mia­ne ale też nie raz spo­ty­ka się utoż­sa­mia­nie słów przy­chód i dochód. To tyl­ko powo­dy by two­rzyć w swo­ich doku­men­tach słow­ni­ki pojęć, bo one jak widać, nie są aż tak oczywiste.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.