Relacja ten­den­cyj­na 🙂
Moja wizy­ta na tego­rocz­nych tar­gach po raz kolej­ny potwier­dzi­ła przy­pusz­cze­nia, że tar­gi w obec­nej posta­ci są nie­sku­tecz­ne. Ale kry­ty­ko­wać każ­dy może więc napi­sze co zauważyłem.
Bitwa Niewidomych to sko­ja­rze­nie któ­re nasu­nę­ło mi się na tar­gach tech­no­lo­gii IT kil­ka lat temu. Dlaczego?

Zwiedzam tar­gi zawsze z nadzie­ją, że nie stra­cę cza­su i na szczę­ście mi się uda­je. Uważam, że nawet jeże­li znaj­dę jed­ną inte­re­su­ją­ca mnie rzecz to pie­nią­dze na bilet nie będą stracone.

Ale wróć­my do nie­wi­do­mych. Pierwsze spo­strze­że­nie: widać pro­fe­sjo­na­lizm w przy­go­to­wa­niu wie­lu sto­isk, mate­ria­łów pro­mo­cyj­nych, tre­ści haseł itp.

Prawdopodobnie w wie­lu przy­pad­kach są to pra­ce agen­cji rekla­mo­wych i PR. Widać tak­że że wie­le sto­isk to coś w rodza­ju ?jestem i już?. Siermiężne stan­dar­do­we alu­mi­nio­wo tek­tu­ro­we tar­go­we bok­sy. Ale nawet nie to jest tu istot­ne. Rzecz w tym, że fir­my pono­szą jakieś nie małe kosz­ty na zaist­nie­nie na tar­gach, poświę­ca­ją czas by się do nich przy­go­to­wać a na koniec wysy­ła­ją na nie ludzi, któ­rzy czy­nią je cza­sem stra­co­nym. Standardem jest i było, że pod­cho­dząc do sto­iska sta­wa­łem się natych­miast słu­cha­czem. Zadawałem jakieś pyta­nie doty­czą­ce tego co na sto­isku i cze­go potrze­bu­je i natych­miast czło­wiek na sto­isku wpa­dał w sło­wo­tok. Jeszcze gor­szą rze­czą jakiej doświad­cza­łem było prze­ko­ny­wa­nie mnie czy nawet udo­wad­nia­nie, że to co ja chcę i mówię jest bez sen­su, bo oni (sprze­da­ją­cy?) wie­dzą lepiej co jest dobre (nawet nie pada­ło stwier­dze­nie, że dla mnie).

Open cokol­wiek bądź…
Oczywiście nie mogło zabrak­nąć Linuxa i OpenOffice’a. No i total­na poraż­ka. Zostałem zbom­bar­do­wa­ny teza­mi o tym, ze ta dar­mo­cha jest naj­lep­sza pod słoń­cem. Jest naj­bez­piecz­niej­sza, naj­tań­sza itp. Sprzedaż? Nie! Tylko kon­te­sta­cja ale na to mene­dże­ra się nie namó­wi. Na sto­iskach kró­lo­wa­li entu­zja­ści nie mają­cy z biz­ne­sem wie­le wspól­ne­go (Ci z któ­ry­mi dane mi było roz­ma­wiać). Zapytałem czy wraz z ofer­tą na ?dar­mo­we? opro­gra­mo­wa­nie ofe­ru­ją jakieś zde­fi­nio­wa­ne w umo­wie wspar­cie, zapy­ta­łem wręcz wprost o SLA. No to duże oczy. Mimo, że o pro­duk­tach Microsoft nie zdą­ży­łem jesz­cze sło­wa powie­dzieć to jeden z Panów od razu powie­dział, że tak, inne fir­mę mają coś takie­go jak SLA, nawet Microsoft coś tam obie­cu­je ale i tak kto z tego korzy­sta, oni i tak nie poma­ga­ją. Pytam czy dzwo­nił kie­dyś? Odpowiedź: NIE. Pytam więc czy wraz z dodat­ko­wą opła­tą dosta­nę ten dar­mo­wy ?softłer? wraz z jakimś wspar­ciem. Pan mówi: oczy­wi­ście. No to ja pytam ile tego wspar­cia dosta­nę np. w godzi­nach, czy może ktoś raz poprzy­jeż­dża pomóc w insta­la­cji, może tyl­ko jeden tele­fon moż­na wyko­nać? No i kon­ster­na­cja. W ogó­le Pan wyglą­dał na bar­dzo zasko­czo­ne­go moimi pyta­nia. Mówię, że fir­ma dla któ­rej pra­cu­je a kon­kret­nie jej wła­dze roz­li­cza­ją mnie z tego na co wyda­ją pie­nią­dze i chcą wie­dzieć czy usłu­ga wspar­cia tech­nicz­ne­go za, któ­rą pła­cą (tj. Tu sprze­da­ją­cy chce pie­nią­dze) jest już wyczer­pa­na, jakie zaso­by w fir­mie zastę­pu­je itp. ?No może Pan do nas zadzwo­nić jak coś się będzie dzia­ło?. Ja na to: codzien­nie przez cały rok? .… itd. W każ­dym razie być może jako pro­gra­mi­ście są Ci ludzie pro­fe­sjo­na­li­sta­mi w każ­dym calu ale ktoś kto wydał pie­nią­dze po to by mie­li gdzie postać w ład­nym towa­rzy­stwie zmar­no­wał te środki.

Do kogo ta mowa
Stoiska z Linux’em (tu Aurox) czy OpenOfice’em to tyl­ko skraj­ny przy­pa­dek. Jednak regu­łą na więk­szo­ści sto­isk było to, że sprze­daw­cy mówi­li dużo i tyl­ko o sobie, o fir­mach w któ­rych pra­cu­ją, o pro­duk­tach któ­re sprze­da­ją ale mało kto mówił o mnie, o moich potrze­bach o moim biz­ne­sie. W zasa­dzie jedy­nym sto­iskiem, na któ­rym ktoś się poważ­nie zain­te­re­so­wał tym cze­go szu­kam dla swo­jej fir­my czy dla sie­bie, cze­go potrze­bu­ją żeby mój biz­nes był choć kap­kę lep­szy, wysłu­chał mnie a nie zaga­dał był czło­wiek na sto­isku taj­wań­skiej fir­my ofe­ru­ją­cej tak zwa­ne zin­te­gro­wa­ne kadłub­ki do pro­duk­cji małych kom­pu­te­rów PC lub ter­mi­na­li. To było miej­sce gdzie poczu­łem się przez tę chwi­le jak na tar­gach. Jak więc się dzi­wić, że tar­gi kom­pu­te­ro­we prze­ży­wa­ją kło­po­ty a inne nie, nawet rosną? Bywa tak­że na innych tar­gach i jest jed­na istot­na róż­ni­ca: w innych bran­żach ludzie nie cier­pią na syn­drom fana­ty­ka. Tam na sto­isko przy­cho­dzi sprze­daw­ca, któ­ry wie że jego rola jest ?uszczę­śli­wie­nie? klien­ta pro­duk­tem, któ­ry ofe­ru­je a nie przy­tło­cze­nie go nim i udo­wod­nie­nie, że i tak się na niczym nie zna. Przychodzący na tar­gi klien­ci nie są bez winy ale tu winą jest co inne­go: Ci dość czę­sto uda­ją, że zna­ją się na tym cze­go tu szu­ka­ją. Ale Tych będę bro­nił: co robi ata­ko­wa­ny czło­wiek? Broni się! A jak? Stara się poka­zać, ze też jest kimś na tym ryn­ku. Kółko się zamy­ka: sprze­da­ją­cy nie sprze­da­je a kupu­ją­cy wycho­dzi znie­sma­czo­ny czy nawet obra­żo­ny. Jednak pro­blem jest w tym, ze to kupu­ją­cy ma pie­nią­dze a nie odwrot­nie. Bez zro­zu­mie­nia tego sprze­daw­cy na sto­iskach tar­go­wych będą klau­na­mi a nie sprze­daw­ca­mi. A kupu­ją­cy i tak gdzieś wyda swo­je pie­nią­dze na potrzeb­ne mu rze­czy. Daleki jestem od gene­ra­li­zo­wa­nia ale jed­nak ska­la zja­wi­ska przy­tła­cza. Na tych tar­gach nie było żad­ne­go wiel­kie­go gra­cza ryn­ku inte­gra­to­rów poza jed­nym o któ­rym za chwi­lę. Obecny kształt jaki wyzie­ra z gąsz­czy bała­ga­nu tar­go­we­go to kry­sta­li­zu­ją­ca się impre­za dla MSP (Małe Średnie Przedsiębiorstwa) wła­ści­cie­le małych firm szu­ka­li dla sie­bie pod­ze­spo­łów, atra­men­tów ?iden­tycz­nych z natu­ral­ny­mi? i innych drob­nych łatwo zby­wal­nych w małych skle­pi­kach kom­pu­te­ro­wych towa­rów. Tak więc opła­ci­ło się wysta­wić swo­ją repre­zen­ta­cję Intelowi bo to wła­ści­wy towar we wła­ści­wym miej­scu. Goście byli to głow­nie wła­ści­cie­le małe­go biz­ne­su IT a wystaw­cy to głów­nie pro­duk­ty dla nich adre­so­wa­ne. Ale czy Pałac Kultury i Nauki to miej­sce na kolej­na gieł­dę komputerową?

Bitwa nie­wi­do­mych
Tak więc tar­gi te po raz kolej­ny przy­po­mi­na­ły mi pole bitwy na któ­rym nie­wi­do­mi obrzu­ca­ją się kamie­nia­mi. Osoby na sto­iskach chwa­lą sie­bie a zwie­dza­ją­cy prze­my­ka­ją się skry­cie mię­dzy sto­iska­mi bo nikt nie lubi jak mu ktoś udo­wad­nia, że jest głu­pi. W alej­kach na ludzi polu­ją hostes­sy z ulotkami.

Ale nie ma tego złego… 
Tą jedy­ną, wspo­mnia­ną na począt­ku, inte­re­su­ją­ca rze­czą było zna­le­zie­nie sto­iska Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości gdzie moż­na było bez­płat­nie otrzy­mać bar­dzo dużo mate­ria­łów mie­dzy inny­mi rapor­ty ryn­ko­we na temat małych i śred­nich przed­się­biorstw oraz bar­dzo przy­dat­ne opra­co­wa­nie: E‑GOSPODARKA autor­stwa Adama Krawczyka (ISBN 83 – 88802-63 – 1).

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.