Hm… Historia e‑biznesu to wbrew pozo­rom bar­dzo wdzięcz­ny temat a to dla­te­go, że tak na praw­dę to wca­le nie został on wymy­ślo­ny w ubie­głym roku. Problem (a w zasa­dzie nie­do­mó­wie­nia) bio­rą się z pier­wot­ne­go zało­że­nia jakie jest przyj­mo­wa­ne w wie­lu dzien­ni­kar­skich arty­ku­łach” (a dla mnie pseu­do­fa­cho­wych atrak­cji pod publi­kę) to zna­czy: wszyst­ko zaczę­ło się od Internetu” co jest cał­ko­wi­tą nieprawdą!

Za jeden z naj­lep­szych wzo­rów e‑biznesu (B2B) poda­je się fir­mę CISCO, któ­ra ma sys­tem infor­ma­tycz­ny obsłu­gu­ją­cy mię­dzy inny­mi całą logi­sty­kę dostaw, obsłu­gę zamó­wień, pla­no­wa­nie i koor­dy­na­cję pro­duk­cji (fir­ma CISCO więk­szość pro­duk­cji wyko­nu­je przez pod­wy­ko­naw­ców). Każdy pod­do­staw­ca, odbior­ca pośred­nich i koń­co­wych pro­duk­tów (mię­dzy inny­mi) ma zdal­ny dostęp do sys­te­mu infor­ma­tycz­ne­go MRPII/ERP fir­my CISCO. System ten zawie­ra mie­dzy inny­mi infor­ma­cje o przyj­mo­wa­nych zamó­wie­niach z całe­go świa­ta (on-line). Zamówienia te dzie­lo­ne są na pod­pro­duk­ty, przy­dzie­la­ne są poszcze­gól­nym pod­wy­ko­naw­com, sys­tem kon­tro­lu­je stan ich reali­za­cji itp. Poddostawcy mając wgląd w sys­tem, są od razu infor­mo­wa­ni co mają pro­du­ko­wać. Każdy pod­wy­ko­naw­ca na bie­żą­co kon­tro­lu­je w tym wła­śnie sys­te­mie swo­je pro­ce­sy pro­duk­cyj­ne dzię­ki cze­mu fir­ma CISCO na bie­żą­co zna stan reali­za­cji każ­de­go zamó­wie­nia (w zasa­dzie oni nie pro­du­ku­ją na maga­zyn). Wielu pod­wy­ko­naw­ców pra­cu­je tyl­ko dla CISCO i nie ma wła­sne­go sys­te­mu infor­ma­tycz­ne­go, korzy­sta z tego, któ­ry udo­stęp­nia mu wła­śnie CISCO. Tak więc co tu mamy? Firmę, któ­ra pozwa­la by kon­tra­hent on-line korzy­stał z udo­stęp­nio­ne­go mu sys­te­mu. Czy to odby­wa się na zasa­dzie zdal­ne­go dostę­pu czy też na zasa­dzie auto­ma­tycz­nej wymia­ny infor­ma­cji pomię­dzy dwo­ma sys­te­ma­mi ma tu zna­cze­nie dru­go­rzęd­ne waż­ny jest osią­gnię­ty sku­tek. Czy tu gdzieś była mowa o Internecie? Nie! Może gdzieś się poja­wia ale to nie ma zna­cze­nia. Prawdę mówiąc wie­lu z tych kon­tra­hen­tów ma wła­sne sta­łe połą­cze­nia z CISCO (na koszt CISCO!) Inicjatorem przed­się­wzię­cia była fir­ma CISCO bo im się to bar­dziej opła­ci niż ręcz­ne (w tym papie­ro­we) prze­twa­rza­nie infor­ma­cji do i o kon­tra­hen­tów a w koń­cu o to wła­śnie cho­dzi w e‑biznesie B2B.

Z histo­rii wie­my, że już w latach 60-tych fir­ma IBM dostar­cza­ła kom­pu­te­ry (wte­dy tyl­ko duże bo małych jesz­cze nie było 8-)), któ­re czę­sto były wła­śnie współ­użyt­ko­wa­ne. Wtedy decy­do­wa­ły o tym głów­nie czyn­ni­ki eko­no­micz­ne, ale było. Pojawienie się PC-tów w latach 80-tych dało w zasa­dzie tyl­ko ułu­dę pro­sto­ty. Komputery tra­fi­ły pod strze­chy ale tak­że tra­fi­ły do dużych firm. Biorąc pod uwa­gę, że w natu­rze czło­wie­ka leży pla­no­wa­nie krót­ko­ter­mi­no­we (w zasię­gu pla­nów oso­bi­stych) mało kto oce­niał skut­ki two­rze­nia roz­pro­szo­nych sie­ci. Do tego brak jakich­kol­wiek doświad­czeń tyl­ko poma­gał o tym nie myśleć. Dzisiaj wia­do­mo, że sieć im bar­dziej roz­pro­szo­na tym kosz­tow­niej­sza. Już obser­wu­je­my tren­dy cen­tra­li­zo­wa­nia sys­te­mów. Przeszkody tech­nicz­ne (głów­nie komu­ni­ka­cyj­ne) roz­wią­zy­wa­ne są róż­ny­mi meto­da­mi taki­mi jak doda­tek fir­my CITRIX do WindowsNT czy wła­śnie Internet jako meto­da dostę­pu do odle­głych zaso­bów i apli­ka­cji. Praktycznie pro­ble­my z któ­ry­mi wal­czy­my dzi­siaj były obce użyt­kow­ni­kom kom­pu­te­rów main­fra­me czy UNIX: nie było pro­ble­mu by na jed­nym kom­pu­te­rze pra­co­wa­ły set­ki ludzi i to zdal­nie (wyma­ga­ne zwy­kłe łącze tele­fo­nicz­ne o prze­pu­sto­wo­ści od 2400bps, patrz sta­re fil­my ame­ry­kań­skie). To, że mamy obec­nie pro­ble­my z łącza­mi to obec­na na naszych ekra­nach gra­fi­ka sta­wia­ją­ca znacz­nie więk­sze wyma­ga­nia komu­ni­ka­cyj­ne. To jest wła­śnie pro­blem do zwal­cze­nia. Zaowocowało to róż­ny­mi tech­no­lo­gia­mi typu thin client” (cien­ki klient jako alter­na­ty­wa dla gru­be­go klien­ta zna­ne­go z sys­te­mów client-server).

A co mamy w B2C? Też w zasa­dzie nic nowe­go. Od lat na całym świe­cie zna­ne są skle­py wysył­ko­we. Zainteresowana oso­ba otrzy­mu­je (bądź kupu­je) kolo­ro­wy kata­log pro­duk­tów i z pomo­cą odpo­wied­nie­go for­mu­la­rza wysy­ła pocz­tą zamó­wie­nie. W tym przy­pad­ku Internet znacz­nie uspraw­nia ten pro­ces ale czy czy­ni go atrak­cyj­niej­szym? Chyba nie sko­ro ten sek­tor e‑biznesu roz­wi­ja się znacz­nie wol­niej niż naj­gor­sze nawet pro­gno­zy (nota bene sta­le kory­go­wa­ne in minus). Przywiązanie ludzi do spo­koj­ne­go (kto tego nie lubi) prze­bie­ra­nia w kata­lo­gu czy na pół­kach skle­po­wych sku­tecz­nie hamu­je roz­wój B2C. A może B2C po pro­stu nie jest tak na praw­dę niko­mu potrzeb­ny? Co praw­da na pew­no będzie zawsze ist­nia­ła gru­pa ludzi szu­ka­ją­cych spo­so­bu na szyb­kie, nie zaj­mu­ją­ce cza­su zaku­py ale to nadal są ułam­ki pro­cen­ta (poje­dyn­cze pro­cen­ty ludzi mają­cych dostęp do Internetu). Moim zda­niem B2C roz­wi­nie się na polu usług, głów­nie ban­ko­wych, tele­fo­nicz­nych, dostaw ener­gii oraz kon­tak­tów z urzę­da­mi pań­stwo­wy­mi, gdyż to cze­go tak na praw­dę nikt z nas nie lubi to kolej­ki do okie­nek i urzędnicy.

Jako pod­su­mo­wa­nie moż­na by chy­ba napi­sać, że Internet jako zja­wi­sko stał nowym medium komu­ni­ka­cyj­nym obok pocz­ty, tele­fo­nu, tele­wi­zji czy radia. Ma wie­le zalet ale ma też i wady. Niewątpliwie sta­no­wi sobą rewo­lu­cję ale nie zapo­mi­naj­my, że do tej rewo­lu­cji w Polsce ma dostęp kil­ka pro­cent ludzi a na świe­cie nie wie­le wię­cej. Jako śro­dek maso­wej komu­ni­ka­cji (prze­ka­zu infor­ma­cji) więc jest nie­po­rów­ny­wal­ny np. z pocz­tą, radiem czy tele­wi­zją. Historia tech­no­lo­gicz­ne­go biz­ne­su na odle­głość jest więc dość dłu­ga, nowo­ścią jest tyl­ko doda­nie e” na począt­ku nazwy i dobrze bo tech­no­lo­gie te jed­nak słu­żą nam wszyst­kim jak nie bez­po­śred­nio to pośred­nio. Tak przy oka­zji to cza­sa­mi pyta­ny jestem dla­cze­go porów­nu­ję Internet np. z tele­wi­zją? Proszę zwró­cić uwa­gę na to, że ponad 90% ruchu jaki gene­ru­je prze­cięt­ny inter­nau­ta to ruch przy­cho­dzą­cy! Myszą czy kla­wia­tu­rą w zasa­dzie tyl­ko wybie­ra­my infor­ma­cje, któ­re chce­my do sie­bie przy­cią­gnąć”. Jest to wygo­da w sto­sun­ku do tele­wi­zji bo tu mamy wpływ na to co obej­rzy­my (posłu­cha­my) raczej wybie­ra­jąc porę dnia oglą­da­nia, ale na tym w zasa­dzie głów­ne róż­ni­ce się koń­czą 8-))

Notatka: J.Ż. Czerwiec 2000

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.