Swego cza­su pisałem:

Hipoteza ? osąd, teo­ria, któ­ra nie zna­la­zła jesz­cze potwier­dze­nia w fak­tach, lub w przy­pad­ku hipo­tez mate­ma­tycz­nych nie zosta­ła jesz­cze popraw­nie udowodniona.Stawianie i testo­wa­nie hipo­tez to jeden z pod­sta­wo­wych pro­ce­sów twór­cze­go myśle­nia oraz fun­da­men­tal­ny ele­ment pro­ce­su two­rze­nia nauki. (Źródło: Metoda nauko­wa w ana­li­zie wyma­gań | Jarosław Żeliński IT-Consulting)

Nie raz w toku pro­jek­tów mówię, że moja pra­ca prze­bie­ga w taki – nauko­wy – wła­snie spo­sób: zbie­ram pew­ną nie­wiel­ką par­tię danych, np. dwa, może trzy kom­ple­ty doku­men­tów dane­go pro­ce­su biz­ne­so­we­go, i two­rzę model tego pro­ce­su. Ten model to hipo­te­za: Ten pro­ces tak prze­bie­ga”. Kolejny ruch” to testo­wa­nie mode­lu czy­li pró­ba jest fal­sy­fi­ka­cji, szu­ka­nia w ana­li­zo­wa­nej orga­ni­za­cji fak­tów prze­czą­cych tej tezie. Polega na wysła­niu do recen­zji lub pre­zen­ta­cji opra­co­wa­ne­go mode­lu pro­ce­su. Jeżeli uda się zna­leźć zda­rze­nie lub doku­ment, któ­re­go model pro­ce­su nie tłu­ma­czy (nie opi­su­je go), to zna­czy, że model jest zły (został pod­wa­żo­ny) i nale­ży go popra­wić. Jeżeli w toku recen­zji, żaden recen­zent (recen­zen­tem jest tu eks­pert dzie­dzi­no­wy z obsza­ru dane­go pro­ce­su biz­ne­so­we­go w ana­li­zo­wa­nej orga­ni­za­cji) nie pod­wa­ży mode­lu, zna­czy to, że model jest popraw­ny czy­li odwzo­ro­wu­je to co się dzie­je w orga­ni­za­cji. To pro­ce­du­ra zwa­na meto­dą nauko­wą (model ten musi tak­że speł­niać wymo­gi for­mal­ne czy­li zgod­ność z daną nota­cją, np. BPMN i usta­lo­na prag­ma­ty­ką two­rze­nia tych modeli).

Nie raz mie­wam proś­by” o doda­nie do mode­lu pro­ce­su (jest nim dia­gram np. w nota­cji BPMN) cze­goś nie­po­trzeb­ne­go albo wręcz koli­du­ją­ce­go z zade­kla­ro­wa­ną nota­cją lub prag­ma­ty­ką. Z regu­ły są to jakieś a my cza­sem jest robi­my to tak i tak” albo pro­szę poka­zać jesz­cze to”. Praktycznie zawsze są to nad­mia­ro­we szcze­gó­ły, opi­su­ją­ce pew­ne wybra­ne deta­licz­ne czyn­no­ści, któ­re nie mają pły­wu na mode­lo­wa­ny pro­ces, sta­no­wią jego natu­rę lub detal zawar­ty w doku­men­tach. Elementy, któ­re na eta­pie mode­lo­wa­nia pro­ce­sów z zasa­dy pomi­ja­my bo są udo­ku­men­to­wa­ne w pro­ce­du­rach, zakre­sach obo­wiąz­ków, instruk­cjach obsłu­gi urzą­dzeń, wzo­rach doku­men­tów itp. Drugi ele­ment czę­sto psu­ją­cy mode­le to doda­wa­nie na dia­gra­mach ikon i sym­bo­li z poza nota­cji. Zdarza się to w sytu­acji, gdy popro­si o to któ­ryś z recen­zen­tów lub zro­bi to sam ana­li­tyk, któ­ry nie pora­dził sobie ze zro­zu­mie­niem dane­go zja­wi­ska”.

Takie zbyt szcze­gó­ło­we lub prze­kła­ma­ne dia­gra­my z regu­ły koń­czą życie na śmiet­ni­ku pro­jek­tu” czy­li na nie­uży­wa­nej pół­ce z doku­men­ta­mi po ich zafakturowaniu.

W mode­lach sys­te­mów (wyko­na­nych z uży­ciem nota­cji UML) naj­czę­ściej widu­ję złe (nie­zgod­ne z ich zna­cze­niem) uży­cie sym­bo­li UML. Dotyczy to głów­nie dia­gra­mów klas i dia­gra­mów przy­pad­ków uży­cia. Na dia­gra­mach klas są to naj­czę­ściej błę­dy wyni­ka­ją­ce z myle­nia mode­li poję­cio­wych i mode­li struk­tu­ry na jed­nym dia­gra­mie klas. Na dia­gra­mach przy­pad­ków uży­cia nie raz obser­wu­ję cał­ko­wi­te odej­ście od reguł UML, do sto­so­wa­nia UML tak jak np. Power Pointa czy­li sym­bol jest faj­ny to go uży­je­my do cze­go nam tyl­ko pasu­je”. Ma nie raz miej­sce wpro­wa­dza­nie kurio­zal­nych pojęć, z poza nota­cji UML typu aktor czas”, sys­te­mo­wy przy­pa­dek uży­cia” i inne dzi­wo­lą­gi pro­wa­dzą­ce do ich mno­że­nia, tyl­ko dopeł­nia­ją bałaganu.

Nie raz przy­wo­ły­wa­łem tak zwa­ną „[[Brzytwę Ockhama]]”, jest to meta­fo­ra, mówią­ca, ze w nauce two­rze­nie nowych bytów musi mieć uza­sad­nie­nie, be tego wszel­kie nowe byty” sta­no­wią tyl­ko obraz nie­wie­dzy i nie­zro­zu­mie­nia, ide­olo­gicz­ne­go ukry­cia bra­ku moż­li­wo­ści dowie­dze­nia ist­nie­nia cze­goś. Tu zacy­tu­ję frag­ment pew­ne­go blo­ga (pole­cam lek­tu­rę całe­go cyto­wa­ne­go artykułu):

Nie będziesz mno­żył bytów ponad mia­rę [treść tzw. Brzytwy Ockhama, przyp mój J.Ż.]. Tak jak nie nale­ży bez przy­czy­ny wybie­rać roz­wią­za­nia nad­mier­nie skom­pli­ko­wa­ne­go, tak też nie wol­no dowol­nie doko­op­to­wy­wać do swo­je­go rozu­mo­wa­nia dodat­ko­wych bytów. Nie sto­su­jąc się do tego zaka­zu, dla przy­wo­ła­ne­go wcze­śniej przy­kła­du, mogli­by­śmy ukuć nie­zli­czo­ną ilość kolej­nych wyja­śnień. Katedry i pira­mi­dy mogli prze­cież wznieść przy­by­sze z kosmo­su, cza­ro­dzie­je, duchy, demo­ny, skrza­ty? Byty moż­na mno­żyć bez koń­ca, tłu­ma­cząc nimi każ­de obser­wo­wa­ne zja­wi­sko. A jed­nak nie daje­my wia­ry zapew­nie­niom brzdą­ca twier­dzą­ce­go, że cen­ny wazon w salo­nie uległ destruk­cji w sku­tek dzia­łal­no­ści zło­śli­we­go polter­ge­ista. W każ­dym razie, zna­le­zio­na opo­dal miej­sca zda­rze­nia pił­ka, pod­su­wa nam znacz­nie praw­do­po­dob­niej­sze wyja­śnie­nia. Dopuszczając do pro­ce­su nauko­we­go kra­sno­lud­ki, dżi­ny, wróż­ki i co tam chce­cie, docho­dzi­my do nie­uchron­ne­go acz bez­war­to­ścio­we­go wnio­sku, iż każ­da z dowol­nie zmy­ślo­nych odpo­wie­dzi jest rów­nie dobra i rów­nie (nie)prawdopodobna. (Źródło: Metodologiczny deka­log naukow­ca | Kwantowo​.pl – astro­no­mia, fizy­ka, nauka!)

Tak więc czy­ta­jąc czy­je­kol­wiek opra­co­wa­nia, w szcze­gól­no­ści ana­li­zy biz­ne­so­we i mode­le sys­te­mów, spraw­dzaj­cie, czy ktoś nie umie­ścił tam ana­li­tycz­nych kra­sno­lud­ków, kosmi­tów, dżi­nów itp. Takie byty na dia­gra­mach jak aktor czas” czy sys­te­mo­wy przy­pa­dek uży­cia”, świad­czą wyłącz­nie o tym, że autor po pro­stu nie pora­dził sobie z ana­li­zą, nie do koń­ca odkrył isto­tę tego co ana­li­zo­wał i opi­sał, nie zro­zu­miał tego co mode­lu­je. Dodawanie nowych bytów do nota­cji jak naj­bar­dziej jest moż­li­we, ale po pierw­sze nale­ży to robić popra­wie­nie ale potrze­ba taka jest bar­dzo rzad­ka. W obsza­rze ana­li­zy i mode­lo­wa­nia obec­na postać BPMN wystar­czy aż nad­to, do mode­lo­wa­nie opro­gra­mo­wa­nia zorien­to­wa­ne­go obiek­to­wo UML tym bar­dziej wystar­czy. Takie upstrzo­ne wyna­laz­ka­mi” doku­men­ty być może są atrak­cyj­ne ale kom­plet­nie nieprzydatne.

Jarosław Żeliński

Jarosław Żeliński: autor, badacz i praktyk analizy systemowej organizacji: Od roku 1991 roku, nieprzerwanie, realizuje projekty z zakresu analiz i projektowania systemów, dla urzędów, firm i organizacji. Od 1998 roku prowadzi samodzielne studia i prace badawcze z obszaru analizy systemowej i modelowania (modele jako przedmiot badań: ORCID). Od 2005 roku, jako nieetatowy wykładowca akademicki, prowadzi wykłady i laboratoria (ontologie i modelowanie systemów informacyjnych, aktualnie w Wyższej Szkole Informatyki Stosowanej i Zarządzania pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.) Oświadczenia: moje badania i publikacje nie mają finansowania z zewnątrz, jako ich autor deklaruję brak konfliktu interesów. Prawa autorskie: Zgodnie z art. 25 ust. 1 pkt. 1) lit. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych zastrzegam, że dalsze rozpowszechnianie artykułów publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione bez indywidualnej zgody autora (patrz Polityki Strony).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.